
fot. unsplash/David Tomaseti
Chiny: w wieku 91 lat zmarł tajny biskup-trapista P. Pei Ronggui
W wieku prawie 92 lat zmarł 6 września podziemny biskup diecezji Luoyang (prowincja Henan we wschodnich Chinach) – Placidus Pei Ronggui, mnich trapista. Pochodził z najbardziej katolickiej prowincji chińskiej Hebei, a kapłanem mógł zostać dopiero w 1981, kilka lat po osławionej rewolucji kulturalnej (1966-76), gdy miał 48 lat. Prawie całe życie doświadczał różnych ograniczeń i prześladowań, głównie z powodu odmowy przystąpienia do kontrolowanego przez partię komunistyczną Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich (PSKCh) i w sumie spędził w więzieniach cztery lata.
Jego „przygoda” z zakonem trapistów – jednym z najsurowszych w Kościele katolickim – była bardzo znamienna w jego ojczystej prowincji, w której przed dojściem komunistów do władzy w październiku 1949 istniały dwa opactwa tej wspólnoty zakonnej. Pierwsze z nich – pod wezwaniem Matki Bożej Pocieszenia – znajdowało się w miejscowości Yangchiaping na terenie dzisiejszego miasta Zhangjiakou i zniszczyli je w 1947 bojówkarze komunistyczni. Drugie opactwo, któremu patronowała Matka Boża Radości, mieściło się w Chengtingu (dzisiejszy Zhengding), skąd mnisi musieli uciekać po zabiciu 32 z nich. Po wielu przejściach ostatecznie udało im się dostać na początku lat pięćdziesiątych do Hongkongu, gdzie ówczesny biskup Enrico Valtorta pomógł im otworzyć klasztor również poświęcony Matce Bożej Radości w Thai Shui Hang na tzw. Nowych Terytoriach Hongkongu.
>>> Nikaragua: z kraju wydalono dotąd co najmniej 261 duchownych
O tych dramatycznych wydarzeniach przyszły biskup-zakonnik dowiedział już w dzieciństwie, a wspomnienie ich odżyło w nim ponownie w 2001, gdy za zgodą Stolicy Apostolskiej przyjął sakrę biskupią z rąk innego hierarchy, który także za swą wierność Kościołowi wiele lat spędził w więzieniach komunistycznych – Petera Li Hongye. Nowy hierarcha został biskupem koadiutorem swego konsekratora, który w owym czasie kierował podziemną diecezją Luoyang w pobliskiej (w stosunku do Hebei) prowincji Henan. Gdy jednak w 2011 bp Li zmarł nagle na serce, koadiutor powrócił do swojej wioski w Hebei i zamieszkał w małym pokoju, który przeobraził w kapliczkę, w której przeżywał i sprawował swe kapłaństwo.
Ale w 2016 na prośbę podziemnych wspólnot katolickich w różnych częściach Państwa Środka, gdy coraz głośniej mówiono o ewentualnym układzie między Stolicą Apostolską a Chinami w sprawie mianowania biskupów, brytyjska agencja prasowa Reuthera dotarła do niego w Hebei, gdzie w prostym pokoiku spowiadał wiernych. Już wówczas sędziwy biskup powiedział: „Nie może istnieć w Chinach Kościół niezależny, ponieważ jest to sprzeczne z zasadami Kościoła katolickiego. To rząd chiński musi się zmienić, jeśli to nie nastąpi papież nie będzie mógł zawrzeć porozumienia z nimi”.
>>> Bangladesz: kard. Koovakad podkreśla siłę demokracji i państwa prawa
Obecnie, gdy bp Pei zmarł, środowiska katolików podziemnych w Chinach powiedziały włoskiej agencji misyjnej Asia News, iż „pewnego razu stwierdził on, że w Chinach kroczenie prostą drogą, wierząc w Boga i zachowywanie czystej wiary prowadzi nieuchronnie doo prześladowań. Lecz jeśli nawet cierpimy, można dawać świadectwo o Bogu, bo wszystko to jest wszędzie błogosławieństwem”. „Módlmy się za duszę biskupa Pei i polecajmy się jego wstawiennictwu” – zachęcili przedstawiciele chińskich podziemnych struktur kościelnych.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |