Polska misjonarka z Aleppo: nawet w czasie wojny głód nie doskwierał tak bardzo!
Potężny kryzys ekonomiczny dobija Syryjczyków wykończonych prawie dekadą wojny. Głód zagląda w oczy kolejnym rodzinom, a pomoc międzynarodowa coraz bardziej słabnie. „Myśleliśmy, że najgorsze już za nami, jednak nawet w czasie wojny nie było tak głodno” – alarmuje siostra Brygida Maniurka.
Polska misjonarka ze Zgromadzenia Franciszkanek Misjonarek Maryi pracuje w Aleppo. Przeżyła tam praktycznie całą wojnę, w tym kilkumiesięczne oblężenie tego miasta, które zostało obrócone w gruzy.
Misjonarka wskazuje, że Syryjczycy z każdym dniem coraz bardziej tracą nadzieję na lepszą przyszłość. Wzmagająca się bieda i głód to teraz największe wyzwania. Ludzie nie mają już żadnych oszczędności, a znalezienie pracy graniczy z cudem. „Za zgodą naszych ofiarodawców wszystkie programy pomocy humanitarnej przekierowaliśmy na zakup paczek żywnościowych i lekarstw” – mówi Radiu Watykańskiemu siostra Maniurka.
„Ogromny kryzys gospodarczy sprawia, że wojna i koronawirus zeszły na drugi plan. Nie widzę, żeby ludzie się bardzo bali zakażenia, ponieważ ich myśl zaprzątnięte są myśleniem o tym, jak przeżyć. Kościół na ile może włącza się w pomoc choć niestety z zagranicy napływa coraz mniej pomocy – mówi papieskiej rozgłośni polska misjonarka. – Nasza parafia św. Franciszka z Asyżu zorganizowała półkolonie dla dzieci i młodzieży. Było to bardzo ważne ponieważ przez ponad trzy miesiące byliśmy kompletnie pozamykani w domach z powodu pandemii. Zapisało się 600 dzieci, każdego dnia przychodziła grupa 200-osobowa. Połowa miała zajęcia w pomieszczeniach parafialnych, druga część szła np. pograć w piłkę. Bardzo potrzebowali tego powrotu do normalności. Naszym celem było to, by dzieci fizycznie odreagowały stres i długie zamknięcie, duży nacisk kładliśmy też na dożywianie. Każdego dnia dzieci otrzymywały posiłek, bo wiemy że rodziców naprawdę nie stać by mogły najeść się do syta. Dwa razy w tygodniu staraliśmy się też zapewnić mięso, na które od wielu miesięcy Syryjczyków już nie stać”.
W Aleppo nie spadają już pociski, jednak proces odbudowy wciąż się nie rozpoczął. Ludzie tracą nadzieję. „Wiele projektów pomocowych od lat realizowanych jest dzięki wsparciu Polaków, proszę byście dalej o nas pamiętali” – apeluje do rodaków siostra Maniurka. „Sytuację mamy taką jaka była w czasie wojny, nic się nie odbudowało poza prowizoryczną reparacją mieszkań, żeby ludzie mieli jakiś dach nad głową. Minęło kilka lat od zakończenia walk w naszym mieście, a wciąż nic się nie dzieje. To odbiera ludziom nadzieję, od wielu osób słyszę, że żałują, iż jednak nie wyemigrowali – mówi ze smutkiem siostra Maniurka. – Nowym zjawiskiem od kilku miesięcy jest wzrost samobójstw głównie wśród ojców rodzin, którzy nie widzą wyjścia z sytuacji i nie są w stanie zapewnić rodzinie środków potrzebnych do życia. Bardzo proszę, by o nas nie zapominać, by pamiętać, że choć w tym czasie pandemii przeżywamy swoje trudności, to na świecie jest ktoś bardziej potrzebujący niż ja, ktoś w o wiele trudniejszej sytuacji”.
Przeczytaj też >>> Syria: w Aleppo otwarto odremontowaną katedrę maronicką
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |