Ramadan w Indiach. EPA/FAROOQ KHAN

Indie: Ramadan w czasie pandemii [REPORTAŻ]

Pierwszych kilka dni ramadanu upłynęło muzułmanom w smutnej atmosferze. W Indiach obowiązuje 40-dniowa kwarantanna i mułłowie proszą o pozostanie w domach i wstrzymanie się od modlitw w meczetach oraz wieczornych biesiad w szerokim gronie.

Po raz pierwszy od powstania sipajów przeciw Brytyjczykom w 1857 r. Dżama Masdżid, główny meczet Indii, jest pusty w czasie ramadanu.

„Jeśli zastosujemy się do zaleceń władz, uda nam się wkrótce pokonać Covid-19” – mówił w nagraniu wideo agencji ANI główny imam Delhi Syed Ahmed Bukhari. „Święty miesiąc ramadanu za chwilę się rozpocznie. Modlitwy powinny być odmawiane w domach z zachowaniem zasad dystansu społecznego. Przestrzegając zasad, uchronimy wszystkich” – podkreślił.

W Indiach ramadan rozpoczął się w sobotę 25 kwietnia. „Pierwsze dni są trochę smutne. Zazwyczaj jest radośnie, bo mimo postu w czasie dnia sąsiedzi i dalsza rodzina składają sobie wizyty po zmierzchu” – powiedział PAP Abdul Farooq, Kaszmirczyk od wielu lat mieszkający w Delhi. „Ludzie czekają na iftar, wieczorny posiłek, i wspólnie biesiadują. Teraz jest strach przed koronawirusem i przebywamy tylko w gronie najbliższych” – podkreśla. Imam Bukhari również zalecił wstrzymanie się od wspólnego obchodzenia iftaru.

EPA/FAROOQ KHAN

Od końca marca w Indiach trwa 40-dniowa ogólnokrajowa kwarantanna. Indusi mogą wychodzić tylko do sklepów i w nagłych przypadkach. Zakazane są publiczne zgromadzenia, również religijne.

„W internecie krążą filmiki i zdjęcia z ludźmi modlącymi się na dachach. Ale to są fałszywki” – mówi PAP 40-letni Kabir Mohammed, którego rodzina mieszka w starym Delhi w okolicach meczetu Dżama Masdżid. Portal India Today potwierdził, że jedno z najchętniej przesyłanych zdjęć w indyjskich mediach społecznościowych pochodzi z Dubaju.

„Oczywiście może znaleźć się kilka nieodpowiedzialnych osób, jak w każdej społeczności, ale generalnie ludzie przestrzegają zaleceń władz i głównego imama” – tłumaczy Farooq, zwracając uwagę, że nikogo nie oburzyła procesja w intencji boga Ramy w Ajodhji z początku kwarantanny, w której wziął udział premier stanu Uttar Pradeś Yogi Adityanath. Urzędnicy zapewniali, że zachowano środki bezpieczeństwa.

EPA/FAROOQ KHAN

Znacznie większe kontrowersje wywołał w Indiach zjazd jednego ze zgromadzeń muzułmańskich w dzielnicy Nizamuddin w Delhi. Organizatorzy kontynuowali zjazd już po wprowadzeniu kwarantanny na terenie Delhi w połowie marca. Z ponad 3 tys. uczestników kilkuset zaraziło się wirusem i rozjechało po kraju, nie stosując kwarantanny. Jak podaje „India Today” za ministerstwem spraw wewnętrznych, 4,2 tys. zakażeń jest powiązanych ze zjazdem w Delhi.

„Zgadzam się, to było skrajnie nieodpowiedzialne i po prostu głupie. Ale mała grupa muzułmanów, ta jedna organizacja i jej liderzy, nie reprezentuje wszystkich muzułmanów w Indiach” – ocenia Farooq, który dodaje, że po całym zdarzeniu zaczęła się nagonka na wyznawców islamu.

„To trochę tak, jakby jeden Yogi Adityanath, który nawoływał do zabijania muzułmanów, reprezentował poglądy wszystkich hindusów, okrągłego miliarda ludzi” – uważa. W 2014 r. media ujawniły film z wiecu wyborczego, na którym Adityanath otwarcie nawoływał tłum do przemocy wobec muzułmanów.

EPA/FAROOQ KHAN

Meczety w zamieszkanym w większości przez muzułmanów Bangladeszu również pozostają puste, a największy meczet w Dakce został zamknięty. Inna sytuacja panuje w Pakistanie, gdzie – jak podaje agencja Reutera – rząd musiał pójść na kompromis z duchownymi, którzy nie chcieli zamknąć meczetów. Według dziennika „Dawn” niektórzy mułłowie ogłosili, że wirus nie grozi wiernym w świątyniach, inni prosili o pozostanie w domach.

„Dawn” podaje, że meczety mają przestrzegać 20-punktowego regulaminu – m.in. zrezygnowano z dywanów wyścielających świątynie, modlący mają nosić maski i zachować 1,8-metrowe odstępy od siebie nawzajem, a do środka nie mają wstępu dzieci i osoby starsze.

„Przez ogólnokrajową kwarantannę w czasie ramadanu siedzimy w domu i nikt nie pracuje na głodnego, jak zazwyczaj” – mówi Abbas Ali, mieszkaniec wschodniego Delhi, który stara się szukać pozytywów. „Ale oczywiście każdy chciałby wrócić do pracy i normalności, spotkać się na iftar z sąsiadami” – dodaje smutno.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze