Chamula. Tutaj Coca Cola ma religijne znaczenie Fot. Piotr Ewertowski

Coca-cola zamiast wody [MISYJNE DROGI]

Są miejsca, w których tańsza od wody jest coca-cola lub benzyna. Można znaleźć i takie, gdzie to nie studnia z wodą, lecz coca-cola stała się centrum miejscowych społeczności i narzędziem… religijnego kultu.

Na terenie obu Ameryk płyną jedne z największych rzek świata – Amazonka w Ameryce Południowej i Missisipi w Ameryce Północnej (na terytorium USA). Mimo to liczne rejony tego kontynentu doświadczają poważnego niedoboru czystej wody. Kościół i misjonarze alarmują przed konsekwencjami zmian klimatu i grabieżczej polityki wielkiego biznesu. – Woda może nie jest miejscem spotkań, ale jest tematem rozmów – mówi ks. Marek Gubernat MSF, który pracuje na Kubie. – W naszym mieście woda w wodociągu pojawia się trzy razy w tygodniu cztery razy w ciągu doby. Trzeba się wstrzelić ze swoją turbiną, żeby ją włączyć w odpowiednim momencie i napełnić sobie zbiornik z wodą. Jest to zatem dość ważny temat rozmów między ludźmi, którzy wzajemnie zadają sobie pytania: „pojawiła się woda czy nie?”, „jest prąd czy nie ma prądu?”, „będzie można nabrać wody czy nie?”. Jest to więc coś na czym koncentruje się lokalna społeczność, ale nie są to spotkania przy studni jak w przypadku Jezusa z Samarytanką – dodaje misjonarz Świętej Rodziny. Nie tylko Kuba boryka się z podobnymi problemami.

>>> Susza w Meksyku odsłoniła XVI-wieczny kościół [WIDEO]

Spotkania przy cysternie

Wiele państw Ameryki Łacińskiej cierpi na poważny niedobór wody pitnej. Dochodzi czasem do takich absurdów, że na ulicach Caracas w Wenezueli za tak podstawową rzecz do życia jak woda płaciło się dwa razy więcej niż za benzynę. Bardzo często woda ze studni lub źródeł jest bardzo skażona i pijąc ją nie tylko ryzykuje się zdrowiem, lecz wręcz życiem.

Fot. WILLIAM KYULE/PEXELS

Korzystają na tym sprzedające wodę butelkowaną przedsiębiorstwa, które niemiłosiernie drenują zasoby wody naturalnej. W Paragwaju nawet w wodzie butelkowanej znajdywano groźne dla zdrowia bakterie E. coli. W czerwcu ubiegłego roku w Monterrey, jednym z największych i jednocześnie najbogatszym mieście Meksyku, mieszkańcom ograniczono dostęp do wody do sześciu godzin dziennie. Miejscem spotkań, a także zbiorowej desperacji, okazały się więc wielkie cysterny, do których wcześnie rano ustawiały się ogromne kolejki. To studnie czasów kryzysu klimatycznego. Ta sprawa odbiła się w mediach szerokim echem, a przecież w cieniu pozostają olbrzymie obszary tego kraju, w których swobodny dostęp do wody pitnej to przywilej nielicznych. Według danych nawet 95% gmin w stanach Chihuahua i Coahuila zmaga się z niedoborem wody. Kościół katolicki uderzył na alarm. W lipcu na łamach „Desde la Fe”, czasopisma archidiecezji Meksyku będącego głosem Kościoła w kraju, ostrzeżono, że „woda, źródło życia, tak niezbędna dla egzystencji człowieka, nie jest właściwie gospodarowana i najbiedniejsi najbardziej cierpią z powodu jej niedostatku”. Dodano, że zostaliśmy wezwani do dbałości o stworzenie jako istoty stworzone na obraz i podobieństwo Boga.

Święta coca-cola

Są miejsca w Meksyku, gdzie miejsce spotkań przy studni lub rzece zastąpiła coca-cola. Jest ona tam też tańsza niż woda. Paradoks polega na tym, że za niedobory wody odpowiada m.in. właśnie… firma produkująca coca-colę. Reprezentantom handlowym The Coca-Cola Company nie tylko udało się przekonać wiernych z indiańskiego plemienia Tzotzil, których życie religijne koncentruje się wokół kościoła w San Juan Chamula, że ten słodki i pobudzający napój jest święty, lecz także wejść w układy, umożliwiające mu drenowanie olbrzymich zasobów wody. Z tego powodu cały stan Chiapas mierzy się z ogromnym kryzysem. W studniach brakuje wody, a ludzie muszą chodzić po nią nawet kilka godzin, tymczasem fabryka Femsa korzysta z niej do woli. Firmę oskarżono nawet o przyczynienie się do wysychania słynnych wodospadów Agua Azul (chociaż nigdy nie zostało to potwierdzone). No, ale przynajmniej ludność ma tanią coca-colę… Według danych sprzed kilku lat jeden mieszkaniec stanu Chiapas wypijał średnio dwa litry tego napoju dziennie! Wystarczy pojechać do turystycznej stolicy stanu San Cristobal de las Casas, by zobaczyć, że raczej niewiele się w tym względzie zmieniło.

Fot. Safari Consoler/Pexels

Właśnie ok. 20 kilometrów od tego miasta znajduje się San Juan Chamula. Tzotzilowie z tej miejscowości akceptują tylko jeden sakrament – chrzest, którego udziela przyjeżdżający raz na jakiś czas ksiądz. Nie pozwalają kapłanowi na stałą obecność w tym miejscu. Ostatniego wypędzili kilkadziesiąt lat temu. To charakterystyczne, że to właśnie sakrament związany z wodą jest dopuszczany przez tę społeczność. Chyba na całym świecie woda kojarzy się z oczyszczeniem, z życiem. Przecież jest absolutnie niezbędna. Coca-cola również tu wiąże się z oczyszczeniem. Dla Tzotzilów to święty napój, który piją w kościele obok 39-procentowego alkoholu o nazwie pox. Tylko z zewnątrz świątynia wygląda na katolicką. W środku wypełniona jest kadzidłami, świecami, posągami świętych z powyrywanymi kończynami. Wygląda jak pradawne sanktuarium Majów.

Amazonka, centrum życia wielkiej puszczy, powoli wysycha

Amazonia to ogromny obszar tropikalnego lasu, który częściowo pokrywa terytoria aż dziewięciu państw Ameryki Południowej. Sercem puszczy jest przepływająca przez nią Amazonka, która znajduje się na terenie Brazylii, Kolumbii i Peru – jedna z najdłuższych rzek świata. Znowu życiodajne centrum tych zielonych płuc świata stanowi woda. Jednak i tutaj nie znajdziemy „klasycznych” spotkań przy studni. – Ze względu na duże zróżnicowanie kulturowe i geograficzne w Boliwii różnie podchodzi się do wody. W Amazonii to normalna droga komunikacyjna, w Andach konieczny element do przeżycia w trudnym klimacie. Każde z plemion ma też swoje legendy. Jednakże trudno tutaj o jakieś odniesienie do studni – jakie ma się w Afryce Subsaharyjskiej – mówi dr Kasper Kaproń OFM, misjonarz pracujący w Boliwii.

Amazonka i różne jej dopływy oraz pomniejsze rzeki to jeden z najważniejszych środków komunikacyjnych. Dlatego to wokół niej koncentruje się życie. Obecnie z powodu zmian klimatycznych poziom wody w tej rzece w wielu regionach ulega obniżeniu. Tereny puszczy amazońskiej coraz częściej dotyka susza, a woda jest coraz bardziej zanieczyszczona.

Brazylia. Czas pożarów w Amazonii. Fot. EPA/Rogerio Florentino

Manaus, stolica brazylijskiej Amazonii, to miasto położone nad Amazonką. To rejon największego basenu wód słodkich na świecie. A jednak są miejsca, gdzie wyrzucanych śmieci jest tak dużo, że trudno w ogóle dostrzec, że tędy płynie jakaś rzeka. Tylko w ciągu pierwszych 5 miesięcy 2022 roku wyłowiono stąd 4500 ton śmieci. W niektórych rejonach Amazonii odczuwa się też silne zanieczyszczenie rtęcią z powodu działalności kopalni złota, tak jest m.in. w Peru.

– Zniszczenie środowiska naturalnego powoduje, że praktycznie co roku w czasie pory deszczowej jest duży problem z powodziami – wyjaśnia o. Kaproń. – Wynika to z podkopów i degradacji struktury geologicznej. Dochodzi do tego dzikie budownictwo, które powoduje, że osuwają się całe tereny. Wody jako takiej jeszcze nie brakuje, w dżungli zawsze się tę wodę jakoś znajdzie, co nie oznacza, że nie ma problemów z suszą. W Boliwii jesteśmy na początku pory deszczowej i od kilku tygodni powinno już coś padać, a póki co nie spadła ani jedna kropla. To jeszcze nie jest sytuacja alarmowa, ale może być – dodaje franciszkanin. Jak podkreśla misjonarz, problemy wynikające z niekorzystnych zmian klimatu są dostrzegalne także w górach, w Andach, gdzie znikają lodowce.

>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę<<<

Wiele z tych problemów wynika z nieodpowiedzialnej i grabieżczej działalności człowieka. To nie filmy science fiction. To już się dzieje – walki o wodę, ludzie czekający przy cysternach, susze i pożary dotykające największy las świata. Na koniec pozostaje zacytować słowa papieża Franciszka:

„Działaniom ekonomicznym krajowym lub międzynarodowym, które niszczą Amazonię i nie szanują prawa ludów pierwotnych do terytoriom (…) trzeba nadać odpowiadające im imię: niesprawiedliwość i przestępstwo. Gdy niektóre firmy spragnione łatwych zysków przywłaszczają sobie terytoria i posuwają się do sprywatyzowania nawet wody pitnej, lub gdy władze dają pozwolenie przemysłowi drzewnemu, projektom górniczym lub naftowym i innym przedsięwzięciom niszczącym lasy i zanieczyszczającym środowisko, zmieniają się krzywdząco relacje gospodarcze i stają się narzędziem, które zabija” (Querida Amazonia 1, 14).

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze