Dzięki mieszkańcom podkarpackiego Rymanowa syryjskie dzieci będą mogły dojechać do szkoły
Co najmniej 80 tys. zł zebrali wierni z Rymanowa Zdroju w trakcie festynu dobroczynnego „W hołdzie prześladowanym chrześcijanom”. Festyn odbył się w niedzielę 27 sierpnia. Środki pomogą w zakupie busów, którymi syryjskie dzieci mieszkające w Libanie dojadą do szkoły.
„Pan Bóg, gdy chciał uczynić cud rozmnożenia, potrzebował pięciu chlebów i dwóch ryb. Pan chciał, abyśmy dali Mu te pięć chlebów i dwie ryby” – mówi Bogdan Porembski, organizator festynu. Wydarzenie odbyło się już po raz ósmy. Zainicjowała je grupa ludzi, którzy wspólnie modlili się i spotykali w uzdrowiskowej Parafii św. Stanisława Biskupa. Przez lata wsparli m.in. szpital św. Ludwika w Aleppo, schronisko dla ofiar handlu ludźmi w Kenii oraz dzieci z Sudanu Południowego, które schronienie znalazły w Ugandzie. Inicjatywę od samego początku wspiera Pomoc Kościołowi w Potrzebie.
„Ja jestem w galerii. Obrazy, jakie nie zostały przekazane na aukcję, są sprzedawane właśnie tutaj” – podkreśla pani Iwona, która festyn w Rymanowie nazywa wielkim parafialnym świętem. „To wydarzenie nas jednoczy. Chcemy wspólnie pomagać. Cieszę się, że robimy coś razem” – wyjaśnia. Zauważa, że przygotowanie jednego stoiska, w tym wypadku galerii, to kilka dni pracy, bo obrazy trzeba zebrać w jedno miejsce, wycenić, opisać i zaprezentować. Przygotowania do całego festynu zaczynają się jeszcze wcześniej, zwłaszcza dyskusja o tym, jakie wesprzeć dzieło.
„W tym roku organizatorzy postanowili wspomóc zakup busów dla syryjskich dzieci mieszkających w Libanie. Pojazdy umożliwią najmłodszym dojazd do szkoły” – podkreśla ks. prof. Waldemar Cisło, który wziął udział w wydarzeniu. „Festyn jest pięknym przykładem dla wszystkich, którzy zastanawiają się, jak możemy pomóc prześladowanym” – dodaje Konrad Ciempka, dyrektor regionalnego biura PKWP w Krakowie.
Na Nikodemie, który w wydarzeniu brał już udział, a na co dzień pracuje w Pomocy Kościołowi w Potrzebie, za każdym razem ogromne wrażenie robi atmosfera. „Jest wypełniona Bogiem i dobrem. To piękne święto, bo łączy ludzi. Poprzez nie pokazujemy, że ludzie się dla nas liczą” – zaznacza.
Bogdan Porembski, jako organizator, mocno przeżywa każdą pomyłkę, ale z jego punktu widzenia nie są one przeszkodą, by zatrzymać zapał grupy świeckich, która poprzez festyn znalazła swoje miejsce w parafii oraz szerzej w Kościele. „Każdy z nas powinien mieć jakieś dzieło; powinien pomagać na co dzień i wspierać ludzi, którzy tego potrzebują” – podkreśla. Próbuje zliczyć osoby zaangażowane w przygotowania. „Co najmniej 200, 300, może i więcej. Jasne, chciałbym, żeby to była cała parafia, nawet tysiąc osób, ale to niemożliwe. Choć Kościół zawsze był trzódką, owczarnią, o którą Pan Bóg się troszczy” – dodaje.
Zaangażowanie w organizację wydarzenia zostawia po sobie ślad. Dostrzega to pani Maria, której regularnie towarzyszyły wątpliwości, czy w kolejnym roku uda jej się tak mocno włączyć w pracę. „Czasem jestem bardzo zmęczona i mówię do męża, że to mój ostatni raz, gdy biorę na siebie tyle zadań. Ale to mija!” – mówi. Pomaga jej świadomość, że każda złotówka, jaką udaje się zebrać, idzie na coś naprawdę ważnego. „Dla kogoś, kto czeka na pomoc” – zauważa.
W tym roku, według wyliczeń organizatorów, udało się pozyskać co najmniej 80 tys. zł. „Tam, gdzie trafią te pieniądze, każda pomoc ratuje dzieci przed porzuceniem edukacji” – zaznacza ks. prof. Waldemar Cisło. Wyjaśnia, że jeśli w rodzinie brakuje pieniędzy na żywność, to łatwo podjąć decyzję o rezygnacji z posyłania najmłodszych do szkół, a coraz częściej zdarza się, że zamiast w szkolnej ławce uczniowie spędzają całe dnie w pracy.
„Solidarność to prawdziwy wymiar miłości” – tak zaangażowanie Rymanowa Zdroju na rzecz Kościoła cierpiącego podsumowuje Bogdan Porembski.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |