fot. EPA/VATICAN MEDIA

Ks. Maciej Będziński (dyrektor PDM w Polsce): obudzić każdego wiernego, bez wyjątku [ROZMOWA]

Misyjność to zadanie każdego chrześcijanina. Do głoszenia Ewangelii jesteśmy posłani już od momentu chrztu świętego oraz chociażby na końcu każdej mszy świętej. Często jednak chyba o tym zapominamy, mając błędne poczucie, że misje to sprawa wyłącznie misjonarek  i misjonarzy w dalekich regionach świata. Nic bardziej mylnego. Przeżywana dziś Niedziela Misyjna ma obudzić naszą misyjność. Przekonuje o tym dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych w Polsce ks. Maciej Będziński.

– Chcemy obudzić każdego wiernego, bez wyjątku. Realizujemy słowa Franciszka, który z okazji tegorocznego Światowego dnia Misyjnego przypomina, że nikt nie jest wyłączony z misji Chrystusa. Także ludzie poranieni, nawet ludzie dotknięci cierpieniem czy chorobą, nie mogą sobie powiedzieć, że są niepotrzebni w dziele misyjnym Jezusa. Bo dzieło misyjne Kościoła bierze się z relacji z Jezusem – mówi ks. Będziński w rozmowie z Maciejem Kluczką. Opowiada też o trudnościach w misyjnej działalności, jakie wywołała pandemia choć nawet w tym czasie – dzięki łasce Bożej – przydarzyło się wiele dobra.

Maciej Kluczka (misyjne.pl): W haśle procesu synodalnego znalazło się słowo „misja” (pełna nazwa to: „Ku Kościołowi synodalnemu: komunia, uczestnictwo i misja”). Czy w procesie synodalnym widzicie szansę na to, by na różnych poziomach rozmawiać o misjach? Albo – by zgodnie z tematem synodem – mówić o tym, jak mówić o misjach. Czy w komunikacji misyjnej i promocji misyjnej coś wymaga naprawy?

Ks. Maciej Będziński (dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych): – Przede wszystkim przerwana została idea, jaka powinna przyświecać Kościołowi, o której mówił papież Paweł VI. Kościół ma przede wszystkim ewangelizować. Jeśli mówimy teraz o synodalności Kościoła, to nie możemy pominąć tego wątku. Niekiedy zapominamy, że każda parafia i wspólnota ma być misyjna. „Misyjność” trzeba rozumieć w dwóch aspektach: ad intra (ja mam dać się zewangelizować) oraz ad extra. Nie można mówić o prawdziwych wspólnotach, towarzystwach, grupach parafialnych jeśli nie mają one tego wymiaru ad extra – skierowanego do drugiego człowieka.

A przyznać trzeba, że to jedna z bolączek takich grup. Niektóre z nich zamykają się we własnym gronie.

– Zadaniem i celem Papieskich Dzieł Misyjnych jest to, by misyjność przenikała wszystkie inne grupy. To jest ogromne zadanie, by w czasie synodu wierni oddolnie oraz liderzy i duszpasterze zrozumieli, że misyjność Kościoła to nie jakaś narzucona forma, że „Roma locuta – causa finita”. Powinniśmy odkryć naturę misyjną Kościoła, powinna to odkryć każda grupa i wspólnota żyjąca w Kościele. Każdy człowiek! Odkryjmy to.

>>> Orędzie papieża Franciszka na Światowy Dzień Misyjny 2021 [DOKUMENT]

Ks. Maciej Będziński, fot. Maciej Kluczka

Misyjność to DNA Kościoła.

– Dokładnie.

Czyli dobrze by było, gdyby po synodzie powstały łączniki między Wami a wszystkimi innymi grupami działającymi w Kościele.

– Według instrukcji Kongregacji Ewangelizacji Narodów Papieskie Dzieła Misyjne są koordynatorem, platformą spotkania i przekazywania informacji. Jest posłanie Boże, jest posłanie Kościoła i w tym są Papieskie Dzieła. Ich zadaniem jest nie tyle kształtowanie misjonarzy, nie tyle cały charakter pomocowy, co bardziej budzenie ducha. I dopiero efektem tego obudzonego ducha jest zaangażowanie misyjne, np. w Kościół w Afryce, zaangażowanie charytatywne czy naukowe. Po pierwsze więc trzeba obudzić świadomość chrzcielną ucznia misjonarza.

Od chrztu wszystko się zaczyna.

– I od tego są Papieskie Dzieła Misyjne. Chcemy obudzić każdego wiernego, bez wyjątku. Realizujemy słowa Franciszka, który na tegoroczny Światowy Dzień Misyjny przypomina, że nikt nie jest wyłączony z misji Chrystusa. Czytamy o tym we Fratelii Tutti i Chritstus vivit. Nawet ludzie poranieni, nawet ludzie dotknięci cierpieniem czy chorobą nie mogą sobie powiedzieć, że są niepotrzebni w dziele misyjnym Jezusa. Bo dzieło misyjne Kościoła bierze się z relacji z Jezusem.

Duch misyjny będziecie budzić w czasie synodalnych spotkań? Jesteście już do tego przygotowani?

– Jeżeli spojrzymy na synody diecezjalne, to tam zawsze jest komisja misyjna. Nie wyobrażam sobie, by na poziomie synodu powszechnego podobnego nie było podobnego gremium. Może tam to umknąć, bo tematy wiodące synodu są inne, ale jeśli w czasie tego procesu mówimy o rozmowie, relacji, o podejściu do konkretnej osoby, o posłannictwie, o misji człowieka w Kościele, to nie możemy pominąć ewangelizacji. Trwa teraz rok duszpasterski a jego hasłem jest przecież: „Posłani w pokoju Chrystusa”. Posłanie to inna nazwa misji. „Pokój wam! Jak Mnie posłał Ojciec, tak i Ja was posyłam” – mówił Jezus. Misyjność jest istotna nie tylko na terenach dotkniętych wojną, cierpieniem, ale wszędzie tam gdzie jesteśmy. Jesteśmy zaproszeni, by w każdym momencie o tym przypominać. Co ciekawe, w statutach naszej instytucji jest zapisane, że dyrektor PDM jest zobowiązany do corocznego przypominania biskupom powszechnej misji Kościoła. Zobaczmy, jakie to ważne. Pamiętam, że przy okazji synodu o młodzieży zastanawialiśmy się jak może wyglądać zaangażowanie misyjne wiernych. W dokumencie posynodalnym wybrzmiało później, że wszyscy jesteśmy powołani do misyjności. Jesteśmy powołani do życia w małżeństwie, w samotności, do życia w zakonie, ale wszyscy jednocześnie jesteśmy powołani do życia misyjnego. Myślę, że to wybrzmi także przy okazji tego synodu.

Ostatni raz rozmawialiśmy przy okazji wyboru Księdza na funkcję dyrektora PDM w Polsce. To był szczyt pandemii, zmieniała się forma mówienia o misji, pomagania misjom. Co było w tym czasie najtrudniejszego?

– Dramat pandemii pokazał, że nawet w tak trudnym czasie Pan Bóg obdarowuje nas dobrem i łaskami. Przez długi czas byliśmy zamknięci, ale uruchomiły się inne kanały komunikacji. Dziś wiemy, że nawet najlepiej przygotowane spotkania online nie zastąpią spotkania w normalnej formie. Największą radością było się zobaczyć się ostatnio na Jasnej Górze podczas spotkania wrześniowego wszystkich środowisk misyjnych. Tematy – tematami, ale najważniejsze jest pobyć razem, zobaczyć się!

W czasie pandemii – co przyznaję – umknął nam trochę kontakt z dziećmi i młodzieżą, ale co jednocześnie zadziwiające właśnie teraz w szkołach powstają nowe ogniska misyjne. Tylko we wrześniu powstało ich siedem. Ktoś powie: „siedem – co to za liczba”. My jednak cieszymy się każdym jednym. W dodatku jak tu się nie cieszyć skoro powstają a nie zamykają się. Katecheci i duszpasterze zauważają ten misyjny zapał i na niego odpowiadają. To wielka radość. Pandemia zamknęła nam pewnego rodzaju spotkania i możliwości a inne nam otworzyła. Od kilku dni mamy nową stronę internetową, która – mamy nadzieję – będzie przyciągać do zdobywania wiedzy o Kościele misyjnym. Otworzyliśmy się jeszcze bardziej na wymiar duchowy. Do tej pory nie mieliśmy w naszym warszawskim biurze miejsca do wspólnej modlitwy – teraz mamy kaplicę. Modlitwa, media, nierezygnowanie ze spotkań z ludźmi – to jest klucz do powodzenia tej drogi. Chcemy tą drogą iść.

Ogniska misyjne to przede wszystkim nauka przez zabawę połączona z modlitwą.

– Oczywiście. W ognisku misyjnym przede wszystkim zależy nam na tym, by bazować na chrzcie świętym, by od samego początku dzieci nazywać małymi misjonarzami, apostołami.

To, o czym mówiliśmy przed chwilą. Chrzest sprawia, że jesteśmy posłani. Od samego początku.

– Chcemy, by dzieci wiedziały, ja bardzo są potrzebne w Kościele. „Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie” – mówił Jezus i miał w tym pewien zamysł. Nie tylko, by je pobłogosławić, ale żeby pobłogosławić i posłać. Dzieciaki bardzo chętnie się angażują, są otwarte na drugiego człowieka, na współpracę. Na spotkaniach ognisk misyjnych budujemy formację wokół jednego tematu. Ostatnio robiliśmy to w oparciu o mszę świętą, ale to nie była katecheza oparta na tłumaczeniu: „msza święta składa się z obrzędu wstępu, liturgii Słowa, Eucharystii i obrzędów zakończenia”. Próbowaliśmy przez wiersze, grafiki, zabawy, pokazać sens mszy świętej. Do tego jeszcze dołączyliśmy nauczenie papieża z „Evangelii gaudium”. Ktoś zapyta, jak można dzieciom przedstawić papieską adhortacje… A można! Trzeba tylko znaleźć odpowiedni sposób.

>>> Ks. Dawid Stelmach: dziś cały świat jest obszarem misyjnym

Modlitwa Anioł Pański z papieżem podczas Niedzieli Misyjnej, fot.EPA/GIUSEPPE LAMI

A jak mówić o misjach, by zaciekawić również starszych: młodzież, dorosłych? Jak wypromować misyjność?

– Kościół ma przede wszystkim głosić Ewangelię. Drugim jego zadaniem jest diakonia, czyli służba (ją pięknie realizują między innymi dziennikarze, animatorzy misyjni, pracownicy i współpracownicy dzieł misyjnych). Następnie jest caritas – miłość charytatywna (ją realizują wszyscy, którzy wspierają misje). Jest też agape – miłość ofiarująca się (tu są misjonarze).

Trzeba umieć pomagać, wiedzieć jak wspierać misje. To, co musimy w sobie przepracować to podchodzenie do misji w ten sposób, że to nie jest dawanie, ale współdziałanie. Czasami można zauważyć taką postawę: „masz tu kopertę i zrób to i to”, ale to jest sprzedanie pracy i pomoc, która nie zmienia rzeczywistości. 50zł na tacę albo regularne wpłaty? To bardzo ważne, ale to nie wystarczy.

Ale też nie zniechęcamy do tego.

– Nie, nie, ale potrzebna jest świadomość, że skoro Kościół jest rodziną, to ja nie chcę kopertą rozwiązać problemu członka mojej rodziny. Rozmawiam, pytam o potrzeby. Tak samo jak w rodzinie, tak samo jest w Kościele misyjnym. Trzeba we właściwy sposób rozumieć misyjność. Ona nie oznacza, że my jesteśmy tymi, którzy dają, ale tymi, którzy współpracują, robią coś razem z innymi. Chodzi o relację.

Czyli co można robić dla misji poza przekazywaniem środków finansowych i modlitwą?

– Przede wszystkim mieć świadomość misyjną, wiedzą, znać sytuację braci i sióstr w innych regionach świata. Druga sprawa – dobra formacja. Nie powielać pewnych błędów, fake newsów, czytać dobrą prasę. Dzieciom zawsze mówimy, że za przysłowiową złotówką, która zamiast na słodycze pójdzie na misje, powinno pójść poznanie (np. kontynentu, sytuacji w danym kraju, może nauczenie się modlitwy w innym języku). Poznając kogoś lub jakiś kraj misyjny pokazujemy, że żyjemy ich sytuacją a nie tylko przekazujemy datek.

Nawet gdyby miał być bardzo hojny.

–  Oczywiście jest wiele wspólnot, które mają korzenie misyjne albo są wręcz posłane do misji. Na przykład Żywy Różaniec – założony przez Paulinę Jaricot, której beatyfikację będziemy przezywać w przyszłym roku. Misją Żywego Różańca od początku jest krzewienie wiary, budzenie do misji. Druga duża wspólnota – Rycerze Kolumba – założona przez bł. Michaela J. McGovneya. To wspólnota mężczyzn, którzy oprócz pracy u podstaw. Fundamentem tych grup są słowa: „Jedno róbcie i drugie nie zaprzestawajcie”. Trzecia sprawa – katecheza. Ona zawsze jest misyjna, jeśli pozbawimy katechezę szkolną tego wymiaru misyjnego – bo będzie nam się wydawać, że wystarczy zadbać o ewangelizację ad intra – to będzie to zły kierunek. Człowiek po katechezie ma być na tyle uformowany wewnętrznie, by odważnie wyszedł do świata, do drugiego człowieka.

Pytanie, jak to jest ułożone w podręcznikach…

– Słabo jest to ułożone. Najczęściej jest jedna katecheza misyjna przewidziana na cały jeden poziom nauczania. I ląduje w grupie katechez dodatkowych.

>>> Dziś Światowy Dzień Misyjny pod hasłem: „Spotkaliśmy Jezusa, więc głosimy”

fot. EPA/VATICAN MEDIA

Czyli dużo zależy od katechety, czy sam te tematy podejmie.

– Ogromną szansą jest sakrament bierzmowania, którego możemy nazywa także sakramentem  konfirmacji misyjnej. Bierzmowanie to sakrament dojrzałości w wierze, więc jednocześnie jest sakramentem dojrzałości do misji, do bycia świadkiem.

Duch Święty w wieczerniku posłał przecież uczniów Jezusa do głoszenia światu Dobrej Nowiny.

– Na mocy spotkania ze zmartwychwstałem oni już mieli moc Ducha Świętego, ale w pełni otrzymali ją właśnie podczas zesłania w wieczerniku. Została na nich wylana w dzień Pięćdziesiątnicy – to początek Kościoła. Wtedy przestajemy mówić o apostołach jako uczniach, ale nazywamy ich właśnie apostołami. Apostoł to anioł dobrej nowiny, przekaziciel, posłaniec.

Czyli zabieganie o misyjność Kościoła, promowanie misyjności przebiega na wielu poziomach i etapach: zaczyna się od chrztu, później przy katechezie, w czasie bierzmowania. A jeśli odejdziemy od wymiary sakramentalnego a przejdziemy na ten typowo świecki – to promowaniem misji jest po prostu nasza wiedza o misjach, misjonarzach, krajach misyjnych i po prostu o siostrach i braciach w wierze, o naszej dużej chrześcijańskiej rodzinie.

– Wiedza jest niezwykle potrzebna. Stąd na uczelniach jest misjologia, jest Stowarzyszenie Misjologów Polskich, spotykamy się na różnych sympozjach, niekiedy bardzo niszowych. To wszystko po to, by pokazać potrzebę misji, dialogu i by promować osobę, człowieka! O to w ty chodzi! Misje to relacje: z Jezusem i drugim człowiekiem. Zadbajmy o nie.

>>> O. Tadeusz Nowak OMI: Niedziela Misyjna przypomina o misji Kościoła [WIDEO]

Ks. Maciej Będziński na misji w Tanzanii, fot. PDM Polska

 

Rozmawiał Maciej Kluczka

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze