vadym dorosh omi

fot. o. Vadym Dorosh OMI/Facebook

O. Vadym, kapelan wojskowy na Ukrainie: na froncie jest Bóg

Kapelan wojskowy – przez system radziecki na Ukrainie przez wiele lat to pojęcie właściwie nie istniało. A jednak to praca bardzo potrzebna. Chcę podzielić się doświadczeniem wyjazdów na wschód Ukrainy, gdzie od siedmiu lat toczy się wojna z Rosją. 

Jestem o. Vadym Dorosh OMI. Słowa „Duch Pański spoczywa na mnie, bo mnie namaścił. Posłał mnie, abym niósł Dobrą Nowinę ubogim ” (Łk 4,18) prowadziły mnie na drodze formacji i znalazły się na moim obrazku prymicyjnym. Ruszyłem na wschód Ukrainy, żeby służyć wśród wojska i mieszkających tam ludzi. 

Z Chrystusem w środek wojny 

W wojsku ukraińskim za kształtowanie ducha żołnierskiego od dawna byli odpowiedzialni specjalni oficerowie, tzw. polityczni.  Taki porządek trwał do 2014 r., do początku wojny rosyjsko-ukraińskiej. Walki na wschodzie naszego kraju pokazały jednak wielką potrzebę powrotu kapelanów wojskowych. Żołnierze walczyli i oddawali życie za ojczyznę. Ale pragnęli też obecności Boga. To spowodowało, że zaczęły powstawać międzywyznaniowe wojskowe korpusy chrześcijan. W nich gromadzili się duchowni i chrześcijanie, którzy jako wolontariusze pracowali wśród walczących.

>>> Powstaje pierwsza oblacka misja w Ghanie. Wśród nich Polak

Wtedy też, z błogosławieństwem biskupa kijowskiego, powstała Chrześcijańska Służba Ratunkowa. Jej celem  jest przede wszystkim niesienie Jezusa Chrystusa w miejsca, w których toczy się wojna. Żebyśmy, jako duchowni, mogli wyjeżdżać na wschód Ukrainy – to musimy przynależeć do takiej organizacji. Jako oblaci współpracujemy z nią od 2017 r. Pierwszymi oblatami, którzy pojechali na tereny Donbasu byli ojcowie Paweł Wyszkowski  i Andrij Gawlicz.

vadym dorosh omi

fot. o. Vadym Dorosh OMI/Facebook

Pan mnie posłał 

Misjonarze oblaci odczuwają w swoich sercach pragnienie głoszenia Ewangelii ubogim. Jadąc na wschód początkowo  myślałem, że będę służyć tylko pośród wojska. I choć były różne spotkania oraz modlitwy z żołnierzami, to jednak większość czasu w tym miejscu spędziłem wśród cywilów. 

Kiedy przybyłem po raz pierwszy do Pionerska we wschodniej Ukrainie, w czasie pierwszej przeżywanej tam liturgii odczytywane były prorocze słowa: „Duch Pański jest nade mną, bo Pan mnie namaścił. Posłał mnie, abym ubogim przyniósł dobrą nowinę” (Iz 61,1). To właśnie ten fragment Pisma Świętego dał mi impuls do mocnego, duchowego przeżycia mojej misji na wschodzie.  

Siła świadectwa 

Jako oblat i misjonarz od razu zwróciłem uwagę na to, że Ewangelię często głoszą świeccy członkowie organizacji takich jak Chrześcijańska Służba Ratunkowa. W Pionersku żyje małżeństwo, Wołodymyr i Oksana, których pierwszym celem jest ewangelizacja miejscowej ludności. Od 2017 r. udało im się zrobić wiele dobrego. Odwiedzali i nadal odwiedzają z przesłaniem Jezusa potrzebujących w takich osadach jak Pionersk, Berdiańsk, Sopino, Tolakowka, Gnutowo i inne.

>>> Szkoła – obowiązek czy przywilej? 

Oprócz Pionierska i okolicznych wiosek Wołodymyr udaje się dalszych miejscowości, aby dzielić się w nich swoją wiarą i udzielać pomocy humanitarnej. Wołodymyr jest również pośród wojska. Moi przełożeni zgodzili się na trzy dwutygodniowe wyjazdy w roku. W porównaniu do mnie i innych księży, Wołodymyr jest z żołnierzami i miejscową ludnością niemal na stałe. Rozmawia z żołnierzami, pociesza ich, pomaga w dostarczaniu paczek. Organizuje wojskowym pomoc, kontaktując się z różnymi dobroczyńcami. Zawsze stara się mówić o Chrystusie i często organizuje żołnierzom katechezy czy konferencje. Warto zauważyć, że to działa też w drugą stronę. Ostatnio np. wojsko pomagało ośrodkowi dziecięcemu.

vadym dorosh omi

fot. o. Vadym Dorosh OMI/Facebook

Kościół, który wzrasta 

Ewangelizacja miejscowej ludności obejmuje również dalszą formację chrześcijańską – przez ciągłą katechizację. Dzięki temu w Pionersku narodził się Kościół, w którym kilkadziesiąt osób w pełni uczestniczy w jego życiu i przyjmuje sakramenty. Ponadto wciąż jest dość duża grupa osób, które przygotowują się do przyjęcia sakramentów i wielu sympatyków Kościoła, którzy (póki co) się temu przyglądają. Tylko w jednym tygodniu kwietnia, tuż po Wielkanocy, do spowiedzi i Komunii św. przystąpiło czterech dorosłych. Pobłogosławione zostały także dwa małżeństwa. Według samych nowo nawróconych ich życie bardzo zmieniło się po przyjęciu Jezusa Chrystusa. Wolodymyr sam mówi, że wiele osób zmieniło styl życia. Są inni moralnie i duchowo. 

W Pionersku mogłem nie tylko obserwować formację nowych chrześcijan, ale brałem także w niej udział. Najpierw powstają kręgi biblijne składające się z 4-8 osób. Jedni spotykają się w ośrodku młodzieży, a pozostali – w domach Dwa razy w tygodniu organizowane są katechezy przygotowujące dorosłych do sakramentów, jest też osobna grupa dzieci, które przygotowują się do przyjęcia pierwszej Komunii.  

Wiara młodych 

Ewangelizacja dzieci i młodzieży to bardzo ciekawy temat. Pozwólcie, że w tym miejscu napiszę kilka słów o ośrodku dziecięcym i młodzieżowym Kowczeg, w którym przez jakiś czas mieszkałem. Centrum rozpoczęło swoją działalność kilka lat temu. Odpowiedzialni za jego prowadzenie są małżonkowie Wołodymyr i Oksana. Obecnie w ośrodku mieszka ośmioro dzieci – oczywiście za zgodą rodziców i odpowiednich władz. Ich dzień rozpoczyna się modlitwą, w czasie której rozważają liturgię słowa. Dalej – szkoła, praca domowa, różne obowiązki. Dzień kończy się również wspólną modlitwą. A jeśli jest kapłan – to odprawia dla nich Eucharystię.

>>> O. Artur Piwowarczyk OMI: jestem zakochany w Ziemi Świętej [ROZMOWA]

 W każdą sobotę odbywa się spotkanie dzieci, w którym bierze udział ok. 40-50 osób, latem są dodatkowe oazy dla dzieci, w których uczestniczy ok. 100 osób. Spotkanie prowadzi Oksana, a pomagają jej młodzi. Następnie niektóre dzieci wracają do domu na obiad, a część spędza noc w centrum Kowczeg i rano po Eucharystii wracają do siebie. Zdarza się, że wieczorami młodzi ludzie uczestniczą w konferencjach i wspólnie spędzają czas. Trudność polega na tym, że z powodu problemów z transportem (a właściwie jego braku), wiele dzieci musi iść do domu na piechotę lub trzeba je odwieźć.

vadym dorosh omi

fot. o. Vadym Dorosh OMI/Facebook

Co z kapelanami? 

Chrześcijańska Służba Ratunkowa służy nie tylko na wschodzie Ukrainy, ale i w całym kraju. Jako kapelani wojskowi, nalężący do Korpusu Wojskowych Kapelanów, mamy także wiele wspólnych spotkań. Zajmujemy się religijno-patriotycznym wychowaniem dzieci, pomagamy żołnierzom, którzy wrócili z wojny, pracujemy z młodzieżą z terenów objętych wojną, uczestniczymy w różnych spotkaniach modlitewnych w intencjach pokoju w naszej ojczyźnie. W kwietniu w Tywrowie zorganizowałem też spotkanie dla weteranów wojny rosyjsko-ukraińskiej. 

>>> Psychoterapia nie powinna w żaden sposób kolidować z sakramentem pojednania [ROZMOWA] 

Chociaż wojskowych kapelanów na Ukrainie jest już sporo, to nadal jesteśmy wolontariuszami. Warto jednak powiedzieć, że powoli i to się zmienia. Jest szansa, że na Ukrainie – podobnie jak w Polsce czy innych krajach – wojskowi kapelani będą mogli pracować na stałe, otrzymując od państwa odpowiednią opiekę i wynagrodzenie. 

Brakuje nam księży 

Jednym z powodów, dla których mój przełożony o. Paweł Wyszkowski OMI wysłał mnie do Pionerska  jest to, że tu na miejscu nie ma księdza. Kilku księży z różnych zgromadzeń przyjeżdża rotacyjnie. To krótkie wizyty: udzielają sakramentów, odprawiają msze, rozmawiają – i muszą wracać. Stała obecność księdza byłaby bardzo potrzebna, zarówno dla formacji nowych konwertytów, ewangelizacji, jak i dla duchowego wsparcia chrześcijan. Tymczasem żadnego nie ma na miejscu i to trwa czasem nawet przez kilka miesięcy. To bardzo trudna sytuacja. W wielu wioskach pomagamy osobom starszym. Kiedy przyjeżdża ksiądz, to idzie do nich ze spowiedzią i Komunią świętą. 

Ostatnio dużo mówi się też o zaostrzeniu konfliktu w Donbasie. Słyszymy, że na granicy z Ukrainą stale rośnie liczba rosyjskich żołnierzy. To trochę element propagandy, który ma na celu zasianie strachu, chociaż to, o czym mówią media pokrywa się z prawdą i jestem tego świadkiem. Patrząc na to chciałbym jednak mocno zaznaczyć, że początkiem i końcem wszystkiego jest Jezus Chrystus. On tam, gdzie trwa wojna, przynosi nam pokój. 

Tam rodzi się Kościół 

Kończąc, chcę powiedzieć, że Bóg bardzo błogosławi miejscom, w których głosiłem Ewangelię. Pomimo braku stałej obecności księży widać owoce tej służby. Tam się rodzi Kościół. Tam, na froncie, jest obecny Bóg. Dzieje się coś pięknego, choć w bardzo trudnych warunkach. Jest wielu ubogich materialnie, a jeszcze więcej ubogich duchowo. Jestem przekonany, że moja służba jest potrzebna i ważna. Trzeba bardzo pomóc obrońcom naszej ojczyzny w powrocie do rodzin i normalnego życia. Proszę was o gorące wsparcie modlitewne – żeby skończyła się wojna i nastał pokój. Dziękuję Bogu za wszystko!

 

Galeria (21 zdjęć)

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze