Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

Dzielnice Jezusa. Zbudowali lub wyremontowali już prawie 6 tys. domów dla ubogich [REPORTAŻ]

W Kolumbii wciąż bardzo wiele osób żyje w warunkach urągających godności. Bez toalety, bez dostępu do wody pitnej czy elektryczności, w ciasnych domach zbudowanych z tego, co akurat znaleziono. Fundacja Barrios de Jesús w Medellín stara się wyjść im z pomocą. Zbudowała lub wyremontowała już prawie 6 tys. domów.

Fundacja powstała 65 lat temu. To dość unikatowa instytucja w Kolumbii. Należy do archidiecezji Medellín i stara się zapewniać godne warunki mieszkania ubogim mieszkańcom miasta i okolic. Kto był w Ameryce Łacińskiej, ten z pewnością widział, choćby z oddali, biedne dzielnice, nierzadko w trudno dostępnych terenach, np. na wzgórzach. Ci z tych „lepszych” osiedli żyją w niewielkich domach z surowej cegły, zbudowanych nieregularnie. Dalej spotkamy domy z desek czy czegokolwiek znalezionego. W wielu przypadkach nie ma tam podstawowych pomieszczeń czy urządzeń, które robią z danego miejsca „dom”. W Kolumbii bardzo często mieszkający tam ludzie nie mają ani prawa własności, ani odpowiednich dokumentów. Tym również zajmuje się Fundacja.

Dobrze jest mieć okno w domu

Obecnie Fundacją zarządza ks. Jhon Esteban Urrego. Po krótkiej i sympatycznej rozmowie zdecydowaliśmy, że kolejnego dnia z samego rana pojedziemy odwiedzić kilka rodzin, które skorzystały na ich pomocy. Towarzyszyli nam pracownicy – architekt, inżynierka oraz kierowca. Ta ostatnia funkcja wcale nie jest mało znacząca! Otóż, jazdę przez górzyste, wąskie i dziurawe drogi wiodące przez odizolowane i ubogie dzielnice Medellín można zaliczyć do sportów ekstremalnych. Wymaga to naprawdę dobrych umiejętności.

Ludzie wciąż mieszkają tutaj w trudnych warunkach/Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

Ks. Jhon stoi na czele organizacji zaledwie od dwóch lat, ale już może opowiedzieć wiele poruszających historii. Jak mówi, każda z nich jest bardzo osobista i unikatowa. – Pamiętam dobrze pewnie małżeństwo, oboje niewidomi, a mąż dodatkowo z problemami psychiatrycznymi. Mają syna, który widzi, ale również cierpi na zaburzenia psychiczne. On jako jedyny mógł utrzymywać rodzinę. Żyli dosłownie w okopie, w maleńkim domu poniżej drogi. Trzeba było zejść schodami, żeby wejść do mieszkania. W dniu, w którym chcieliśmy im oddać nowy dom do użytku, wzięliśmy tę kobietę na drugie piętro na dziedziniec z plastikowymi dachówkami. W głębi znajduje się okno, żeby był widok na zewnątrz. Kobieta powiedziała, że widzi światło. Mimo że była niewidoma, to mogła zauważyć, a raczej poczuć, że w pomieszczeniu jest jaśniej, ponieważ dotąd żyła w domu bez dostępu do światła dziennego, w ciemnym okopie – opowiada kapłan.

Ks. Esteban i pracownicy Fundacji w drodze na wizytację domów. Czasami droga jest nieprzejezdna i trzeba dojść pieszo/Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

Po raz pierwszy w życiu będę mieć łazienkę

Brak dostępu do czegoś tak podstawowego jak naturalne światło w mieszkaniu to tylko jeden z problemów. Ludzie często cieszą się, że w końcu mogą mieć w domu własną łazienkę! Wielu z nich wychodzi gdzieś na zewnątrz, by załatwić swoje potrzeby (to nawet nie jest wychodek). Czasem brakuje też czystej wody. Teraz władze rozlokowują tam wielkie cysterny z wodą pitną. Poprawia to oczywiście stan zdrowia populacji. Poprawienie warunków życia na godniejsze pomaga też w walce z chorobami. Dobrostan psychiczny wpływa bowiem na ciało.

Jeden z domów zbudowanych przez Fundację/Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

– Inna kobieta miała problem z rakiem żołądka – opowiada ks. Jhon. – Było już bardzo źle, więc tylko czekała na śmierć. Kiedy dowiedziała się, że postanowiliśmy zbudować jej dom, powiedziała, że cieszy się, ponieważ będzie mogła umrzeć w ładnym domu. Osiem dni przed oddaniem domu onkolog powiedział jej, że udało się pokonać nowotwór, była zdrowa. Cała radosna stwierdziła, że teraz będzie mogła także nacieszyć się swoim nowym mieszkaniem. Mama tej kobiety, która ma ponad 70 lat, powiedziała, że po raz pierwszy w życiu będzie mieć swoją łazienkę. Bardzo mnie to poruszyło. To są rzeczy, które bardzo dotykają serca – wskazuje dyrektor Fundacji.

Zaangażujmy proboszcza

Domy, które odwiedzamy, są proste, ale porządne. Żadne wille, ale z oświetloną przestrzenią, dostępem do łazienki, dojściem. Przy niektórych powstają piękne ogrody. Wyróżniają się one na tle tego, gdzie te osoby mieszkały wcześniej, oraz na tle innych lokalnych mieszkań. Nie wszystkim można pomóc. Jak się wybiera rodziny?

Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

Bierze się pod uwagę warunki życia, szczególnie ludzi starszych. Kieruje się pomoc zwłaszcza do samotnych matek, które utrzymują swoje rodziny, do domów, w których są dzieci albo osoby z niepełnosprawnościami. Generalnie cały proces pracy Fundacji składa się z 6 etapów. Pierwszym z nich jest właśnie identyfikacja. – Zajmują się tym proboszczowie, ponieważ oni najlepiej znają realia danego terenu. Pomaga nam to znaleźć precyzyjne punkty pomocy, żeby była ona bardziej skuteczna, ale również potem wspierają zarządzanie procesem budowy. To oni wskazują rodzinę, która potrzebuje wsparcia – podkreśla ks. Jhon.

W zależności od sytuacji to same rodziny proszą o pomoc albo miejscowy duszpasterz wskazuje bezpośrednio do Fundacji, kto by takiej pomocy potrzebował. Taki był przypadek Flor Marii i jej rodziny. – Ks. Aleksander wysłał prośbę o zbudowanie domu dla naszej rodziny, ale ja nic o tym nie wiedziałam. To było dla mnie zaskoczenie. Byłam pełna emocji, płakałam ze wzruszenia i radości. To błogosławieństwo Boże. Jestem wdzięczna Bogu i Maryi Pannie, ale także proboszczowi, którego zawsze mam w sercu. Gdyby nie oni, nie miałabym tego domu – zaznacza Flor Maria. To mały, ale funkcjonalny i profesjonalnie zbudowany domek. Jest wielką radością jej rodziny.

Flor Maria oraz jej syn z żoną w nowym domu/Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

Ważny również rozwój osób

Po identyfikacji następuje drugi etap, kiedy sporządza się odpowiednią charakterystykę. Przedstawiciele Fundacji odwiedzają dane miejsce i sprawdzają warunki społeczne oraz techniczne. W niektórych bowiem miejscach nie da się postawić bezpiecznego i spełniającego odpowiednie standardy domu. Kolejnym, ważnym etapem jest rozeznanie kondycji duchowej, intelektualnej i personalnej danej rodziny.

– Przeprowadzamy proces formacyjny, który trwa ok. 4 do 6 miesięcy. Ma pomóc rozwinąć się tym, którym pomagamy, jako osoby. Ważnym aspektem, który poruszamy jest przebaczenie i pojednanie. Nierzadko są to ludzie przesiedleni lub dotknięci przez przemoc. Te obszary ich życia wymagają uzdrowienia – podkreśla ks. Jhon.

W środku jednego z domów wybudowanego przez Fundację/Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

Następnie przeprowadza się właściwe badania i sporządza kosztorys. Piąty etap to budowa i w końcu szósty – oddanie obiektu do użytku. Istotną rzeczą jest legalizacja miejsca zamieszkania, ponieważ często te osoby nie mają ani dokumentów, ani aktu własności. – Staramy się im towarzyszyć z doradztwem prawnym, aby skutecznie ukończyć proces legalizacji – wskazuje duchowny. Dodaje, że Fundacja stara się dbać o cztery aspekty w swojej działalności: o higienę, przydatność do zamieszkania, uczynienie godnym życia i warunków mieszkania i o zażyłe i rodzinne otoczenie w domu.

Te cztery aspekty sprawiają, że Fundacja nie tylko wybuduje dom, ale stara się uczynić z niego prawdziwy dom – w pełnym znaczeniu tego słowa. To nie ma być tylko budynek, w którym mieszkają nieszczęśliwe i skonfliktowane osoby. By mówić o godnym życiu, nie można zaniedbać ani otoczki zewnętrznej, ani tego, co dzieje się wewnątrz osób i w relacjach.

Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze