Poświęcenie studni wykopanej w togijskiej wiosce/fot. Andre Beguem

Gdy zakonnik zostaje misjonarzem [MISYJNE DROGI]

Mnich-rolnik, mnich-architekt, mnich-nauczyciel, a nawet mnich-budowniczy mostów. Życie zakonne nigdy nie było tylko ucieczką od świata. Przeciwnie – kształtowało świat i przemieniało kontynenty, a jego misyjny wymiar jest równie ważny dziś, jak w średniowieczu.

W 1879 r. bp James D. Ricards z Afryki Południowej zwrócił się do trapistów o założenie klasztoru w Afryce. Podczas kapituły podkreślano, że „misje zamorskie” nie należą do ich charyzmatu, lecz rok później opat Franciszek Pfanner OCSO wraz z trzydziestoma braćmi wyruszył do Natalu. Po początkowych perturbacjach powstał klasztor w Mariannhill, w którym zachowywano surową regułę i kładziono nacisk na świadectwo życia. Z czasem pragnienie apostolstwa, a także prośby mieszkańców, sprawiły, że życie według reguły trapistowskiej stawało się coraz trudniejsze, zwłaszcza w odległych stacjach misyjnych. Dochodziło do konfliktów i napięć, a opat Pfanner uznał, że połączenie trapisty i misjonarza jest praktycznie niemożliwe, gdyż trzeba byłoby skreślić co najmniej ¾ reguły trapistowskiej. Próby modyfikacji reguły nie przyniosły oczekiwanego skutku. Papież Pius X rozwiązał spór, oddzielając opactwo Marianhill od trapistów – co stało się początkiem nowego zgromadzenia misyjnego.

Życie zakonne i misja

Historia Marianhill pokazuje, jak trudne jest pogodzenie ideału monastycznego z działalnością misyjną. Podobne pytania powracały wielokrotnie w dziejach Kościoła, a także przed Synodem Biskupów o życiu konsekrowanym, zwołanym przez św. Jana Pawła II w 1994 r. Jedni ojcowie synodalni pytali, czym jest życie zakonne i jak realizuje się ono we wspólnocie, inni – jakie wyzwania stawia współczesny świat i czy struktury zakonne są gotowe na ich podjęcie. Pierwsze podejście akcentowało model „ku wewnątrz”, bliski ideałowi monastycznemu, drugie – konieczność wyjścia „ku światu”.

Polskie dominikanki posługują misyjne m.in. w Kamerunie/fot. ARCHIWUM RACHELI KACZMAREK OP

Życie zakonne, które powstało w IV w. na Wschodzie, było profetyczną odpowiedzią na zagrożenie letniością wiary po edykcie mediolańskim. Kościół stawał się instytucją powszechną, a gorliwość wiary mogła ustępować konformizmowi. Wtedy eremici i dziewice zaczęli przypominać o radykalnym naśladowaniu Jezusa. Wokół nich tworzyły się wspólnoty, które przez wieki były znakiem eschatologicznym i nierozerwalnie łączyły się z misyjnością. Święty Jan Paweł II pisał w Vita consecrata, że „misyjność jest wpisana w samo serce każdej formy życia konsekrowanego” (VC 25).

Różnorodność charyzmatów

Charyzmaty zakonne, dane przez Ducha Świętego, można porównać do drzewa zakorzenionego w Ewangelii, które w każdej epoce wydaje nowe owoce. Na przestrzeni wieków powstawały formy życia kontemplacyjnego, czynnego i misyjnego. Założyciele i założycielki odpowiadali na konkretne wyzwania swoich czasów, tworząc wspólnoty oddane misji wśród ubogich, chorych, wykluczonych. Pierwsza ewangelizacja Europy i innych kontynentów jest nie do po- myślenia bez wkładu tych wspólnot.

Mnisi iroszkoccy i benedyktyni

Irlandia przyjęła chrześcijaństwo dzięki św. Patrykowi (386–461), a życie kościelne kształtowało się przede wszystkim w klasztorach. Mnisi podejmowali „pielgrzymki dla Chrystu- sa”, opuszczając ojczyznę na zawsze. Z klasztoru w Jonie wyruszali misjonarze, którzy dotarli do Szkocji, Francji, Belgii, Niemiec, Szwajcarii, a być może także na ziemie polskie. Wspólnoty irlandzkich mnichów (zwykle po 12) udawały się na tak zwaną „piel- grzymkę dla Chrystusa”, nie mając sprecyzowanego planu i miejsca założenia klasztoru. Kierowały nimi powody ascetyczne. Najdoskonalszym rodzajem poświęcenia się Chrystusowi było porzucenie ziemi ojczystej i udanie się do obcych krajów i ludów. Powrotu z tej pielgrzymki nie było.

Klasztor Iona, przy którym znajduje się najstarszy chrześcijański cmentarz w Szkocji/fot. CAROLINE-HALL/UNSPLASH

Z kolei reguła benedyktyńska wprowadziła zasadę stabilitas loci – trwałego związku mnicha z jednym klasztorem. Liturgia i praca były centrum życia wspólnoty, a mobilność mnichów ograniczano. Benedyktyni i cystersi nie tylko ewangelizowali, ale też stali się twórcami kultury rolnej i umysłowej: budowali drogi, mosty, rozwijali hodowlę ryb i pszczół, prowadzili szkoły, skryptoria, apteki i szpitale, stając się ośrodkami rozwoju całych regionów.

Zakony żebracze i rycerskie

Od XIII w. na pierwszy plan wysunęły się zakony żebracze i kaznodziejskie: franciszkanie i dominikanie. W przeciwieństwie do mnichów osiadłych w oddalonych od domostw klasztorach, przenieśli życie do miast i skoncentrowali się na bezpośredniej pracy duszpasterskiej. Franciszek z Asyżu OFM nie tylko żył wśród ubogich, ale też głosił Ewangelię muzułmanom, udając się na spotkanie z sułtanem.

fot. Spotkanie św. Franciszka z sułtanem Al-Kamilem/fot. Wikimedia Commons

Równolegle rozwijały się zakony rycerskie, takie jak templariusze czy joannici. Ich pierwotnym celem była opieka nad pielgrzymami, ale szybko stały się obrońcami Ziemi Świętej. Krucjaty, podejmowane z pobudek religijnych, nabrały z czasem wymiaru politycznego i kolonialnego. Idea walki w imię Chrystusa miała ogromny wpływ na wyobraźnię epoki, ale także pozostawiła trwałe rany w relacjach z islamem.

Jezuici i akomodacja

Nowy etap misyjności wyznaczyli jezuici. Ich założyciel, Ignacy Loyola SJ, wprowadził wojskową dyscyplinę i posłuszeństwo, które pozwoliły zakonowi szybko odpowiadać na potrzeby Kościoła. Jezuici opracowali nowoczesne metody pracy: kładli nacisk na kształcenie elit, prowadzenie szkół i uniwersytetów, a w misjach na tzw. akomodację, czyli dostosowanie przepowiadania do miejscowej kultury. Roberto de Nobili SJ, z urodzenia arystokrata rzymski, w Indiach przyjął styl życia bramiński, aby głosić Ewangelię wyższym kastom. Matteo Ricci SJ – twórca akomodacji misyjnej – w Chinach stał się doradcą cesarza i tłumaczem klasyków konfucjańskich, tworząc pomost między Ewangelią a kulturą chińską. Sławne stały się także redukcje paragwajskie – chrześcijańskie wspólnoty samorządne, w których Indianie żyli według zasad Ewangelii pod kierunkiem misjonarzy. Były to swoiste eksperymenty społeczne, które wyprzedzały swoją epokę, choć ich likwidacja po kasacie jezuitów spowodowała rozproszenie mieszkańców.

>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Zamów prenumeratę<<<

XIX wiek – odrodzenie misyjne

W XIX w. Kościół przeżył prawdziwe odrodzenie misyjne. Odnowiono działalność jezuitów, a jednocześnie powstały nowe zgromadzenia, których głównym celem była ewangelizacja. Spośród nowych zgromadzeń zakonnych wymienić można choćby Zgromadzenie Świętych Serc Jezusa i Maryi (1805 r.), Zgromadzenie Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej (1816 r.), Stowarzyszenie Apostolstwa Katolickiego (pallotyni, 1835 r.), Zgromadzenie Słowa Bożego (werbiści, 1875 r.) i wiele innych. Troska o zbawienie dusz ożywiająca misjonarzy oraz ich heroiczny wysiłek, przedstawiany przez liczne publikacje i prelekcje, połączone z rozległą wiedzą lingwistyczna i etnograficzną, rozbudziły wielki entuzjazm wśród świeckich. Podkreślano mobilność, gotowość wyjścia na peryferie i pracę wśród ubogich.

Matteo Ricci/fot. GABRIEL HEUSI/WIKIMEDIA COMMONS, CC BY 3.0

Kard. Karol Lavigerie, zakładając Misjonarzy Afryki (1868 r.), wprowadził czteroletni katechumenat i stawiał na wychowanie lokalnych liderów. Afrykańczycy mieli nie tylko przyjąć chrzest, ale też stać się apostołami swoich ludów. W tym samym czasie w Kościele rozwijała się kontemplacyjna duchowość „życia razem z ludźmi”, której symbolem był Karol de Foucauld OCSO. Jego przykład pokazuje, że misja może polegać na cichym świadectwie obecności i modlitwy, a nie tylko na spektakularnym głoszeniu.

Wiek XX i nowe formy

W XX w. proces mobilności jeszcze się pogłębił. Powstawały nowe instytuty świeckie i zgromadzenia apostolskie, czerpiące z różnych tradycji, ale bardziej elastyczne i dyspozycyjne. Zakonnicy i zakonnice stawali się nie tylko duszpasterzami, ale też nauczycielami, lekarzami, architektami, budowniczymi, promotorami rozwoju i badaczami kultur. W wielu miejscach ich obecność była jedyną formą obecności Kościoła. Zderzenie dawnych reguł z nowymi potrzebami wymuszało modyfikacje konstytucji zakonnych, aby mogły one zachować swoją aktualność. Historia pokazuje, że więcej zgromadzeń zniknęło, niż istnieje dzisiaj – ale Duch Święty nieustannie rodzi nowe formy życia konsekrowanego i podpowiada Kościołowi, jak być blisko współczesnego człowieka.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze