Hongkong fot. Pixabay

Hongkong: Jimmy Lai jak współczesny Tomasz Morus

Światowe media przyrównują aresztowanego 10 sierpnia wraz z grupą 10 dysydentów Jimmiego Lai – katolika, magnata prasowego i miliardera – do angielskiego męczennika z XVI w., św. Tomasza Morusa. Ten wybitny prawnik, polityk i humanista, a w latach 1529-1532 kanclerz Anglii, trzymając się katolickich zasad nie zgodził się na ogłoszenie się przez króla zwierzchnikiem Kościoła, pomimo, iż wiedział, że oznacza to wyrok śmierci. Amerykańskie media przyrównują chińskiego katolika do XVI-wiecznego świętego, patrona polityków.

>>> Japonia: władze i mieszkańcy protestują po aresztowaniu działaczki katolickiej w Hongkongu

William McGurn na łamach „The Wall Streat Journal” zwraca uwagę, iż będąc miliarderem Lai mógł bez problemu uniknąć aresztowania. Ku radości władz w Pekinie mógłby sprzedać firmę wydawniczą Apple w Hongkongu i prowadzić dalej spokojne, dostatnie życie za granicą, w jednej ze swoich rezydencji. Ale postąpił jak człowiek honoru, trzymający się swoich zasad. Zdaniem dobrze znającego realia Hongkongu amerykańskiego dziennikarza, wszyscy mieszkańcy tego specjalnego terytorium ChRL dobrze wiedzą, że był to świadomy wybór i gotowość na prześladowania. 10 sierpnia Lai został aresztowany w siedzibie Apple Daily, do której wtargnął 200-osobowy oddział policji. Został skuty kajdankami i wyprowadzony. Miał w ten sposób zostać upokorzony. Stało się jednak odwrotnie, a mieszkańcy Hongkongu widzieli w tych kajdankach znak honoru.

>>> Koniec wolności nauczania w Hongkongu?

Jimmy Lai był dla wielu osób uosobieniem marzeń. Uciekł z Chin komunistycznych ukryty na dnie statku, by dalej w „atmosferze wolności” dorastać, aż do pozycji magnata prasowego, kierującego się jednak w życiu zasadami wiary katolickiej.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze