fot. unsplash

Kosmetyki okupione cierpieniem

Żeby inni błyszczeli, oni muszą cierpieć. Co więcej – chcą to robić. Bo nie mają innego wyjścia, by przeżyć. Wszystko za sprawą miki, określanych też jako łyszczyki. To grupa minerałów zaliczana do krzemianów. Mika swoją nazwę biorą od łacińskiego słowa mica („ziarno”) i micare („błyszczeć”).  

To minerały obecne w ogromnej ilości kosmetyków, są ważnym składnikiem do ich produkcji. Używają ich praktycznie wszystkie znane i duże marki na całym świecie. Problemem jest to, gdzie i jak pozyskuje się ten cenny surowiec. Za wydobywaniem miki kryje się bowiem cierpienie ludzi, ciężka praca w nieludzkich warunkach, także dzieci. Niedawno premierę miał film dokumentalny, którego autorem jest Brando Baranzelli pt. „Behind the glitter. Childlabour in mica mining” (w polskich mediach tytuł został przetłumaczony jako „Mika. Kopalnie wyzysku”). 

Autor reportażu, Brando Baranzelli, fot. Linkedin

Praca albo śmierć  

Miejscem wyzysku są Indie. Oficjalnie mikę wydobywa się w Rajasthanie (gdzie dochowywane są wszystkie procedury związane z bezpieczeństwem), w rzeczywistości większość złóż znajduje się w Jharkhandzie i Biharze. I choć w tych stanach wydobycie jest nielegalnie, to właśnie tam wydobywa się 90% miki. W tym jednym z najbiedniejszych regionów w Indiach nad pozyskaniem miki pracują całe rodziny, robią to przestarzałymi metodami w oparach toksycznego dymu. Praca grozi okaleczeniem, ale widmo głodu pomaga im zapominać o ryzyku. To nic innego jak współczesne niewolnictwo, którego ofiarami są także dzieci. Przekopują ziemię gołymi rękoma. To bardzo poruszające momenty dokumentu, gdy na zdjęcia małe, drobne rączki przekopują piach w poszukiwaniu drogocennej miki. – Lepsza taka praca niż śmierć z głodu – mówią autorowi dokumentu pracujący na wyrobiskach. Dzieci, które potrafią pracować tam nawet w 40-stopniowym upale dodają: –Żeby było na podręczniki, długopisy i jedzenie – dzieci pracują wtedy, gdy nie muszą iść do szkoły.

Dzieci pracujące w Pakistanie, fot. EPA/GHULAMULLAH HABIBI

Jeszcze większe ryzyko podejmują ci, którzy w poszukiwaniu surowca schodzą pod ziemię. Robią to w niezabezpieczonych wyrobiskach, gdzie niestety często dochodzi do śmiertelnych wypadków. – Jak człowiek głodny, to nie boi się tam zejść – mówi górnik, na oko trochę po 30-tce. Dziennikarz wszedł z nimi do tunelu. Miesięcznie ginie tam średnio 12 górników. 15 metrów pod ziemią złe warunki dają się we znaki: to głównie wysoka temperatura (dochodzi nawet do 40 stopni Celsjusza) oraz ciemność. 

>>> Pandemia doprowadziła do wzrostu liczby pracujących dzieci

Indie są największym producentem tego minerału, a dla tysięcy mieszkańców to jedyny sposób na przeżycie. Wykorzystują to producenci. Ogromna większość surowca jest pozyskiwania nielegalnie. Akcja filmu toczy się na zapadłych indyjskich wsiach, gdzie autor prowadzi dochodzenie, często dzięki ukrytej kamerze. Już po powrocie do Europy próbuje konfrontować przedstawicieli firm kosmetycznych z wynikami śledztwa. Producenci zapewniają, że są świadomi problemu i że robią wszystko, by dochować etycznych standardów. Na ile są wiarygodni? Film to dobitnie pokazuje.  Dokument dotyka trudnego dylematu: wycofanie się firm kosmetycznych z tego regionu byłoby wyrokiem śmierci dla całych społeczności. Bohaterowi filmu są świadomi, że tkwią w upiornym klinczu. Żeby przeżyć harują i tracą zdrowie. Za dzień pracy dostają mniej niż 3 dolary… Jednocześnie wiedzą, że to ich jedyny sposób na przeżycie. Wielu mieszkańców tego regionu było wcześniej rolnikami, jednak przez zmiany klimatu i susze ziemia stała się jałowa, jej uprawa stała się niemożliwa. 

Mika jeszcze przed obróbką, fot. unsplash

Nie wszystko złoto, co się świeci… 

Indie są kluczowym eksporterem tego minerału, ale jego produkcją zajmują się też Stany Zjednoczone, Kanada, Brazylia i Chiny. Według danych Eurostatu z Indii pochodzi 30% miki wysyłanej do Europy. Oprócz kosmetyków znajduje się też w lakierach samochodowych, w izolatorach komponentów elektronicznych i w kosmetykach. Sproszkowana mika występuje w większości tuszów do rzęs, różów, szminek i podkładów. Jest też składnikiem niektórych szamponów i past do zębów. Mika jest wszędzie tam, gdzie widać perłowy efekt. Kto więc lubi połysk, ten najprawdopodobniej używa miki. Dużym atutem dokumentu (który można obejrzeć w aplikacji TVN24 GO) jest to, że jego autorzy pojechali na miejsce i osobiście poznali robotników, całe rodziny, które parają się szukaniem miki. Wydobycie tego minerału to jedyne źródło utrzymania dla 90% mieszkańców Jharkhandu. Film „Mika. Kopalnie wyzysku” pokazuje historię kobiety, której mąż zginął w kopalni. Mająca dwadzieścia kilka lat kobieta jest analfabetką, nie zna daty swoich urodzin, a po śmierci męża została jedynym żywicielem rodziny. Ma czwórkę dzieci i razem z nimi codziennie, przez kilka godzin, zbiera mikę. To, co zarobią wydają na jedzenie.

fot. unsplash

Na pracy biednych bogacą się duże firmy. Wydobyty surowiec przechodzi przez ręce wielu pośredników. Jednym z głównych kontrahentów indyjskich pośredników – co udowodnił dokument – jest niemiecka grupa Merck. To gigant w branży chemicznej, farmaceutycznej i kosmetycznej. Firma założona  została w 1668 r. i zarabia około 16 miliardów dolarów dziennie. Jej filie (Colorona, Timiron) są głównymi dostawcami pigmentu na bazie miki do takich firm jak L’Oréal, Chanel. Autor filmu – Brando Baranzelli – zwrócił się do firmy z prośbą o rozmowę na temat produkcji kosmetyków. Przedstawiciele firmy odmówili wywiadu. Autorów reportażu odesłali jedynie do strony internetowej, na której deklarują „zero tolerancji dla pracy dzieci”, dokumentację procesu produkcji, dbałość o prawa pracownicze i ochronę środowiska. 

>>> Ponad 8,5 tys. dzieci wykorzystywanych jako żołnierze

Jeden (nawet najlepiej przygotowany) dokument zapewne nie zatrzyma tego procederu. Jednak świadomość na temat wyzysku taniej siły roboczej w społeczeństwach świata zachodniego coraz bardziej wzrasta. Kropla drąży skałę, tak jak bohaterowie dokumentu skały w poszukiwaniu miki. Już pewnie niejedna kobieta będzie nakładać błyszczyk z choć lekkim poczuciem dyskomfortu. Gdy takich ludzi będzie więcej, rzeczywistość może ulec zmianie. Nie chodzi przecież o zakaz wydobycia tego minerału, ale o to, by praca ta była bezpieczna, z poszanowaniem praw człowieka i pracownika oraz by nie były przy niej wykorzystywane dzieci. Bo co to za błyszczyk, skoro okupiony jest cierpieniem i wyzyskiem.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze