Męczeństwo jest powietrzem [MISYJNE DROGI]
Obraz chrześcijaństwa słodko-puchatego nie jest prawdziwy. Od zawsze misjonarze są narażeni na różne niebezpieczeństwa. Ryzykują własnym życiem i nierzadko ponoszą najwyższą ofiarę. Są w służbie Ewangelii, a przed to drugiemu człowiekowi.
Najpierw statystyki, bo one do nas chyba najszybciej przemawiają. W XX wieku w wyniku prześladowań zginęło więcej chrześcijan niż we wszystkich dziewiętnastu stuleciach od narodzenia Chrystusa. Jak jest w XXI wieku? Od 2001 do 2021 r. zamordowano w sumie 526 misjonarzy.
Według ostatnich danych, zebranych przez watykańską Agencję Fides Dykasterii ds. Ewangelizacji, w roku 2022 na całym świecie zostało zamordowanych 18 misjonarzy i misjonarek: 12 księży, 1 zakonnik, 3 siostry zakonne, 1 kleryk i 1 osoba świecka. Najwięcej – 9 osób – zginęło w Afryce (7 księży i 2 siostry zakonne). Z kolei w Ameryce Łacińskiej 8 osób (4 księży, 1 zakonnik, 1 siostra zakon- na, 1 kleryk i 1 osoba świecka). W tym czasie w Azji zamordowano jednego księdza. Natomiast najnowsze dane za 2023 r. mówią o tym, że na świecie zginęło 20 katolickich misjonarzy. Wśród nich był 1 biskup, 8 księży, 2 braci zakonnych, 1 seminarzysta, 1 nowicjusz i 7 świeckich misjonarzy.
Od 2011 do 2021 r. aż osiem razy to Ameryka była kontynentem, na którym odnotowano największą liczbę zamordowanych misjonarzy. Od 2018 r. na szczycie tego tragicznego rankingu znajduje się Afryka. W grupie misjonarzy męczenników są również Polacy.
Ze względu na Chrystusa i bliźniego
Męczennik to ten, kto jest gotowy oddać swoje życie nie tylko ze względu na Chrystusa, ale także ze względu na miłość bliźniego. Jan Paweł II, kanonizując św. Maksymiliana Kolbe w roku 1982, rozszerzył nieco tę kategorię. Dlaczego? Ponieważ miłość do drugiego człowieka, aż po sam kres, aż po oddanie życia za niego, w służbie drugiemu człowiekowi jest przecież naśladowaniem Chrystusa.
Chrystus na krzyżu poniósł śmierć właśnie za wierność temu, co głosił i za to, że swoje słowa potwierdzał czynami. I to właśnie krzyż jest źródłem siły dla męczenników. To chęć naśladowania Chrystusa, ale też coś głębszego. Kiedy czytamy świadectwa osób, które oddały życie za wiarę, często widać, że pragnienie życia Ewangelią na co dzień przemienia człowieka wewnętrznie. Nie chodzi po prostu o pogodzenie się z tym, że tak może się zdarzyć. Chodzi o wybór, by dzielić radości i cierpienia tych, do których Bóg posyła. By całkowicie oddać swoje życie w ręce Boga. Męczeństwo, także misjonarzy, wynika z ich wcześniejszego ewangelicznego sposobu życia: z oddania, zaangażowania i ofiarowania swojego życia, dzień po dniu, godzina po godzinie, Bogu i ludziom, do których są posłani. To sprawia, że są zdolni także do największej ofiary poniesionej z powodu obrony ewangelicznych wartości.
Krew męczenników nasieniem chrześcijaństwa
Oczywiście męczeństwo chrześcijan, misjonarzy, nie jest wytworem XX i XXI wieku. Jezus nie krył tego, że męczeństwo wpisane jest w życie Jego uczniów. „Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Pamiętajcie o słowie, które do was powiedziałem: «Sługa nie jest większy od swego pana». Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować” (J 15,19-20A). I rzeczywiście tak było niemal od pierwszych dni chrześcijaństwa.
Pierwszym męczennikiem opisanym w Dziejach Apostolskich był Szczepan. Trzeba jednak powiedzieć, że spośród jedenastu apostołów, którzy wyruszyli na cały świat głosić Ewangelię, tylko św. Jan Ewangelista zmarł z przyczyn naturalnych. Pozo- stali byli męczennikami. Także pierw- si chrześcijanie, którzy dla nas często pozostają anonimowi, za wyznawanie wiary czy udział w liturgii kończyli rozszarpywani przez dzikie zwierzęta na arenach cyrku, ginęli na przydrożnych krzyżach (często odwracanych), byli ciągnięci na łańcuchach i sznurach za końmi czy galerami, byli odzierani ze skóry, paleni. To jednak absolutnie nie powstrzymało chrześcijan. Jest w tym wielki paradoks, ale męczeńskie śmierci przyczyniały się nie tyle do „śmierci” chrześcijaństwa, ale do tego, że pociągało ono wciąż nowych ludzi. Dlaczego? Ponieważ prowokowały pytanie: co takiego sprawia, że ktoś jest w stanie za Jezusa oddać życie? Co takiego sprawia, że ktoś ginie za Ewangelię? O co w niej chodzi? Dlatego Tertulian, nawrócony na chrześcijaństwo ok. 190 r. teolog kartagiński, napisał w swojej apologii: Semen est sanguis christianorum („Apologeticum” 50,13), czyli „Krew męczenników jest nasieniem chrześcijan”.
To nie tylko historia
I tak jest do dziś. Niektóre z tych wydarzeń dzieją się na naszych oczach. Ksiądz Jan Czuba z diecezji tarnowskiej od 1989 r. pracował w Republice Konga. „Zostaję na miejscu do końca” napisał na dwa dni przed swoją śmiercią w liście do swojego kolegi, byłego misjonarza. Zginął 27 października 1998 r., zastrzelony został przez rebeliantów. Ojciec Henryk Dejneka OMI 17 maja 2001 r. został zastrzelony przed domem misyjnym w Kamerunie. Siostra Czesława Lorek RSCJ w 2003 r. została śmiertelnie pobita przez młodego mieszkańca Konga. Spotkała go, gdy chłopak kradł pieniądze z kościelnej puszki. Kiedy odzyskała przytomność – przebaczyła swemu napastnikowi. Ksiądz Marek Mariusz Rybiński SDB pracował w Tunezji. Ciało zamordowanego misjonarza znaleziono w magazynie szkolnym w lutym 2011 r.
Franciszkanie konwentualni, ojcowie Zbigniew Strzałkowski i Michał Tomaszek, zostali beatyfikowani 5 grudnia 2015 r. Zakonnicy zostali zamordowani 9 sierpnia 1991 r. przez członków lewicowego ugrupowania terrorystycznego „Świetlisty Szlak”. Napastnicy związali kapłanów i wywieźli samochodami za wioskę, gdzie zabili ich strzałami w tył głowy.
Ojciec Mirosław Józef Karczewski OFMConv został zamordowany na terenie klasztoru 6 grudnia 2010 r. Helena Kmieć była świecką wolontariuszką misyjną. 24 stycznia 2017 r. podczas napadu na ochronkę dla dzieci Helena została ugodzona nożem przez napastnika.
Ludzie, w tym także misjonarze, umierają z powodu miłości do Chrystusa i z miłości do bliźniego, ale ich krew nie idzie na marne. W ten sposób wciąż głoszą Ewangelię, chociaż nie ma ich już tutaj na ziemi. Ich krew wciąż zadaje nam pytanie o sens naszego życia, o to, co jest tak naprawdę ważne. Co jest warte tego, by temu oddać i swoje życie i swoją śmierć?
Nie można zapomnieć
Żyjąc w bezpiecznej, w miarę, bańce polskiej, nie zawsze zauważamy, że męczeństwo jest codziennością chrześcijan. Powyżej wymieniliśmy kilka życiorysów misjonarzy męczenników. To Polacy z dwóch kontynentów – ułamek z ostatnich lat. Jest ich znacznie więcej. Tych wymienianych z imienia i nazwiska, ale także tych, których imion nie znamy, a którym przyszło żyć w krajach, w których za wykonanie znaku krzyża, za posiadanie Biblii w domu, za obronę ludzkiego życia i godności człowieka można być pozbawionym wolności, torturowanym i wreszcie można stracić życie. Nikaragua, Haiti, Korea Północna… To tylko niektóre współczesne „areny cyrkowe”, na których giną uczniowie Chrystusa, w tym także misjonarze.
Aby o nich nie zapomnieć – 24 marca każdego roku obchodzimy Dzień Modlitwy i Postu za Misjonarzy Męczenników. Po raz pierwszy ten dzień pamięci został zaproponowany.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |