Oblat Niepokalanej. Oblaci M.N. w Polsce [MISYJNE DROGI]

Niniejszy reportaż jest zapisem pierwszych lat działalności oblatów w Polsce. Jest przedrukiem artykułu, który ukazał się w „Oblacie Niepokalanej” w 1926 r. (pisownia oryginalna) OO. Oblaci są w Polsce nowymi. Ale bynajmniej nowymi nie są rodakom naszym na wychodźstwie w Kanadzie i w Niemczech.

Skoro ruch emigracyjny Polaków do Kanady się rozpoczął, to polscy Oblaci zajęli się naszymi rodakami w Kanadzie. Przez dziesiątki lat byli tam jedynymi polskimi księżmi. Oni tam rodaków zorganizowali, kościoły i szkoły im pobudowali, gazetę założyli i w ogromnie mozolnych podróżach po odległych farmach i lasach ich odwiedzali, aby im nieść pociechy religii, których rodacy nasi w trudnych początkach gospodarstwa w cudzym kraju tak bardzo potrzebowali. Również wśród wychodźstwa polskiego w Niemczech oo. Oblaci od r. 1905 niezmordowanie pracowali. Rzadko się znajdzie miejscowość w Niemczech o większej liczbie Polaków gdzieby OO. Oblaci nie byli i misji nie odprawili. Jak w Kanadzie, tak i w Niemczech, mimo wytężenia wszelkich sił pracy nie ubywało, przeciwnie – z każdym dniem przybywało. Zewsząd wołano o polskich misjonarzy. Pozatem nadchodziły liczne prośby z Holandji, Belgji, Francji, Danji o pomoc duszpasterską dla tamtejszych rodaków. A polskich OO. Oblatów w porównaniu do tej olbrzymiej pracy była garstka, a nowe młode siły rzadko przybywały.

Foto: arch. Misyjne Drogi

Pierwszy dom oblacki

Toteż od lat już oglądano się za możliwością osiedlenia się na polskiej ziemi, aby wykształcić sobie liczbę polskich misjonarzy wystarczającą do załatwienia się z pracą objętą i do podjęcia się nowej. Już miała fundacja przyjść do skutku w wschodniej Małopolsce, gdy wybuchła wojna i wszelkie nadzieje osiedlenia się w Polsce na czas nieokreślony rozwiała. Nie widząc innej możliwości
wychowania sobie polskich misjonarzy, skierowano tymczasem polskich chłopców naszych wychodźców westfalskich do niemieckich zakładów misyjnych, w nadziei, że skoro stosunki umożliwią założenie szkoły na polskiej ziemi, przejmie ich się tamdotąd i będzie się już miało kandydatów na misjonarzy dalej w naukach posuniętych i tem prędzej pomoc. Tak się też stało. Skoro po ukończonej wojnie Polska już oswobodzona otworzyła podwoje gościnne zakonom, podchwycono skwapliwie dawniejszy zamiar założenia na polskiej ziemi szkoły na kształcenie przyszłych misjonarzy, Władza diecezjalna gnieźnieńsko-poznańska, do której zgłoszono się z powyższym zamiarem, darzyła oo. Oblatów od początku wielką życzliwością. Toteż niebawem, bo już w lecie 1920 pierwsza fundacja przyszła do skutku, mianowicie w Krotoszynie. Zadzierżawiono tam dawniejszy alumnat niemiecki, który synom niemieckich kolonistów uczęszczających do gimnazjum kiedyś służył jako bursa, i który tymczasem był przeszedł w prywatne polskie ręce. Tu sprowadzono teraz polskich chłopców z niemieckich zakładów i oprócz tego przyjęto nowych, tak że już w jesieni tego roku rozpoczęto naukę z 30 uczniami, z których część znajdowała się już w wyższych klasach gimnazjalnych.

Foto: arch. Misyjne Drogi


Nowicjat w Markowicach na Kujawach

Trzeba więc już było pomyśleć o tem, aby dla nich przygotować nowy dom, gdzie po skończonych naukach gimnazjalnych mogliby odbyć nowicjat, J. Em. X. Kardynał Prymas Dalbor ofiarował od siebie na ten cel klasztor pokarmelitański w Markowicach pow. Strzelno razem z tamtejszym kościołem, który dotychczas tworzył filję parafii ludziskiej, ale miał być od niej odłączony jako
osobny kościół parafialny markowicki, w którym oo. Oblaci mieli objąć duszpasterstwo parafialne. Klasztor z pracą duszpasterską w kościele objęto w czerwcu 1921 r. Ale klasztor znajdował się wówczas w opłakanym stanie. Przez długie lata były tam pomieszczone ubogie rodziny. W celach, które kiedyś zamieszkiwali zakonnicy, beczały kozy, ryczały krowy, ryły świnie. Cały klasztor musiał zewnątrz i wewnątrz być odrestaurowany. Ojcowie i bracia zabrali się ochoczo do roboty. Dziś klasztor jest tak dalece wyszykowany, że można po ludzku w nim mieszkać. Dużo się już zrobiło, a dużo jeszcze jest do zrobienia, aż klasztor doprowadzony będzie do dawniejszej piękności. Oprócz tego trzeba było wybudować zabudowania gospodarcze, które po części już stanęły, po części mają stanąć w przyszłym roku. Dziś zamieszkuje klasztor markowicki 2 Ojców, mianowicie o. Czakaj, który jest Superjorem i Mistrzem nowicjuszów i o. Nawrat, jako proboszcz i ekonom klasztoru; 18 nowicjuszów – kleryków i tyluż Braci.

 

Foto: arch. Misyjne Drogi

Nowy juniorat w Lublińcu

Tymczasem w Krotoszynie liczba uczniów rosła. Ponieważ tamtejszy dom nie mógł więcej jak 50 uczniów pomieścić a na rozbudowanie się nie nadawał, trzeba było oglądać się za innym gmachem. Udało się takowy znaleźć w Lublińcu w tej części Górnego Śląska, która po plebiscycie Polsce przypadła. Niemcy posiadali tam zakład wychowawczy fundacji Grottowskiego, obszerny gmach, bardzo na nasze cele się nadający, z pięknym parkiem i dużym ogrodem. Udało się objekt ten za przystępną cenę od Niemców nabyć, tak że już 25 marca 1922 tamdotąd przeniesiono uczniów gimnazjalnych z Krotoszyna. Superjorem obecnym w tym „junjoracie” – tak nazywamy kolegium nasze gimnazjalne – jest o. Teofil Nandzik. Oprócz niego zamieszkuje dom 5 Ojców, 2 kleryków, 8 braci i 150 junjorów. SS. Służebniczki Marji załatwiają kuchnię i prace domowe.

 

Foto: arch. Misyjne Drogi

Seminarium w Krobi

Teraz potrzeba było jeszcze jednego domu, mianowicie „scholastykatu”, w którymby klerycy po skończonym nowicjacie znaleźli pomieszczenie na odbywanie wyższych studjów filozoficznych i teologicznych. I otóż dnia pewnego zjawiła się w naszym klasztorze w Krotoszynie delegacja rady miejskiej miasta Krobi. Byli się dowiedzieli, że szukamy miejsca na założenie klasztoru i uchwalili świeżo przez miasto na cele szkolne od Urzędu likwidacyjnego nabytą resztówkę majątku Chumiętki nam na powyższy cel zaofiarować w podarunku. Objekt ten składał się z pałacu dawniejszego właściciela Niemca Schatz’a, z obory i stodoły, trzech morgów parku i ogrodu i kilkudziesięciu morgów ziemi. Ponieważ dom, aczkolwiek na dłuższy czas za szczupły, nadawał się na rozbudowanie w miarę potrzeby, wspaniałomyślny podarunek przyjęto. Już 14 września 1922 r. zwinięto klasztor w Krotoszynie i przeniesiono się do Krobi. J. Em. X. Kardynał Dalbor, który od początku z wielką życzliwością do Oblatów się odnosił, łaskawie ofiarował im do użytku swój pałac letni w Krobi, ażby reperacje i przebudówki i dobudówki w ich własnym domu były ukończone. Dnia 26 lipca 1923 r. dom ten tak daleko był wykończony, że mógł być poświęcony i objęty. Poświęcenia dokonał bawiący wówczas w Polsce Przełożony generalny Oblatów, arcybiskup Dontenwill z wielką uroczystością, w której brała udział prawie cała parafja krobska. Od tego czasu mieści się w Krobi „scholastykat” polskiej Prowincji Oblatów. O. Prowincjał Kowalski jest równocześnie Superjorem tego domu.

Przeniesienie seminarium do Obry

Liczba junjorów w Lublińcu nie przestała róść. Chociaż najmniejszą tylko część zgłoszeń o przyjęcie do zakładu jakie rocznie wpływały uwzględniano, to liczba ich doszła w krótkim czasie do 175. Tylu w Lublińcu umieścić nie było możliwem. Ponieważ zaś w Krobi było więcej miejsca niż dla początkowo małej liczby kleryków było potrzeba, przeto wzięto jedną klasę gimnazjalną z Lublińca i przeniesiono ją na tymczasem do Krobi, ażby dom lubliniecki był rozbudowany do rozmiarów, aby mógł pomieścić cały junjorat. Zostało więc w Lublińcu 150 junjorów a do Krobi przyszło ich 25. Rozbudowa zamierzona w Lublińcu wykazała się wobec braku funduszów niemożliwą. Wobec tego postarano się o nabycie okazyjne gotowego domu. Znalazła się sposobność korzystnego nabycia z rąk niemieckich sierocińca w Szamotułach, który atoli na życzenie J. Em. X. Kardynała Dalbora odstąpiono Stolicy Arcybiskupiej, za co X. Kardynał Oblatom oddał klasztor pocysterski w Obrze w powiecie wolsztyńskim, razem z Parafią tamtejszą. Do Obry przeniesiony zostanie scholastykat, który prowadzić będzie jako Superjor i proboszcz parafji O. Paweł Kulawy, podczas gdy w Krobi zostanie część junjoratu.

Jan Pawołek OMI

>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę<<<

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze