fot. unsplash

Małżeństwo jest pomysłem Boga [MISYJNE DROGI]

Rodziny mają właściwą sobie misję – metodę ewangelizowania świata – w spełnieniu której nikt ich nie może zastąpić. Są opatentowanym pomysłem Boga. Nie można jej wymyślać i zmieniać według własnych upodobań i chwilowej mody.

Minęło już czterdzieści lat od wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Obecny papież nazwał go „papieżem małżeństwa i rodziny”. Św. Jan Paweł II pozostawił nam jednoznaczne orędzie, mówiące o tym, że pośród wielu dróg, na których, z woli Chrystusa Kościół ma służyć człowiekowi, rodzina jest drogą pierwszą i najważniejszą (LR 2). Nie wystarczą więc okresowe akcje. Rodzina musi być punktem odniesienia dla całej działalności ewangelizacyjnej. Każda rodzina. W encyklice „Centesimus annus” czytamy, że komunizm wyrządził ludziom tyle krzywd, a na koniec został odrzucony jako błędny i nieużyteczny, gdyż popełniał „błąd antropologiczny” (CA 13). Człowiek uległ pragnieniu posiadania i używania. Zbyt mało troszczył się o to, aby żyć pełnią życia i rozwijać się duchowo (CA 37). Ten błąd ciągle stanowi realne zagrożenie dla świata: „sprzeciw zsekularyzowanej mentalności wobec prawdy o człowieku, o małżeństwie i o rodzinie stał się dziś w pewnym sensie jeszcze bardziej radykalny”. Benedykt XVI prosi, abyśmy patrzyli na człowieka, na miłość i na małżeństwo z większym realizmem. Franciszek zwraca uwagę na raniących i poranionych. W jakich kategoriach należy zatem myśleć o małżeństwie i rodzinie, aby uniknąć klęski cywilizacyjnej?

Wymiar transcendentny małżeństwa

Współczesna mentalność skłonna jest afirmować ludzkie wartości rodziny, ale odrywa je od wartości religijnych i uznaje za całkowicie niezależne od Boga. W ten sposób lekceważy się się jednak najgłębsze – a przede wszystkim rzeczywiste – fundamenty małżeństwa. Aby zatem ochronić człowieka oraz zachować nienaruszoną godność małżeństwa i rodziny, a w konsekwencji uratować świat przed zagładą, małżeństwa nie można wymyślać według własnych upodobań i chwilowej mody. Małżeństwo jest pomysłem Boga. Opatentowanym raz na zawsze. Zarówno w małżonkach, jak i w zaangażowanych na rzecz rodziny trzeba kształtować świadomość, że rodzina chrześcijańska to rzeczywistość teologiczna, a nie tylko socjologiczna. To zaś o wiele więcej niż „dobra, szczęśliwa rodzina” czy „seks po chrześcijańsku”. Uszanować w małżeństwie autorski pomysł Boga to też uszanować człowieka. Nie redukować do użytecznej rzeczy. Nie banalizować. Św. Jan Paweł II zabiegał o taki humanizm, który głosiłby „wizję społeczeństwa skupioną wokół człowieka i jego niezbywalnych praw”.


Chrystus objawieniem pełni prawdy o człowieku

W tej homilii na Placu Zwycięstwa, którą zakończył wezwaniem „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze Ziemi, tej Ziemi”, Ojciec Święty mówił: „Kościół przyniósł Polsce Chrystusa, a to znaczy klucz do rozumienia tej wielkiej i podstawowej rzeczywistości, jaką jest człowiek. Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa”. Te klucze to Betlejem i Kalwaria. Betlejem objawiło budzącą zdumienie wartość ludzkiego ciała, poczynania, rodzenia – wszystkiego, co ludzkie. Kalwaria „mówi do końca, i ponad wszelką miarę, kim w oczach Boga jest człowiek!”. Jak wielką miłością Bóg jest związany z człowiekiem i jak bardzo zależy Bogu na szczęściu każdego człowieka. Również tego zagubionego i uwięzionego w grzechu.

Rodzina ma powołanie misyjne

Św. Paweł VI napisał, bardzo precyzyjnie, w adhortacji Evangelii nuntiandi: „Rodzina, jak Kościół, musi być miejscem, w którym Ewangelia jest przekazywana i z którego Ewangelia promieniuje” (EN 71). Zatem rodziny nie istnieją przede wszystkim po to, aby wspomagać nas w realizacji naszych zadań misyjnych. Rodziny mają swoją, im właściwą misję – im właściwą metodę ewangelizowania świata – w spełnieniu której nikt ich nie może zastąpić. Każdy ewangelizator musi pokonywać powszechną pokusę wysługiwania się rodziną (a co gorsze, postrzegania jej jako
pojedynczych osób), a zamiast tego wychowywać do zrozumienia i podjęcia misji właściwej rodzinie. Trzeba bowiem rozumieć i pamiętać – zarówno w przepowiadaniu, jak przy organizacji życia duszpasterskiego – że „rodzina jest powołana, by prowadzić dzieło ewangelizacyjne w jej właściwy i oryginalny sposób. Inaczej niż ma to czynić pojedynczy wierny na mocy swego chrztu” (RaLP 28). Ponieważ sakrament małżeństwa „nadaje specyficzny wymiar powołaniu chrzcielnemu, dlatego rodzina jest powołana, by ewangelizować poprzez samo swoje istnienie”. U podstaw zaangażowania w służbę Ewangelii leży troska o to, by własna rodzina była „domowym Kościołem”. Również posługa ewangelizacyjna rodziców jest swoista i nie do zastąpienia: w naturalny sposób (im mniej urzędowo, tym lepiej) mają oni być dla swych dzieci pierwszymi zwiastunami i świadkami wiary, wprowadzając je w świat wiary (obraz Boga, rok liturgiczny, Pismo Święte), w modlitwę i w życie sakramentalne. Przygotowanie dzieci do zadań apostolskich, to także uczenie ich od najmłodszych lat wspomagać ubogich, odwiedzać chorych, myśleć o innych a nie tylko o sobie. W tym kontekście należy przypomnieć to, o czym nigdy za wiele przypominać, że „w Kościele za pierwszy środek ewangelizowania należy uważać świadectwo życia prawdziwie chrześcijańskiego” (EN 41). Gdy rodzina rozumie swoje powołanie i żyje nim zgodnie z wymogami miejsca i czasu, jej życie staje się szczególnie cennym udziałem w ewangelizacji.

Kazimierz Lubowicki OMI

>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę<<<

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze