
fot. MERCEDES CANDELAS
Kenia: wyzwanie dla wdów
Chociaż kenijska konstytucja chroni prawa wdów, to jednak jej przepisy nie zawsze są egzekwowane, szczególnie na obszarach wiejskich, gdzie nadal stosuje się tradycyjne praktyki naruszające prawa owdowiałych kobiet.
Kisumu. Obszar wiejski z Jeziorem Wiktorii w tle. Wśród ludów Luo wdowy wciąż są piętnowane, mogą nawet spotkać się z odrzuceniem społecznym. Organizacje pozarządowe, m.in. Nyanam, działają na rzecz praw wdów, ich przetrwania, zdrowia fizycznego i psychicznego. Prowadzą warsztaty i kursy dotyczące zdrowia, pozyskania źródeł utrzymania, sprawiedliwości i przywództwa, a także programów edukacji dzieci.

Holo. Jacinta siedzi na korzeniach dużej jakarandy w pobliżu swojego domu. Kiedy owdowiała w wieku 22 lat, pozostając z dwójką bardzo małych dzieci, jej teściowie oskarżyli ją o śmierć męża. Zaczęli z nią walczyć, żeby zabrać część jej ziemi i kilka krów. „Nie mogłam tego dłużej znieść i opuściłam swój dom, aby uniknąć konfliktu i piętna bycia wdową. Nie mogłam jednak zabrać ze sobą dzieci, ponieważ bazar, na którym zamieszkałam, nie był dla nich dobrym miejscem, więc zostały z moją mamą, również wdową od 26 lat. To była ciężka droga samotności i ubóstwa. Pierwszą rzeczą, którą możesz zrobić jako wdowa, jest modlitwa, ponieważ pomaga ci tylko Bóg”. Dzięki organizacji pozarządowej Nyanam i jej warsztatom upodmiotowienia i sprawiedliwości społecznej Jacinta po kilku latach powróciła do siebie i odzyskała swój dom.

Kisiam. Mająca trójkę dzieci Josephine owdowiała w wieku 31 lat. „Wiele kobiet w mojej społeczności zaczęło mnie obrażać. Nazywały mnie „złodziejką mężów” i traktowały jak psa tylko dlatego, że byłam wdową”. Kobietę poddano tradycyjnej praktyce „dziedziczenia wdowiego”, zgodnie z którą została „odziedziczona” przez mężczyznę nie dlatego, że tego chciała, ale z powodu presji, z jaką spotkała się ze strony społeczności. Urodziła jeszcze dwoje dzieci, ale – jak sama powiedziała – ten mężczyzna nie przyniósł jej żadnych korzyści. W końcu odszedł, a ona znów została sama.

Wiejski obszar Nkineji, terytorium Masajów. Krajobraz składa się z dużych euforbii, drzew akacjowych i rozproszonych manyatas (chat). Euforbie są dobrą metaforą poligamii w kulturze Masajów, ponieważ mężczyzna może mieć kilka żon, z których każda ma 5-10 dzieci, podobnie jak gatunek tej rośliny, który się bardzo rozgałęzia. Jeśli mąż umiera, pozostawia kilka wdów i wiele dzieci każdej z nich, co utrudnia kobietom dalsze życie.

Kisiam. Josephine trzyma maniok, który właśnie zebrała ze swojego niewielkiego ogródka. Kawałek bulwy i szklanka herbaty to zazwyczaj jedyne pożywienie jej dużej rodziny, która składa się z pięciorga dzieci, dwojga wnuków od najstarszej, chorej córki, niepełnosprawnej szwagierki oraz siostrzeńca i siostrzenicy męża, pozostających pod jej opieką, ponieważ pozostali członkowie rodziny od strony teściów też zmarli. „Zwykle piorę ubrania, sprzątam domy lub pracuję na polach dla innych rodzin, aby zarobić trochę pieniędzy na utrzymanie rodziny, ale to nie zawsze mi wystarcza”.

Obszar wiejski Nkineji. Kinyikita, stojąc przy wejściu do swojej manyaty, wpatruje się w swoją najstarszą córkę, która właśnie wróciła ze szkoły. „Mam 30 lat i pięcioro dzieci, jednego chłopca i cztery dziewczynki. Byłam pierwszą z dwóch żon męża i owdowiałam pięć lat temu. To jest bardzo ciężkie życie, mam wiele trudności, zwłaszcza z opłaceniem szkoły dzieci i zakupem jedzenia. Czuję, jakbym żyła w całkowitym chaosie. Odkąd zostałam wdową, również emocjonalnie jest mi bardzo ciężko. Tylko moja wiara i nadzieja w Boga pozwalają mi przetrwać”.

Maji Moto. Zagroda dla bydła. Hodowla i rolnictwo są podstawą utrzymania miejscowych rodzin. Większość wdów w Kenii nie jest uprawniona do przejęcia majątku po zmarłym mężu i jest wydziedziczana, chyba że ma starszych synów. Kobiety tu się nie liczą. Pozbawienie ziemi i krów czy kóz oznacza brak środków do życia, co może prowadzić do skrajnego ubóstwa.

Maji Moto. Nashuru naprawia manyatę. Do wypełniania pęknięć i uszczelniania ścian i dachów używa błota, słomy i krowich odchodów. Czasem sprzedaje biżuterię lub opiekuje się ciężarnymi kobietami, pomaga im też przy porodzie. Za całodzienną pracę kibaru dostaje trochę pieniędzy, dzięki czemu radzi sobie z codziennymi wyzwaniami. „Czasami nie mam pieniędzy na jedzenie lub opłaty szkolne dla pięciorga moich dzieci i wtedy myślę, że to koniec. Ale wiara pomaga mi przetrwać”.


Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |