Misja: pomaganie
Istnieje wiele inicjatyw, szczególnie katolickich, które wspierają najbardziej potrzebujące osoby. Potrzebujący są bardzo różni. Z jednej strony są to ludzie obok nas – niepełnosprawni, chorzy czy osoby starsze. Z drugiej są tacy sami jak my, tyle że urodzeni w zupełnie innym kontekście społecznym. Im nie dano takiej szansy rozwoju jak nam.
W każdym zakątku świata żyją twoi rówieśnicy, ludzie z takimi samymi marzeniami i planami jak twoje. Jednak nie mogą cieszyć się podstawowymi prawami takimi jak nauka czytania, pisania czy przydatnego zawodu.
Człowiek człowiekowi człowiekiem
Wzajemne pomaganie – to właśnie ta darmowa czynność sprawia, że możemy poczuć się bardziej ludźmi. Możemy dać komuś siebie bezpośrednio lub pośrednio. System, który wyzyskuje innych ludzi, sprawia, że brakuje im pieniędzy, a przez to podstawowych środków do życia. To właśnie pieniądze są ich największym ziemskim problemem.
Jednak w naszym systemie społeczno-kulturowym pieniądz staje się pewnego rodzaju bożkiem. Jego zdobywanie stało się niekiedy naszym jedynym celem. Nie ma tutaj znaczenia czy jesteśmy biedni, czy bogaci. Pieniądz może być bożkiem tym bardziej dla osób, które mają go mniej. Jednak ta sytuacja nie była obca Chrystusowi, który dwa tysiące lat temu powiedział:
Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy [wszystko] się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków
(Łk 16,9).
Mamona, jak mówi Jezus, może być tak samo środkiem prowadzącym do piekła, jak również i nieba. Możemy wciąż dokonywać duchowego obrzezania, a jednocześnie pomagać tym, którzy tego potrzebują. Nie chodzi jednak o to, by nagle oddać ubogim wszystkie swoje pieniądze. Datek musi być dawany zawsze w wolności.
Misja Szkoła
Jednym z projektów, jakie współtworzy redakcja „Misyjnych Dróg”, jest Misja Szkoła. Jest to regularne działanie na rzecz edukacji dzieci w krajach tak zwanego Trzeciego Świata. W ramach tego przedsięwzięcia można „zaadoptować” dziecko z konkretnej szkoły związanej z oblatami. Adopcja polega na sfinansowaniu edukacji dziecka, co równa się wpłacaniu konkretnej kwoty raz w roku. Dziecko pozostaje w swoim środowisku oraz kulturze i tam otrzymuje pomoc. Jest to przede wszystkim możliwość uczęszczania do szkoły, a nie przymus pracy. Ponadto środki wystarczają na pokrycie kosztów wyżywienia czy opieki medycznej.
Być może w naszym środowisku kulturowym chodzenie do szkoły oznacza przymus, niechęć i wspomnienia całodziennych lekcji. Jednak bez szkoły nie moglibyśmy nic osiągnąć. Właśnie przed takim problemem stoją dzieci z krajów misyjnych.
Adopcyjnym rodzicem nie musi być jedna osoba. Może to być tak samo instytucja, drużyna harcerska czy szkolna klasa. „Adopcyjni rodzice” mają kontakt z dzieckiem. Otrzymują od niego dwa razy w roku listy, sami oczywiście również mogą się z nim kontaktować. Wszystko po to, by dać komuś taką samą szansę, jaką sami otrzymaliśmy.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |