fot. PAP/EPA/MIGUEL GUTIERREZ

Polski pallotyn z Wenezueli: 90 proc. mieszkańców Wenezueli żyje na skraju ubóstwa

„90 proc. mieszkańców Wenezueli żyje na skraju ubóstwa. Jeszcze kilkanaście lat temu mieszkańcy Wenezueli nieźle zarabiali i wiedli w miarę spokojne życie. Dziś kraj nękają, oprócz hiperinflacji, korupcja i rosnąca przemoc” – mówi KAI ks. Andrzej Tekieli, pallotyn od siedmiu lat pracujący w tym kraju Ameryki Łacińskiej.

Kapłan gościł w Poznaniu w dniach 4-5 października na zaproszenie Fundacji Adopcji Serca, która wspiera działalność charytatywną prowadzoną przez księży pallotynów w tym kraju. Ks. Tekieli pracuje w trzystutysięcznym mieście Guarenas, oddalonym o 40 kilometrów od stolicy kraju, Caracas. Chociaż diecezja, w której pracuje, jest wielkością podobna do archidiecezji krakowskiej, na jej terenie jest tylko 25 parafii. W jego parafii pracuje jeszcze dwóch polskich pallotynów.

„Parafia pw. Matki Bożej Wniebowziętej liczy ok. 40 tys. mieszkańców. Trudno dokładnie oszacować ich liczbę, bo wiele osób wyemigrowało za granicę z powodu panującej w kraju biedy” – tłumaczy pallotyn.

Ks. Tekieli, który zajmuje się dziełami charytatywnymi, podkreśla, że mieszkają w niej ludzie średnio zamożni, ale jest też bardzo wielu ubogich, którzy potrzebują kompleksowej pomocy.

„Szacuje się, że ze względu na sytuację w kraju, w ostatnich latach 7 mln Wenezuelczyków w sile wieku wyjechało z kraju, zostawiając swoje dzieci i rodziców. Wyemigrowali przede wszystkim do Ameryki Północnej, Europy, do Brazylii i Kolumbii. Sytuacja najmłodszych i emerytów jest więc bardzo trudna” – mówi ks. Tekieli SAC.

fot. PAP/EPA/MIGUEL GUTIERREZ

„Niestety, większość dzieci i dorosłych odżywia się niedostatecznie, a w ich posiłkach brakuje podstawowych składników, jak białko czy witaminy, dlatego też dzięki wsparciu Fundacji Adopcji Serca prowadzimy dla nich stołówkę przy parafii. Przez pięć dni w tygodniu, od poniedziałku do piątku, z ciepłych obiadów korzysta 50 dzieci, wybranych przy pomocy lekarzy, dietetyków i pracownika socjalnego, ale też emeryci” – opowiada ks. Andrzej. „Najmłodszym kupujemy także mundurki szkolne, buty, ubrania, a ich rodzinom żywność. Większość z nich po raz pierwszy w życiu otrzymuje nowe rzeczy” – dodaje.

W bardzo trudnej sytuacji życiowej znaleźli się też emeryci.

„Chociaż przez wiele lat pracowali, otrzymują minimalną emeryturę, która ze względu na galopującą inflację ma dziś wartość ok. 4 dolarów, za co nie są w stanie się utrzymać. Próbują więc dorobić, sprzedając co mają wartościowego albo proszą o pomoc inne osoby” – tłumaczy pllotyn.

Zaznacza, że wiele mieszkańców wsi zaproszono do zmiany miejsca zamieszkania.

„Wielu z nich nie jest wykształconych, nie ukończyło żadnej szkoły. Nie potrafią się więc odnaleźć w nowej sytuacji, zamieszkując peryferie miast” – mówi.

Zwraca uwagę, że nawet jeśli uda im się zarobić pieniądze, za które mogą kupić żywność, to nie starcza im środków na leki, których zresztą prawie nie ma. Dodaje, że w Wenezueli brakuje prądu, gazu i wody, a także benzyny, która i tak jest bardzo słabej jakości.

„Woda wodociągowa nie jest filtrowana ani chlorowana, trzeba ją kilkukrotnie gotować, a i tak pozostaje w niej wyczuwalny muł” – opowiada pallotyn.

Podkreśla, że wielu mieszkańców peryferii z uwagi na biedę nie może ukończyć budowy domu. Niektóre domostwa są zbudowane z dykty czy nawet palet, ledwo co zadaszone, a ich mieszkańcy są narażeni na ataki dzikich zwierząt z dżungli.

„Mimo trudnej sytuacji mieszkańcy są solidarni, wspierają się jak mogą i dzielą się tym, co mają, a mają naprawdę niewiele. Dzięki wsparciu Fundacji pomagamy im w zakupie odzieży, mebli, żywności, blachy, żeby można było zadaszyć domy” – zaznacza ks. Tekieli SAC.

fot. PAP/EPA/Henry Chirinos

„W parafii pw. Matki Bożej Wniebowziętej w Guarenas wraz z ks. Andrzejem prowadzimy dwa projekty dla najbiedniejszych dzieci, często niedożywionych i z wadami rozwojowymi, które są w bardzo trudnej sytuacji” – mówi KAI Wojciech Zięba z Fundacji Adopcji Serca.

Podkreśla, że dzieci, które korzystają z obiadów w przyparafialnej stołówce, są wybierane przez znającego ich sytuację rodzinną pracownika socjalnego. 

„Prowadzimy też Adopcję Serca, czyli indywidualne wsparcie dla konkretnego dziecka ze szkoły podstawowej i średniej. Obecnie wspieramy prawie 60 dzieci, ale wiele innych czeka na wsparcie. Ofiarodawca za naszym pośrednictwem otrzymuje informację o danym dziecku, zdjęcie jego rodziny i domu. Zobowiązuje się do wpłacania comiesięcznej składki na dziecko oraz do jego wsparcia duchowego poprzez modlitwę. Może też do niego pisać listy. Adopcja daje dzieciom szansę na lepsze życie, ukończenie szkoły i zdobycie zawodu” – mówi W. Zięba.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze