Dwieście lat oblatów. Ewangelizują od dwustu lat [MISYJNE DROGI]

Dwieście lat temu, 25 stycznia 1816 r., trzydziestoczteroletni ks. Eugeniusz de Mazenod i kilku innych kapłanów zamieszkali razem w dawnym karmelitańskim klasztorze w Aix-en-Provence w południowej Francji i podpisali list skierowany do władz diecezji z prośbą o pozwolenie na utworzenie stowarzyszenia. Jego członkowie, pracując nad własnym uświęceniem, mieli poświęcić się głoszeniu misji parafialnych. Data ta uznawana jest za początek Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej (OMI).

Rewolucyjne początki

Okoliczności, w jakich powstała ta wspólnota misjonarzy, należy usytuować w społeczno-ekonomicznym i religijnym kontekście porewolucyjnej Francji. Rewolucja francuska, której chętnie przypisuje się określenie „wielka”, była taką także dlatego, że pozostawiła za sobą wielkie spustoszenie. Dotknęło ono praktycznie wszystkich wymiarów ludzkiego życia. Zniszczenia dotknęły sfery społeczno- -politycznej, ekonomicznej, moralnej i religijnej. Spustoszony został przede wszystkim Kościół, który doznając wielkiego ucisku (niszczenie świątyń i klasztorów, rozproszenie zakonników i uprowadzenia księży) coraz częściej opłakiwał odstępstwo od wiary licznych chrześcijan. Zaś ci, którzy jeszcze trwali, mieli ogromne braki w świadomości wszystkiego tego, co dotyczyło zbawienia. Następstwem tej ignorancji było ciągłe słabnięcie wiary oraz upadek moralny. W tej opłakanej sytuacji Kościół „wielkim głosem wołał do sług swoich, aby słowem i przykładem robili wszystko, co w ich mocy, żeby na nowo ożywić wiarę gasnącą w sercach wielkiej liczby jego dzieci”.

Szukać swojego miejsca

Eugeniusz de Mazenod należał niewątpliwie do tych, których rewolucja francuska doświadczyła bardzo boleśnie. Urodzony w szlacheckiej rodzinie w 1782 r., mając zaledwie dziewięć lat, musiał uciekać z rodzinnego Aix-en-Provence do Włoch. Gdy po 11 latach wygnania i tułaczki (Nicea, Turyn, Wenecja, Neapol, Palermo) powrócił do Francji, długo musiał szukać dla siebie miejsca
w nowej rzeczywistości. Kolejne lata to okres zagubienia, bezczynności i nudy. Zdawać by się mogło, że to czas stracony, ale chyba właśnie wtedy dobiegały końca „dzieje jego życia”, a rozpoczęły się „dzieje Boga w jego życiu”. Najwyraźniej dojrzewała w nim łaska głębokiego nawrócenia, która zaowocowała osobistym spotkaniem z Chrystusem-Zbawicielem. Eugeniusz coraz wyraźniej słyszał głos wołającego Kościoła. W 1808 r. wstępuje do seminarium św. Sulpicjusza w Paryżu: „Poświęciłem się służbie Kościoła, ponieważ był on prześladowany, ponieważ był opuszczony”. Jako młody kapłan wraca do rodzinnego Aix i od razu próbuje nowych form posługiwania, którym obejmuje młodzież, chorych, więźniów i w ogóle biedotę. Bardzo szybko dochodzi do wniosku,
że głoszenie rekolekcji i misji św. to jedyny środek, za pomocą którego można odpowiedzieć na najbardziej naglące potrzeby Kościoła.

Nie samotnie

Eugeniusz de Mazenod widział, że ogrom zadań przekraczał możliwości jednego człowieka. Pod wpływem „dziwnego wewnętrznego poruszenia” rozpoczął poszukiwania współpracowników. Poprzeczkę zawiesił wysoko: nie chciał „byle jakiego towaru”, ale kapłanów gorliwych o chwałę Bożą, kochających Kościół i gotowych poświęcić siebie dla zbawienia ludzi.Znalazł ich i uformował pierwszą grupę misjonarzy, którzy mieli głosić Ewangelię ubogim i najbardziej opuszczonym. Pierwszą grupę misjonarzy stanowili kapłani diecezjalni, których zadaniem było głoszenie misji w Aix i w Prowansji. Stąd pierwsza nazwa: Misjonarze Prowansji. Stosunkowo szybko ta wspólnota kapłanów diecezjalnych przekształciła się w zgromadzenie zakonne. W 1818 r. pierwotne
statuty zostały zastąpione pierwszą Regułą. Ponieważ działalność misjonarska zaczęła obejmować także inne diecezje i poza Prowansją pojawiły się nowe domy, trzeba było pomyśleć o zmianie nazwy. Przygotowując tekst Reguły, która miała być przedstawiona do zatwierdzenia Stolicy Świętej uzgodniono, że Zgromadzenie będzie nosiło nazwę Misjonarzy św. Karola. Święty Karol był bowiem wielkim odnowicielem Kościoła oraz szczególnym patronem rodziny de Mazenodów. Z taką nazwą o. Założyciel pojechał do Rzymu, aby starać się o zatwierdzenie papieskie. Z nie
do końca wyjaśnionych powodów w ostatniej chwili o. de Mazenod poprosił Papieża, aby zatwierdził Zgromadzenie pod nazwą Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. 17 lutego 1826 r. Ojciec Święty Leon XII pod taką właśnie nazwą zatwierdził Zgromadzenie i jego Reguły.

Doskonały oblat

Śledząc kolejne paragrafy naszej Reguły, można dostrzec zasadnicze elementy oblackiego charyzmatu, które pokazują, jakie cechy powinien mieć doskonały oblat. U ich podstaw przez Chrystusa. Św. Eugeniusz chętnie podkreślał analogię, jaka zachodzi między jego Zgromadzeniem, a wspólnotą Apostołów: „naszym Założycielem jest Jezus Chrystus, Syn Boga samego; naszymi pierwszymi ojcami są Apostołowie, a my jesteśmy powołani, aby być współpracownikami Zbawiciela”. Jesteśmy powołani, aby ewangelizować czyli – używając słów św. Pawła – jesteśmy przeznaczeni do głoszenia Ewangelii Bożej. Z tego tytułu całe nasze Zgromadzenie jest misyjne, a jego naczelną służbą w Kościele jest ukazywanie Chrystusa i Jego Królestwa ubogim i najbardziej opuszczonym. Czynimy to wśród ludów, które nie znają jeszcze Dobrej Nowiny i tam, gdzie Kościół już istnieje, ale sytuacja ludzi „woła o nadzieję i zbawienie”. Świadomi, że nasze posłannictwo otrzymaliśmy od Kościoła, naszą misję wypełniamy w Kościele, „z miłości do Kościoła i w jedności z pasterzami, których Pan postawił na czele Swego Ludu”. Nasz Założyciel był bezwarunkowo poddany Ojcu Świętemu i bardzo chciał, aby również jego oblaci byli ludźmi Papieża. Istotnym elementem oblackiego charyzmatu jest również to, że od samego początku nasze posłannictwo wypełniamy we wspólnocie i przez wspólnotę. Święty Eugeniusz de Mazenod nalegał bardzo, aby w naszych wspólnotach było jak najwięcej znamion rodzinności: powinna je
ożywiać braterska miłość i być dla każdego podporą apostolskiej gorliwości. Ostatnie słowa, jakie skierował do oblatów z łoża śmierci, brzmiały: „Zachowujcie między sobą miłość, miłość,
miłość, a na zewnątrz gorliwość o zbawienie dusz”. Jesteśmy ponadto wspólnotą zakonną, która radykalnie „chce iść za przykładem Jezusa dziewiczego i ubogiego, który odkupił świat
przez swe posłuszeństwo”. Znaczy to, że wybieramy drogę rad ewangelicznych i składamy śluby zakonne. Do ślubów czystości, ubóstwa i posłuszeństwa dodajemy ślub wytrwania, poprzez który chcemy dodatkowo zaświadczyć o głębokim przywiązaniu do naszej rodziny zakonnej i o definitywnym zaangażowaniu w jej posłannictwo. Rysem charakterystycznym naszego charyzmatu jest
również maryjność. Maryja Niepokalana jest Patronką Zgromadzenia. Idąc za św. Eugeniuszem, zawsze uważamy Ją za naszą Matkę. Jej powierzamy nasze życie i naszą działalność. Nie zapominając o Jej przywilejach, czcimy, uznajemy i kochamy Ją jako tę, która nas uczy jak przyjąć Zbawiciela i jak nieść Go światu z miłością. Ona, Służebnica Pańska, wskazuje nam także jak naśladować Chrystusa, Jej Syna. Tak, jak o. Założyciel, tak i aktualna Reguła zobowiązuje oblatów, aby wszędzie, gdzie ich zaprowadzi posługiwanie, szerzyli prawdziwe nabożeństwo do Dziewicy Niepokalanej. Nic więc dziwnego, że synowie Eugeniusza de Mazenoda przejmowali opiekę nad istniejącymi już sanktuariami maryjnymi i zakładali nowe. Dostrzeganie naglących potrzeb
Kościoła oraz przekonanie, iż oblat powinien uczynić wszystko, aby im zaradzić, to także ważne elementy naszego charyzmatu. To one sprawiły, że dość szybko oblacki charyzmat został poszerzony o misje zagraniczne.

Na misjach

W 1841 r. rozpoczyna się prawdziwa epopeja misyjna naszego Zgromadzenia: Kanada, Cejlon (obecnie Sri Lanka), Południowa Afryka i ciągle, ciągle nowe tereny. Obecnie prawie cztery tysiące oblatów pracują na wszystkich kontynentach, w 68 krajach świata. Nakaz misyjny Chrystusa „idźcie na cały świat” oraz Jego zapowiedź, że Ewangelia będzie głoszona aż po krańce ziemi urzeczywistniają się także dzięki udziałowi oblatów. Wzruszające jest wyznanie wieloletniego misjonarza Wielkiej Kanadyjskiej Północy, o. Rogera Buliarda, który – gdy chciał iść jeszcze dalej – usłyszał: „Jesteśmy ostatnimi Eskimosami”, co znaczyło: tam dalej już nikt nie mieszka. Wyznał, że za to zdanie w razie potrzeby oddałby życie. Ewangelia rzeczywiście dotarła do krańca świata.

W Polsce

Do Polski oblaci przybyli w 1920 r., ale już wcześniej wśród oblatów byli Polacy. Jeszcze w czasie zaborów kilku chłopców ze Śląska, Wielkopolski i Pomorza wstąpiło do zgromadzenia w krajach Europy zachodniej. Po otrzymaniu święceń skierowano ich do pracy wśród ludności polskiej w Niemczech i w Kanadzie. Niewątpliwie ówcześni emigranci należeli do ludzi najbardziej opuszczonych i ubogich. W tym samym czasie pojawili się w zgromadzeniu także pierwsi polscy bracia zakonni. Gdy Polska odzyskała niepodległość, oczy polskich oblatów skierowały się ku ojczyźnie. Porozbiorowa Polska bardzo potrzebowała misjonarzy, bo i tu, podobnie jak w porewolucyjnej Francji, życie religijne było w opłakanym stanie. Już w 1919 r. polscy oblaci przeprowadzali rekolekcje na Śląsku. Rok później w wielkopolskim Krotoszynie powstał pierwszy w Polsce dom zakonny, a w 1925 r. została powołana Polska Prowincja Misjonarzy Oblatów
MN. Młodej prowincji Pan Bóg najwyraźniej błogosławił: w roku wybuchu II wojny światowej prowincja polska liczyła 275 oblatów i 14 domów! Rok 1939 przerwał ten rozwój. Obecnie prowincja polska należy do największych i najbardziej żywotnych w całym zgromadzeniu. Jako oblaci chcemy być przede wszystkim misjonarzami. Dlatego głoszenie misji i rekolekcji parafialnych w kraju oraz misje zagraniczne należą ciągle do naszych podstawowych priorytetów. Mamy więc dość liczną grupę misjonarzy ludowych i całe zastępy misjonarzy zagranicznych.

>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę<<<

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze