Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Meksyk: młodzi odwiedzają lokalne rodziny, by modlić się z nimi na różańcu

W październiku grupka młodzieży z parafii pw. św. Kacpra w meksykańskim Tonalá odwiedza miejscowe rodziny, by modlić się z nimi na różańcu. Do modlitwy chętnie dołączają się sąsiedzi.

To kilkuosobowa grupka zaangażowana w Legion Maryi. Co roku w październiku odwiedzają inne domy. W tym roku modlą się różańcem z rodzinami ministrantów. Przynoszą ze sobą dużą figurę Matki Bożej, by postawić ją na przygotowanym wcześniej przez domowników stole. W ten wieczór różaniec przypadł rodzinie, która od 30 lat prowadzi uliczny bar z hamburgerami czy tamales (gotowane na parze ciasto kukurydziane owinięte liśćmi kolby kukurydzy). W przedsionku swojego domu ustawili stół, nakryli obrusem i udekorowali kwiatami, Pismem Świętym oraz innymi dewocjonaliami. W centralnym punkcie postawiono przyniesioną przez młodych statuę Matki Bożej. Zapalono świece. Gdy rozpoczęto modlitwę, dołączyli do niej również sąsiedzi. Wszyscy tutaj bowiem są jak jedna wielka rodzina.

>>> Jechał autobusem i odmawiał różaniec

Wszyscy się tutaj znają

Tonalá to dość duże miasto, przyłączone do jeszcze większej aglomeracji Guadalajary. Mimo to dzielnica San Gaspar, do niedawna posiadająca jeszcze status wsi, zachowała swój wiejski charakter. Nazwa miejscowości wzięła się od położonego w centralnym punkcie kościoła pw. św. Kacpra (san Gaspar). Przed nim na placu do późnej nocy rozłożone są stoiska z ulicznym jedzeniem. Od orzechów ziemnych, gotowanych lub smażonych wedle życzenia klienta, poprzez meksykańskie specjały – jak wspomniane tamales – po hamburgery i hot dogi. Claudia, u której w domu odmawiano różaniec, otworzyła z mężem mały biznes z ulicznym jedzeniem już 30 lat temu. Wówczas była to jeszcze wieś. Później przyłączono ją do miasta jako jedną z dzielnic. Nadal jednak ludzie mają tu swoje poletka. Wielu żyje z upraw i sprzedaży plonów na marketach w Guadalajarze. Atmosfera jest absolutnie nie-miastowa. Dodatkowo panuje ogromne poczucie bezpieczeństwa, o które trudno w środkowym Meksyku. Wszyscy się tutaj znają. Wiele rodzin żyje tu od pokoleń.

Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl
Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl
Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

– Nadal żyjemy tutaj w wiejskiej atmosferze. Jest niemal tak jak dawniej – tłumaczy Maribel (zdrobnienie od Maria Isabel), córka Claudii, która wraz z mężem Eduardo pomaga teraz w tym małym biznesie. Oboje byli obecni na modlitwie. Po różańcu gospodarze zaprosili uczestników spotkania na wspólny posiłek. Przygotowali tamales – jedno na słodko, drugie bardziej na słono. Było też oraz choco milk – napój o smaku czekolady. Panowała familijna i miła atmosfera.

Zatrzymać młodych

Dzielnica zachowała też swoją tradycyjną, ludową pobożność, która najbardziej objawia się we wrześniu podczas obchodów związanych ze słynącą cudami figurą Naszego Ojca Jezusa oraz w styczniu, gdy celebruje się święto patronalne św. Kacpra podczas Trzech Króli. Maribel z dumą pokazuje mi zdjęcia z uroczystych procesji czy barwnych dywanów kwiatowych ustawianych na ulicach podczas wrześniowych uroczystości.

Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl
Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl
Na różaniec przyszli również sąsiedzi/Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Jednak wiejskie i religijne otoczenie nie zatrzymuje młodych przed odpływem z Kościoła. Nie jest to odpływ szeroki ani duży, ale pewna tendencja spadkowa jest dostrzegalna. Po pandemii niektórzy już nie wrócili do praktyk, a przynajmniej do tych regularnych. Ta paczka młodych dziewczyn zaangażowana w Legion Maryi pokazuje, że duch wciąż żywy. Lokalnej grupie Legionu Maryi oraz wspólnocie młodych przewodzi Maria Esmeralda de los Ángeles, która stawia sobie za cel formację młodzieży oraz ich związanie z Kościołem. Nazywają ją tutaj La Meme albo Guerita – ze względu na jasną, jak na te regiony, karnację. Jej rodzina pochodzi bowiem z położonego na północy stanu Zacatecas.

Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl
Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

– Zajmuję się dwiema grupami. Jedną z nich jest właśnie wspólnota młodzieżowa, do której należy obecnie ponad 30 osób. Przed pandemią było ich więcej. Podobnie ministrantów ubyło – wyjaśnia La Meme, która sama była przez kilka lat ministrantką, co w Meksyku jest zupełnie normalne.

Legion Maryi

Różaniec zorganizowała grupa należąca do Legionu Maryi. To pochodzący z Irlandii ruch maryjny założony w 1921 r. przez Francisa Duffa w Dublinie. Jest on dzisiaj kandydatem na ołtarze. Obecnie liczy nawet ponad 10 milionów członków na całym świecie. Ich celem jest przybliżanie ludzi do Chrystusa poprzez Maryję. Raz w miesiącu na szczeblu regionalnym organizowane są zebrania w parafii Matki Bożej Różańcowej w Guadalajarze. Członkowie grup parafialnych z danego regionu, zwanych prezydium, gromadzą się w ramach Regia. Maria Esmeralda pełni bardzo ważną rolę podczas tych zebrań.

Maria Esmeralda de los Ángeles podczas zebrania Regia/Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Legion Maryi, jak prawie cały Kościół lokalny w archidiecezji Guadalajary, działa na sposób synodalny, pomimo swojego silnego ustrukturyzowania. Podczas comiesięcznych spotkań każdy dzieli się swoimi opiniami na temat funkcjonowania ruchu w wymiarze lokalnym. Każda z grup parafialnych przedstawia też swoje działania. Jedna z nich poszła o krok dalej i odwiedza mieszkania nie tylko z różańcem, ale i… z Najświętszym Sakramentem. W asyście kapłana odwiedzają rodziny, by wspólnie w ich domach adorować Pana Jezusa.

Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl
Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl
Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl
Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Zaangażowanie miejscowych świeckich jest więc ogromne. Młodzi, którzy wychodzą poza salki parafialne, by modlić się na różańcu z rodzinami na terenie parafii, są przykładem odpowiedzi na wezwanie papieża Franciszka o wychodzeniu poza mury kościoła, na zewnątrz, w tym na peryferie. Co by się stało, gdyby każdy katolik w ten sposób traktował wezwanie do niesienia Ewangelii innym? Możemy sami się domyśleć.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze