Czy to kara? [MISYJNE DROGI]
Od tygodni nie tylko w Internecie mnożą się wypowiedzi przedstawiające pandemię wywołaną przez koronawirusa jako karę Bożą. Czy to prawda?
Niejeden człowiek jest głęboko przeświadczony, że to działa tak: „Ludzie w ostatnich latach naprawdę sporo narozrabiali, miarka się przebrała, więc Bóg zesłał na nich karę w postaci pandemii koronawirusa”. Niestety, sprawa nie jest taka prosta ani oczywista. A im bardziej próbujemy przypisywać Bogu nasz sposób myślenia o sprawiedliwości, tym bardziej błądzimy. „Nie tak bowiem człowiek widzi jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce” (1 SM 16,7). Bóg jest sprawiedliwy, ale z Jego sprawiedliwością ściśle łączy się miłosierdzie. A to zmienia nie tylko kwestię karania za popełnione zło. Sprawia też, że nie da się zmieścić Bożego sposobu w schemacie zbudowanym na systemie nagród i kar. Ten system wydaje się oczywisty i bardzo użyteczny. Nierzadko zdarza się, że ktoś funkcjonuje w nim od wczesnego dzieciństwa, ponieważ bywa on podstawą wychowania w rodzinach czy głównym mechanizmem regulującym działalność edukacyjną. Jednak Bóg w niczym nie przypomina zagniewanego belfra z niektórych filmów, chodzącego między ławkami z trzcinką i na bieżąco wymierzającego karę każdemu, kto się wierci albo nie dość pilnie wykonuje polecenia. Nie jest też surowym sędzią, który z lubością wymierza surowe kary w przekonaniu, że tylko strach przed nimi powstrzymuje obywateli przed łamaniem prawa. Taki obraz Boga można spotkać na niektórych kartach Starego Testamentu. Jednak długo przed narodzeniem Jezusa Chrystusa Izrael zorientował się, że Bóg, który im się objawił, nie zajmuje się nieustannym zasiadaniem w trybunale i rozliczaniem ludzi na poczekaniu. Pewność, że tak nie jest, ludzkość otrzymała z chwilą przyjścia na świat Bożego Syna, Mesjasza, Boga-człowieka. Celem Boga, który jest Miłością, jest zbawienie człowieka, a nie skrupulatne karanie go za wszelkie grzechy i niedociągnięcia. Co nie znaczy, że akceptuje On lub lekceważy zło. Albo że zrezygnował ze sprawiedliwości, której elementem jest kara. Nie zrezygnował.
Dwie kary
Katechizm Kościoła Katolickiego nie pozostawia wątpliwości, że grzech łączy się z karą, na którą człowiek zasługuje. Od razu jednak wyjaśnia, że Bóg zachowuje „swą łaskę w tysięczne pokolenie” (WJ 34,7) i objawia, że jest miłosierny. Tłumaczy też, że Bóg w swoim miłosierdziu nie opuścił człowieka, a kary będące następstwem, grzechu, np. takie jak „bóle rodzenia dzieci” czy „praca w pocie czoła”, stanowią lekarstwo, które ogranicza szkody spowodowane przez grzech. Prawda o karze za grzechy łączy się ściśle z wiarą Kościoła zarówno w istnienie piekła, jak i czyśćca, a także z praktyką odpustów. W związku z nią katechizm przypomina, że istnieje „kara wieczna” oraz „kary doczesne”. „Obydwie kary nie mogą być traktowane jako rodzaj zemsty, którą Bóg stosuje od zewnątrz, ponieważ wypływają one jakby z samej natury grzechu” – podkreśla katechizm. I dodaje, że nawrócenie, które pochodzi z żarliwej miłości, może doprowadzić do całkowitego oczyszczenia grzesznika, tak że nie pozostaje już żadna kara do odpokutowania.
Katastrofa w Siloam
Trzeba bardzo mocno podkreślić, że nie istnieje żaden automatyzm, zgodnie z którym zaraz (albo w jakimś określonym czasie) po popełnieniu grzechu następuje kara doczesna. Co więcej, nie jesteśmy w stanie określić, że jakieś trudne doświadczenie, cierpienie, nieszczęście, choroba itp. stanowi doczesną karę za jakiś konkretny grzech. Zarówno w wymiarze jednostkowym, jak i społecznym. Nie potrafimy nawet wskazać, czy bolesne zdarzenie w ogóle jest karą. Zwrócił na to uwagę sam Jezus, gdy wyjaśniał sprawę Galilejczyków, „których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar”. Przestrzegł przed uznawaniem, że spotkało ich to, ponieważ byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei. Takie samo ostrzeżenie odniósł do zabitych w wyniku zawalenia się wieży w Siloam. Za każdym razem jednak dodawał: „Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie”.
Antyewangeliczne
Znany meksykański teolog katolicki José Prado Flores zamieścił w sieci bardzo emocjonalne nagranie, w którym oświadczył, że upowszechniane w różnych miejscach świata twierdzenia, iż koronawirus jest karą Bożą, „pochodzą od szatana, są diabelskie, antyewangeliczne”. Kard. Christoph Schönborn w komentarzu na łamach wydawanej w Austrii gazety „Heute” również wyraził przekonanie, że pandemia nie jest karą Bożą. Dodał: „Wierzę głęboko, że poprzez kryzysy Bóg puka do nas i zaprasza do refleksji”. Prymas Polski abp Wojciech Polak w dostępnej w Internecie wypowiedzi zapewnił: „Pan nie przychodzi do nas jako epidemia. Pandemia nie jest karą zesłaną na nas przez Pana Boga. On jest miłością”. W podobnym tonie sprawę komentują rozmaite teologiczne autorytety na świecie.
Stanowisko zajęła też Komisja Nauki Wiary Konferencji Episkopatu Polski. W specjalnej nocie wydanej w kwietniu br. w związku z pandemią koronawirusa stwierdziła stanowczo, że niezgodne z biblijnym obrazem Boga jest ukazywanie Go jako niemiłosiernego sędziego, bezdusznego kontrolera ludzkich działań, mściwego tyrana. Przywołano również słowa papieża Franciszka: „Nie jest to czas Bożego sądu, ale naszego osądzenia: czas wyboru tego, co się liczy, a co przemija, oddzielenia tego, co konieczne od tego, co nim nie jest. Jest to czas przestawienia kursu życia ku Tobie, Panie, i ku innym”.
Ks. Artur Stopka
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |