fot. PAP/EPA/Ronald Pena R
Pierwszy święty z Wenezueli: Bóg nie chciał, by był księdzem – ale lekarzem
Na początku XX w. ubodzy z Caracas w Wenezueli wiedzieli, gdzie mogą zgłosić się w razie choroby – nie mając ani grosza w kieszeni. W dzielnicy La Pastora szczupły i niski lekarz o ciepłym uśmiechu przyjmował w swoim domu każdego, kto potrzebował pomocy. Tych, którzy nie mieli jak zapłacić, traktował tak samo jak swoich bogatych pacjentów. José Gregorio Hernández Cisneros, nazwany „lekarzem ubogich”, trwale zapisał się w pamięci Wenezuelczyków.
Dzisiaj jego dom stanowi chętnie odwiedzane muzeum. Niedaleko, przy alei imienia José Gregorio Hernándeza Cisnerosa, Dimuros – artysta miejski z Caracas – namalował duży mural z wizerunkiem „lekarza ubogich”. Zyskał ten przydomek, ponieważ nie pobierał opłat za leczenie od tych, których nie było stać na opiekę medyczną. Co więcej, kupował im z własnej kieszeni potrzebne leki. Nic dziwnego, że wieść o jego tragicznej śmierci wzbudziła powszechne poruszenie. Do dzisiaj jest ważną częścią narodowej tożsamości Wenezuelczyków. Dimuros w poście na profilu instagramowym, prezentując wykonany przez siebie mural, napisał: „Dla mnie to bardziej niż święty – to człowiek, który miał swoją jasno określoną misję i wkład w rozwój ludzkości. Wierny swojej duchowości i nauce, urzeczywistniał i wcielał w życie własne ideały”. Już w tym miesiącu, wraz z inną Wenezuelką, matką Carmen Rendiles Martínez, zostanie kanonizowany. Będą to pierwsi święci z Wenezueli.

Chłopak z gór
Isnotú to niewielka górska miejscowość położona kordylierze (łańcuchu górskim) Andów Mérida. W tym sielskim i spokojnym otoczeniu 26 października 1864 r. urodził się José Gregorio Hernández Cisneros. Pochodził z wielodzietnej, kochającej się i religijnej rodziny. Był najstarszym z sześciorga rodzeństwa. Jego ojciec był właścicielem miejscowego sklepu. Gdy był jeszcze małym dzieckiem, spotkały go dwie rodzinne tragedie. Wkrótce po narodzinach José zmarła jego starsza siostra, a 8 lat później odeszła jego matka. Zdążyła mu jednak przekazać wiarę i wartości.
Po śmierci matki edukacją chłopca zajął się wiejski nauczyciel Pedro Celestino Sánchez, a matczyną opiekę przejęła ciotka ze strony ojca. Chłopiec dorastał w skromnym, wiejskim otoczeniu, wśród silnych wartości chrześcijańskich i rodzinnych. Już w dzieciństwie wyróżniał się wzorowym zachowaniem i bardzo dobrymi wynikami w nauce.
Wzorowy student i naukowiec
W wieku trzynastu lat opuścił rodzinne Isnotú i udał się do Caracas. Tam uczęszczał do prestiżowego Colegio Villegas, a następnie podjął studia medyczne na Centralnym Uniwersytecie Wenezueli. Dyplom lekarza uzyskał 29 czerwca 1888 r., kończąc studia z wyróżnieniem. Choć miał możliwość pozostania w stolicy, postanowił wrócić w rodzinne strony, gdzie bieda była zjawiskiem powszechnym.

Od sierpnia 1888 r. do kwietnia 1889 r. praktykował jako lekarz w stanach Trujillo, Mérida i Táchira. Odwiedzał konno liczne wioski, niosąc pomoc chorym. Jednocześnie pogłębiał cały czas swoją wiedzę. Wkrótce otrzymał wiadomość o przyznaniu mu przez prezydenta Wenezueli Juana Pablo Rojasa Paúla stypendium na dalsze studia w Paryżu. Uczestniczył również w wykładach w Berlinie oraz Madrycie. Pobyt we Europie zaowocował. Po powrocie do ojczyzny założył w Caracas Instytut Medycy Eksperymentalnej oraz pierwsze laboratorium naukowe w Wenezueli. Zaangażował się całym sobą w rozwój medycyny oraz edukacji uniwersyteckiej w swoim kraju.
Nie wszystkie pobożne marzenia są wolą Boga
Mimo rozwijającej się kariery naukowej i lekarskiej José pielęgnował w sobie chęć życia oddanego Bogu w całości. Nic dziwnego, dorastał przecież w przepełnionym wiarą środowisku. W 1908 r. wstąpił do klasztoru kartuzów we Włoszech, lecz nie zdołał wytrzymać surowych reguł zakonnych i powrócił do Caracas. W 1913 r. ponowił próbę życia konsekrowanego, zapisując się do Papieskiego Kolegium Latynoamerykańskiego w Rzymie. I tym razem nie udało mu się spełnić swojego pobożnego marzenia. Na przeszkodzie stanęły problemy ze zdrowiem oraz wybuch I wojny światowej. Pan Bóg miał inne plany.

Opatrzność postawiła go w dzielnicy La Pastora w Caracas, gdzie mieszkał od 1909 r. Przyjmował tam pacjentów w swoim gabinecie. Codziennie chodził do kościoła. Jednak jego życie nie ograniczało się jedynie do modlitwy i pracy. Znajdował czas na hobby i zabawę oraz przyjaźnie. Potrafił utrzymywać dobre relacje z ludźmi o radykalnie odmiennych od niego poglądach. Wenezuelski chirurg Luis Razetti mówił o przyszłym świętym: „Mimo że doktor Hernández i ja należymy do diametralnie przeciwnych szkół filozoficznych, zawsze łączyła nas szczera przyjaźń, a ja z przyjemnością w każdym czasie dawałem wyraz niepodważalnym zasługom, jakie posiada jako wykładowca, człowiek nauki i obywatel o nieskazitelnym postępowaniu”.
Wkrótce jego plany znów zostały drastycznie przekreślone. Zmarł tragicznie 29 czerwca 1919 r. W tę felerną niedzielę, wychodząc z apteki na rogu Amadores, niedaleko swojego mieszkania, został potrącony przez jadący pojazd. Uderzenie o krawężnik spowodowało śmiertelne pęknięcie czaszki. Dzień później zmarł w szpitalu Vargas, dla którego był zasłużony. Próbował go ratować jego przyjaciel, wspomniany Luis Razetti, lecz obrażenia były zbyt ciężkie. Wieść o jego nagłej śmierci poruszyła całe społeczeństwo – pogrzeb zgromadził dziesiątki tysięcy osób. Określono ten dzień jako „żałobny dla nauki i ojczyzny”.

José Gregorio Hernández stał się w Wenezueli niemal postacią kultową. Szczególną popularnością cieszył się wśród ubogich, którzy zaczęli nazywać go médico de los pobres – lekarzem ubogich. Jego wizerunek, czy to w ciemnym garniturze z epoki, z wąsem i czarnym kapeluszem, czy to w białym kitlu, znalazł się na obrazach oraz rodzinnych ołtarzykach w domach w całym kraju i poza jego granicami. W 2021 r. został ogłoszony błogosławionym, a za kilka dni będzie ogłoszony świętym Kościoła katolickiego.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
| Zobacz także |
| Wasze komentarze |
Wenezuela świętuje urodziny Maryi [GALERIA]
Liderka opozycji w Wenezueli Maria Corina Machado laureatką Pokojowej Nagrody Nobla
Wenezuela: procesja z figurą Nazarejczyka [GALERIA]






Wiadomości
Wideo
Modlitwy
Sklep
Kalendarz liturgiczny