Polski ksiądz, świadek dramatu w Libanie: jechaliśmy do Aleppo a zastaliśmy Aleppo w Bejrucie
– Szedłem wczoraj na spacer. Chciałem zacząć od portu, ale Bogu dziękuję, że zrobiłem inaczej, bo nie wiem, czy dzisiaj byśmy rozmawiali… – mówi portalowi misyjne.pl ks. Przemysław Marek Szewczyk, prezes stowarzyszenia Dom Wschodni. W ramach kolejnego projektu stowarzyszenia od końca lipca przebywa w stolicy Libanu. Wczoraj, na własne oczy, zobaczył ogrom zniszczenia, jaki spowodował wybuch w bejruckim porcie.
Ks. Przemysław wieczorami miał w zwyczaju przechadzać się przez miasto i najczęściej właśnie od strony portu w kierunku Gołębich Skał (to znane miejsce, często obecne na pocztówkach z Bejrutu). Tym razem spacer zaczął od drugiej strony. Gdy wyszedł z autobusu usłyszał i odczuł potężny huk. Uderzenie było tak silne, że czuli je nawet mieszkańcy i turyści w oddalonym o 240 kilometrów Cyprze. Dziennikarze piszą o apokalipsie, gubernator miasta o drugiej Hiroszimie, ogłoszona została trzydniowa żałoba narodowa.
Wybuch w bramie miasta
– Eksplozja miała miejsce „w bramie miasta” – tłumaczy ks. Szewczyk. – Bejrut „rośnie” od portu. Fala uderzeniowa rozniosła się więc jak ludzki głos po amfiteatrze z dobrą akustyką. Była odczuwalna nawet w górach, które otaczają Bejrut i dotarła aż na lotnisko, które jest poza miastem – dodaje ks. Szewczyk. Prezes Domu Wschodniego do Libanu przyjechał ze swoimi współpracownikami. Stamtąd chcieli przedostać się do Aleppo, gdzie mieli w planie otworzyć kolejne projekty realizowane razem z Caritas Archidiecezji Łódzkiej. Wszystko skomplikowała pandemia.
>>> Tragedia w Bejrucie. „To jest druga Hiroszima” [ZDJĘCIA]
Dom Wschodni prowadzi projekty pomocowe, ale na względzie ma przede wszystkim działalność edukacyjną, dialog międzykulturowy i wymianę myśli. Tak też miało być w Libanie, w którym także starają się zalegalizować działalność. Powoli dochodził jednak i wątek ekonomiczny, bo co prawda Liban zaczął się powoli odbudowywać po wojnie domowej, jednak w ostatnich miesiącach kryzys ekonomiczny doskwierał praktycznie każdej libańskiej rodzinie. – Wartość liry spada na łeb na szyję. Jest ona ściśle powiązana z kursem dolara amerykańskiego, ale jej cena nie oddaje jej realnej, rynkowej wartości. Ludzie tracą nawet 3/4 swojego dochodu – tłumaczy ks. Szewczyk. Teraz sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej.
– Wojna przez lata zniszczyła ten kraj bardzo mocno, ale ten wybuch dokonał wielkich zniszczeń w ułamku sekundy – ocenia ks. Przemysław. To wielki cios dla Bejrutu, którego skutki będą odczuwalne na długo po względnym przywróceniu normalnego życia. Zniszczenie portu rodzi poważne konsekwencje ekonomiczne a dzieje się to przecież po czasie lockdownu spowodowanego koronawirusem.
Życie Bejrutu i Libanu zmieniło się w ułamku sekundy. Wybuch zmiótł port i pół centrum miasta.
Skala zniszczeń jest niewyobrażalna. W pierwszych godzinach po eksplozji brakowało miejsc w szpitalach. Można sobie tylko wyobrazić sytuację rodzin, którzy szukali bliskich. – My także otrzymaliśmy wiele pytań z Polski, ale także od przyjaciół z Libanu, z Syrii i z z Egiptu, którzy wiedzą, że tu jesteśmy. Ich niepewność była też naszym cierpieniem – relacjonuje emocje ostatniej doby ks. Przemysław. Tuż po wybuchu centrum zostało zamknięte, dostępu pilnuje wojsko, by na miejscu nie było gapiów i by sprawnie przeprowadzić akcję ratunkową a później wielkie odgruzowywanie. Przez ostatnie godziny były dwa główne zadania wszystkich Libańczyków: poszukiwanie rannych, przewożenie ich do szpitali a teraz sprzątanie terenu.
Ks. Przemysław podkreśla niezwykle silną solidarność Libańczyków. Gdy rannych było wielu a w szpitalach brakowało krwi, od razu ustawiły się długie kolejki tych, którzy chcieli oddać krew. – Przyjeżdżali ludzie spoza Bejrutu – relacjonuje nasz rozmówca. Początkowo bejruckie szpitale zaczęły się zapełniać, ale później z pomocą przyszły placówki z Trypolisu i z południa kraju. Płynie też pomoc międzynarodowa, Polska wysyła do Libanu 11 medyków, 43 ratowników, sprzęt i leki.
Przyjechaliśmy tu, żeby rozszerzyć pomoc w Syrii, Bejrut miał być naszą bazą wypadową. Nagle, w jednej sekundzie, okazało się, że centrum Bejrutu wygląda, jak Aleppo.
Prezes „Domu Wschodniego” dowiedział się też o zniszczeniu wydawnictwa, które zajmowało się sprzedażą książek o pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Sklep i firma znajdowały się blisko portu, są więc kompletnie zniszczone. Strata tym bardziej boli, że wydawnictwo pogłębiało wiedzę libańskich chrześcijan na temat korzeni chrześcijaństwa i ich religijnej tożsamości. Oprócz księgarni, była tam sala spotkań. Poważne zniszczenia dotknęły też franciszkańską parafię, w której posługiwali zakonnicy (także z Syrii). Liban i Bejrut to oczywiście miejsce, gdzie niezwykle silnie czczony jest św. Szarbel. Ks. Przemysław ocenia, że teraz jego kult na pewno będzie jeszcze mocniejszy, wielu będzie za jego wstawiennictwem modlić się o siły i przetrwanie tego dramatycznego czasu.
W Bejrucie zostanie współpracownik ks. Przemysława, który na miejscu będzie zabiegać o legalizację działalności Domu Wschodniego, ale oczywiście też koordynować pomoc dla mieszkańców Bejrutu, która już krótko po eksplozji zaczęła płynąć z Polski. – Są dwa strumienie tej pomocy. Jeden to Caritas Archidiecezji Łódzkiej. Drugi – przez naszą stronę – informuje ks. Szewczyk i apeluje o pomoc. Każdy, nawet najdrobniejszy gest, jest tym ludziom teraz bardzo potrzebny.
Wczoraj wieczorem wielu ludzi było w kafejkach, na łódkach. Robili sobie zdjęcia, filmowali otaczającą ich rzeczywistość i nie wiedzieli, że zaraz nagrają niewyobrażalny wybuch, który zniszczy dużą część tego miasta. Do portu przylegała najpiękniejsza dzielnica miasta, która została odbudowana po wojnie domowej, była powodem do dumy, symbolem zabliźniania się ran.
Snucie domysłów nie pomaga
Ks. Przemysław ma jeszcze jeden apel. – Zachęcam, by nie snuć teorii i podejrzeń na temat przyczyny wybuchu, szczególnie zza klawiatury komputera. Nauczyliśmy się już tego na Bliskim Wschodzie, że to co jest w głowie nie zawsze musi być na ustach. Niepoparte dowodami przypuszczenia mogą narobić dużo więcej szkody niż pożytku. Zostawmy to, a skupmy się na ludziach, którzy potrzebują pomocy – mówi ks. Szewczyk. Dlaczego to tak istotne? Liban to kraj, który przeżywa wielkie napięcia społeczne i polityczne. – To jest kocioł. Jeszcze nie tak dawno Bejrut był sceną domowej wojny, dochodziło do zamachów i walk między mieszkańcami różnych dzielnic. Ta historia cały czas rezonuje w sercach mieszkańców. Obecna sytuacja może te nastroje zaostrzyć, a każde fałszywe oskarżenie może podpalić tę beczkę z prochem – podkreśla rozmówca misyjne.pl.
Przeczytaj też >>> Papież wezwał do modlitwy za ofiary wybuchów w Bejrucie
Wtorkowa eksplozja uderzyła nie „tylko” w budynki i ludzi, ale i w rodziny w całym kraju. Często nie mają one na codzienne utrzymanie a teraz będą musiały odbudowywać swoje mieszkania i interesy. Ten kryzys nakłada się jeszcze na kryzys polityczny i etniczny: są konflikty między szyitami, sunnitami, chrześcijanami. Pół roku temu młode pokolenie domagało się, by wszyscy liderzy polityczni odeszli. – To poczucie, że młode pokolenie libańskie nie widzi przyszłości dla tego kraju bez radykalnej zmiany funkcjonowania władzy politycznej. Wojna wisi więc na włosku. Napięcie jest duże i nie wiadomo, jak dalej to może się potoczyć… – mówi ks. Szewczyk.
Ludzie cierpią, miasto jest zniszczone a kraj pogrążony w napięciu…
Gdyby dochodzenie potwierdziło intencjonalne działanie w tej sprawie, skutki mogą być dalekosiężne. Prezydent Michel Aoun zwołał nadzwyczajne posiedzenie sztabu kryzysowego, a premier Hassan Diab zapowiedział, że kierownictwo składów, które zezwoliło na to, by 2750 ton saletry amonowej, skonfiskowanej w 2014 r., „było przechowywane bez stosownych zabezpieczeń, zostanie pociągnięte do odpowiedzialności”. Media w Libanie spekulują, że eksplozja mogła zostać sprowokowana. Część z nich twierdzi, że do wybuchu doszło podczas spawania w magazynie, co miało zapobiec częstym tam kradzieżom. – Wszystkie elementy tej bejruckiej mozaiki mogą wzniecić napięcie między rożnymi stronnictwami. Zaraz mogą znowu skoczyć sobie do gardeł. Wtedy po wybuchu w bejruckim porcie, eksploduje też cały Liban i Bliski Wschód – obawia się ks. Przemysław. Na koniec naszej rozmowy prosi – Pamiętajcie w swoich modlitwach o ludziach, którzy stracili bliskich, bo stracili ich nagle, w sposób dramatyczny. Pamiętajcie o tych, którzy walczą o życie, o lekarzach. Pamiętajcie o bohaterach tej nocy i tego poranka, o bohaterach tych dni. –
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |