Fot. Arch. NINIWY

Im więcej ludzi, tym więcej miłości [MISYJNE DROGI]

Wszystko zaczęło się bardzo niespodziewanie. Grafik naszego Oblackiego Centrum Młodzieży NINIWA wypełniały różnego rodzaju rekolekcje. Wybuch wojny w Ukrainie spowodował jednak, że znaleźliśmy się w nowej rzeczywistości, która postawiła przed nami wyraźne zadanie – praktyczne uczenie się Boga.

Trzeciego marca w NINIWIE zagościli pierwsi uchodźcy z Ukrainy, szukający u nas schronienia. Wśród nich starszy pan z dwiema córkami, jedna z dwójką swoich dzieci, druga z trójką. Jaka była ich droga? Zaczęła się od głośnego bombardowania, dezorientacji, strachu oraz nocy spędzonej w piwnicy. Kilkanaście godzin po usłyszeniu pierwszych wybuchów rozpoczęła się ich ucieczka z kraju. Sama droga na granicę zajęła im 2,5 dnia. Gdy udało im się dotrzeć do naszego ośrodka byli wymęczeni i wyziębieni. Najmłodszy członek rodziny miał w tamtym momencie niespełna miesiąc.

Wojna ma różne oblicza

Jedna z Ukrainek tak opisuje swoje przeżycia: „Zasłoniliśmy okna tak, żeby nic nie było widać. Syreny wyły co chwilę, a my chowaliśmy się wtedy do piwnicy. Zabraliśmy tam ciepłe rzeczy, jedzenie, dużo wody, coś, żeby można było wydostać się z gruzów w razie zawalenia. I tak przez cztery dni. Później pojechaliśmy do Polski”. Nie mieliśmy wątpliwości, że naszym zadaniem jest zadbanie o przy-bywających do nas uchodźców. Misja miłosierdzia. Początek był ciężki dla obu stron. Kwaterowaliśmy gości z Ukrainy, próbując odczytać dokumenty pisane cyrylicą. Odwoływaliśmy pozostałe rezerwacje w naszym ośrodku i odbieraliśmy niezliczone ilości telefonów od osób, które chciały zaangażować się w pomoc. Przyjeżdżające do nas kobiety z dziećmi były roztrzęsione, często zapłakane. U niektórych widać było brak zaufania. Najzwyczajniej w świecie obawiały się o to, jakie są nasze intencje względem ich. Nie dziwiło nas to, wojna ma niestety różne oblicza.

Fot. Paweł Gomulak

Sto trzydzieści historii

Od otwarcia naszego ośrodka dla osób z Ukrainy minęły już ponad dwa tygodnie. Przyjęliśmy pod dach ok. 130 osób, głównie są to kobiety z dziećmi. Życie w NINIWIE się zmieniło, ale właśnie z tego Życia się cieszymy. Dbamy o to, aby nasza pomoc była kierowana do nich z pełnym szacunkiem. Zapewniamy dostęp do ciepłej wody, miejsce do spania, jedzenie, ubrania. Wiemy, że osobom, które u nas przebywają ciężko jest uciec od myśli o domu, rodzinie, o walczących na Ukrainie mężach. Kobiety z Ukrainy są bardzo silnymi osobami, często jednak tę siłę próbują zachować przy dzieciach, aby te jak najmniej martwiły się o swoich ojców. Jedna z pań, aby uspokoić swoje dzieci, powtarza im, że tata za niedługo do nich przyjedzie, choć dobrze wie, że nie będzie mógł on przekroczyć granicy. Tworzenie przestrzeni, w której te kobiety mogły po prostu się wypłakać jest szalenie ważne dla ich zdrowia psychicznego. Niestety, dzieci, które doświadczyły wojny na własne oczy również potrzebują pomocy. Wiele dzieci płacze, mają problem ze snem, brakuje im apetytu.

Być z nimi

Zwykła obecność, rozmowa czy wspólne zasiadanie do posiłków – to tylko przykłady zaangażowania ludzi, w tym duszpasterzy, przebywających na co dzień w Kokotku. W organizację czasu wolnego zaangażowanych jest wielu wolontariuszy. Chcąc dać dzieciom trochę radości organizujemy dla nich zajęcia ruchowe na sali gimnastycznej. Zagospodarowaliśmy wspólną przestrzeń w salkach zlokalizowanych w piwnicach tak, aby mogły znaleźć się tam pralki, suszarki, pokoje zabaw, ale przede wszystkim miejsca do budowania relacji. Wspólne karaoke, zajęcia aerobiku czy poznawanie podstaw języka polskiego – to zajęcia, które pozwalają się odprężyć. Nie da się jednak uciec od tego, co każdy z nich pozostawił w Ukrainie. Jedna z przebywających u nas pań na pytanie, czy ma kontakt z rodziną odpowiedziała krótko, że ma, po czym do jej oczu napłynęły łzy. Mąż innej pani od kilku dni nie odbiera telefonu, ciężko wyobrazić sobie, jaki musi ona odczuwać ból, jeszcze trudniej znaleźć słowa pocieszenia. Pod naszym dachem mamy wiele osób z Charkowa, pokazują nam zdjęcia, mówiąc „tu stał blok, w którym mieszkaliśmy”.

Świadkowie miłości

Mimo tych ciężkich doświadczeń wojny jesteśmy świadkami prawdziwej miłości. Mieszka u nas jedna pani, która uwielbia storczyki. Ostatnio rozmawiała z mężem na kamerce. Mówił, że nie zapomina o jej ulubionych kwiatkach i na jej oczach je podlewał. Takie małe gesty, pokazujące wzajemną miłość i wsparcie, są głęboko poruszające. Rozmawiając z przebywającymi u nas osobami z Ukrainy, jesteśmy świadomi, jak ważne jest dla nich znalezienie pracy i mieszkania w Polsce. W końcu nie wszyscy z nich będą mieli dokąd wrócić po wojnie. Dlatego – na ile możemy, na tyle staramy się znaleźć dla nich bezpieczne schronie-nie na dłuższy okres. Bóg stworzył nas z miłości. I o miłość tu chodzi. Mimo iż przeorganizowaliśmy naszą pracę w Oblackim Centrum Młodzieży NINIWA, angażując większe nakłady siły i czasu pracy, to jesteśmy wdzięczni za tę wspaniałą lekcję odkrywania Boga w człowieku. Utwierdza nas w tym postawa prze-bywających u nas osób. Jedna z pań tak opisuje swoje odczucia: „Wszyscy Ukraińcy jesteśmy wdzięczni Polakom. U nas też są dobrzy ludzie, ale nie tacy jak u was. Tu jest raj, mamy wszystko, tego nie da się opisać, możemy tylko podziękować słowami i modlitwą”.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze