Nastolatka z dzieckiem. Dziewczynki od najmłodszych lat uczone są, jak zajmować się małymi dziećmi/fot. Marcelina Kacprzak

Indie: silne kobiece serce [FOTOREPORTAŻ/MISYJNE DROGI]

Już w pierwszych dniach spędzonych w Indiach poznałam kobiety, które przez następne miesiące były dla mnie przyjaciółkami i tak naprawdę nauczycielkami życia. Od młodych dziewcząt, które muszą porzucić swoje marzenia o niezależności, po dojrzałe kobiety, jak Alla, samotnie wychowująca syna na wysypisku śmieci – każda z nich to przykład niezwykłej siły i determinacji.

Jako młoda dziewczyna, przygotowując się do dwuletniego wolontariatu w Indiach, miałam niewielkie pojęcie o życiu na odległym kontynencie. Książki i filmy nie oddały tego, co przeżyłam na miejscu. Codzienność, religijne zasady i kuchnia okazały się bardziej skomplikowane, a jednocześnie piękniejsze, niż myślałam. Najbardziej przeraził mnie jednak status kobiet i to, jakie muszą być z powodu politycznych, religijnych i kulturowych uwarunkowań. Dla Europejki było to trudne do zrozumienia. Kobiety, które poznałam, odznaczają się siłą i twardością. Trudne warunki życia wymuszają taką postawę. Jako nastolatki marzą o byciu delikatnymi księżniczkami, ale brutalność mężów, bieda czy choroby czynią z nich wojowniczki. Moje indyjskie przyjaciółki dźwigają ciężar doświadczeń. Nie mogę im pomóc, ale mogę ofiarować im modlitwę i obecność.

Nastolatki

Wśród kobiet, które poznałam jest wiele nastolatek. Nandrini, Sandhya, Suri i wiele innych. Indyjskie nastolatki są pełne marzeń, zapału do pracy i zabawy. Niestety, bardzo szybko ich marzenia i plany muszą zostać porzucone. Gdy dziewczyna jest już w odpowiednim wieku, często oznacza to mniej niż 15 lat, rodzice szukają dla niej męża. Czasem z bólem serca słuchamy o strachu przed małżeństwem, do którego nie sposób się przygotować (w aranżowanych małżeństwach nie ma miejsca na wzajemne poznawanie się w czasie narzeczeństwa). Bardzo często słyszymy: „Ja nie chcę mieć męża”. Albo: „Wy to macie dobrze, jesteście wolne, a mnie czeka małżeństwo”. Nasze europejskie wychowanie nie pozwala nam zrozumieć, dlaczego w dalszym ciągu małżeństwa aranżowane w Indiach są praktycznie jedyną dopuszczalną i aprobowaną formą związku. Ze współczuciem słuchamy historii naszych młodych przyjaciółek. Każda z nich jest inna, każda na swój sposób stara się zmienić swoje przeznaczenie. Choćby Suri, która studiuje prawo. Jej marzeniem jest zostać sędziną. Niestety, zdaje sobie sprawę z tego, że pochodzi z bardzo biednej rodziny i małżeństwo z równie biednym mężczyzną przekreśli jej marzenia. Może dzięki swojemu uporowi uda jej się dopiąć swego, może przełamie tradycyjny i prosty sposób myślenia swoich rodziców.

Zaręczyny młodej kobiety/fot. arch. Domów Serca

Inną z dziewczyn jest Sadhya – 17-latka, która uczy się na pobliskiej politechnice. Studiuje informatykę (choć nie posiada komputera w domu, to nie przeszkadza jej to rozwijać się w tym kierunku). Sandhya ma swój własny pokój (co jest niezmiernie rzadkie w naszej małej indyjskiej miejscowości). Jak każda nastolatka – ma w nim kosmetyki, ubrania, zdjęcia gwiazd filmowych. Jest bardzo ciekawa świata. Ma swoje hobby – tworzenie biżuterii z kolorowych koralików. Gdy ją odwiedzamy, już na progu słyszymy głośne polskie „dzień dobry” (dziewczyna ma niesamowity talent do nauki języków obcych). Jej tato jest wyznawcą hinduizmu, a matka uczęszcza do Kościoła zielonoświątkowego. Ona sama mówi, że nie jest ani hindu, ani katoliczką. Mówi, że wierzy w Słońce, które jest dobre i ciepłe dla wszystkich. Nigdy nie wspomina o swojej przyszłości. Wiemy jednak, że wyczekuje momentu, aż rodzice oznajmią jej swoją wolę. Póki co cieszy się tym, że może studiować, poznawać nowych ludzi. Nie wiem, jaka będzie jej przyszłość. Modlę się, by odnalazła szczęście.

Pasją Sandhyi jest robienie biżuterii z koralików/fot. Marcelina Kacprzak

Poznałam również Nandrini, która wydaje się być nieszczęśliwa właśnie ze względu na to, że póki co nie ma możliwości wyjścia za mąż. Nie ma matki, a jej ojciec często przychodzi do domu pijany. Tak naprawdę nie mają nic. Bieda jest ich towarzyszką każdego dnia. To z tego powodu na razie nie ma możliwości zamążpójścia. Jej ojciec nie ma pieniędzy na posag dla córki ani na zorganizowanie ślubu i kontraktu małżeńskiego. Nandrini wie, że jej los na razie się nie zmieni. Jest piękną dziewczyną, uwielbianą przez wszystkie dzieci w okolicy. Zawsze, gdy ją odwiedzamy, w jej jednopokojowym domu spotykamy dużą grupę dzieci z sąsiedztwa. Ona często opiekuje się nimi, czesze je, ubiera, pomaga ich rodzicom. Może któreś z nich będzie miało więcej szczęścia niż ona sama? Nie pozostawia marzeń o dobrym małżeństwie i założeniu swojej rodziny – to młoda kobieta pełna ufności.

Nastolatka podpisuje wspólne zdjęcia w dzienniku wolontariuszki. Przyjaźnie wolontariuszek z nastolatkami z Indii są głębokie i bardzo trwałe/fot. arch. Domów Serca

Alla

Ale czy po małżeństwie jest łatwiej? W miejscowości, w której mieszkamy, obecność mężczyzn w rodzinach jest problematyczna. Wielu z nich jest przepracowanych, nadużywa alkoholu lub nie potrafi sprostać codziennym wyzwaniom, przez co wycofują się z życia rodzinnego i podejmowania decyzji. W obliczu takiej rzeczywistości kobiety muszą przejąć tę odpowiedzialność. To właśnie dlatego stają się „twarde” i waleczne. Patrząc na nie z zewnątrz, można odnieść wrażenie, że są głośne, opryskliwe czy pełne gniewu, ale to jedynie maska, pod którą kryją się codzienne zmagania i cena, jaką płacą za życie w takich warunkach.

Ciężka praca związana z utrzymaniem domu jest codziennością kobiet w Indiach/fot. Marcelina Kacprzak

Podczas jednego ze spacerów poznałam Allę, około 40-letnią kobietę samotnie wychowującą nastoletniego syna. Mieszkają na terenie wysypiska śmieci. Alla robi wszystko, co w jej mocy, by jej syn mógł się uczyć i rozwijać. Niestety, chłopiec nie potrafi udźwignąć ciężkich warunków życia i nie podejmuje żadnego wysiłku, by pomóc swojej mamie. Alla pracuje, ale nie umie czytać i pisać, co dodatkowo utrudnia jej codzienność.

Alla w drodze/fot. Marcelina Kacprzak

Pamiętam dzień jej urodzin. Pojawiłam się u niej z małym urodzinowym ciastem i skromnym upominkiem. Najpierw zobaczyłam uśmiech na jej twarzy, a potem łzy. Z radością wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do swojego domu. Gdy spostrzegła, że w pomieszczeniu jest zbyt gorąco, a w jej domu nie ma prądu, pobiegła do sąsiadki, byśmy mogły usiąść u niej. Po chwili zostawiła mnie u sąsiadki i ruszyła, by sprosić swoje koleżanki. Wkrótce razem świętowałyśmy jej urodziny. Z historii, które opowiadały podczas urodzin zorientowałam się, że prawie każda z tych kobiet samotnie utrzymuje dom. Nawet jeżeli nadal mają męża, to on ich nie wspiera. W tej samotności nauczyły się jednak dostrzegać innych. I tak, w tym środowisku kobiet mieszkających na terenie wysypiska zrodziła się nieformalna grupa kobiet, które wzajemnie się pocieszają, świętują i wspierają w trudach codzienności. Ta solidarność była dla mnie pełna podziwu.

Łańcuchy z kwiatów we włosach są najczęstszą ozdobą kobiet. Wiele z nich wykonuje piękne ozdoby kwiatowe samodzielnie, a następnie sprzedaje je na ulicy/fot. Marcelina Kacprzak

Kobiety takie jak Alla są prawdziwymi bohaterkami. Ich codzienna walka o przetrwanie wymaga niezwykłej siły, odwagi i determinacji. To one, mimo przeciwności losu, trzymają swoje rodziny razem i stają na wysokości zadania, niezależnie od trudności. Ich odwaga i męstwo pokazują, jak wyjątkowe i niezwykłe są kobiety w Indiach. Walczą każdego dnia – nie tylko o lepsze jutro, ale przede wszystkim o godność i miłość swoich bliskich. To właśnie ich siła staje się fundamentem, na którym opiera się przyszłość ich rodzin.

>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Zamów prenumeratę<<<

Kobieta sprzedająca świeże ryby na targu. W Indiach, by zdobyć pieniądze na utrzymanie rodziny i domu, kobiety często zajmują się handlem/fot. Marcelina Kacprzak
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze