Prowadzeni ku nieznanym szlakom [MISYJNE DROGI]
Misjonarze starożytni naśladują dzieło apostołów. Związek z apostołami uwypuklają ich żywotopisarze na przykład przez to, że często doszukują się symbolicznej liczby dwunastu w gronie pionierów pierwszych wypraw misyjnych.
Przyjrzyjmy się momentom wyboru misyjnej drogi w życiu kilku znanych misjonarzy przełomu starożytności i średniowiecza, przedstawionym przez ich biografów.
>>> Zakonnica na krańcu świata [MISYJNE DROGI]
Kraj niewoli – krajem posłannictwa
W swojej autobiografii, „Confessio”, św. Patryk, znany apostoł Irlandii (+ po 461 r.), relacjonuje, że we śnie otrzymał list z Irlandii, w którym mieszkańcy wzywali go z powrotem na Zieloną Wyspę. Został na nią porwany przez piratów i przebywał na niej w niewoli sześć lat. Autobiograficzna wzmianka rzuca promień światła na natchnienia, które mogły w sposób nadprzyrodzony inspirować misjonarzy.
Zdani na porywy wiatru
Św. Jonasz z Bobbio tak opisuje decyzję św. Kolumby Młodszego, apostoła północnej Galii (+ 615 r.), który „z dwunastoma towarzyszami” wypłynął w morze: „Po upływie wielu lat spędzonych w klasztorze, pomny polecenia Pana wobec Abrahama: «Odejdź z twojej ziemi, od twoich krewnych i z domu twego ojca i podąż do kraju, który ci wskażę» (Rdz 12, 1). […] Gdy przybyli na brzeg morza, modlili się o zmiłowanie wszech mogącego Boga, aby jeśli taka będzie Jego wola, mogli doprowadzić do końca rozpoczęte dzieło. Niebawem też poznali, iż taka jest właśnie wola miłościwego Sędziego. Wsiedli prze to na statek i przez otwarte morze popłynęli ku nieznanym szlakom i spokojnym przestworzom. […] Gnani sprzyjającym wiatrem szybko przybyli do wybrzeży bretońskich. […] Wreszcie zdecydowali się przemierzać ziemię galijską i spiesznie poznać obyczaje ludzi, [postanowili też, że] jeśli będzie można tam głosić słowo Boże, na czas jakiś się zatrzymają, jeśli zaś znajdą umysły trwające w mroku zuchwalstwa, udadzą się do sąsiednich ludów”. Żywotopisarz akcentuje zdanie się misjonarzy na wolę Bożą i rezygnację z ambicji własnego planowania misji.
Po długich latach w klasztorze
Św. Willibrord (+ 739 r.) spędził dwanaście lat w towarzystwie swoich mistrzów w Rath Melsigi, aż dojrzała w nim decyzja misyjna. Hagiograf komentuje, że „osiągnął dojrzały wiek męski i pełnię wieku Chrystusowego” i mógł pewnego dnia przemówić do ludzi. W wieku trzydziestu trzech lat nabył takiej gorliwości wiary, że uznał za zbyt małe własne uświęcenie. Odczuł potrzebę poświęcenia się głoszeniu Ewangelii. Usłyszawszy o „żniwie wielkim” w północnych regionach, postanowił udać się tam, „świadom własnego celu, ale jeszcze nie świadom boskich rozporządzeń”. Wsiadł na statek wraz z jedenastoma towarzyszami. Spośród nich niektórzy w przyszłości osiągną koronę męczeństwa. I tak dotarli szczęśliwie do ujścia Renu, kierując się w stronę Fryzji. Warto wskazać na kontekst kościelny poprzedzający misję Willibrorda i środowisko, w którym dojrzało jego powołanie misyjne. Gdy Willibrord przybył do irlandzkiego klasztoru w Rath Melsigi, byli już tam tacy mistrzowie, jak biskup Ekbert oraz Wiktbert, którzy po synodzie w Whitby w 664 r. musieli opuścić Anglię, reprezentując opcję celtycką. Podobnie przybył tam inny mistrz Willibrorda z Anglii, Wilfryd. Powodem jego przybycia mogło być wypędzenie ze stolicy w Yorku w 678 r. Oni wszyscy, Wilfryd, Ekbert iWiktbert, wyemigrowali do bardziej przyjaznej im Irlandii. Towarzyszyły im pewnie motywy ascetyczne, mianowicie chęć wyrzeczenia się ojczyzny i podjęcia życia ascetycznego. Ekbert pragnął ewangelizować Saksończyków w Europie, ale nie było mu to dane, natomiast Wiktbert dwa lata pracował we Fryzji, ale bez powodzenia. Podczas zarazy grasującej w Irlandii Ekbert złożył ślub, że jeśli przeżyje epidemię, porzuci własną ojczyznę i będzie pielgrzymował jako wygnaniec. Po dwudziestu latach życia w klasztorze, na przełomie 686 i 687 r., opuścił wyspę z zamiarem ewangelizowania pogan. Lista narodów, które zamierzał ewangelizować, była imponująca: Fryzowie, Rugini, Dunowie, Hunowie (Awarzy), kontynentalni Saksończycy, Brukterowie (nad Renem). Plany te zdradzają duży rozmach misyjny owych mnichów.
Misja w późnej starości
Idąc za głosem powołania misyjnego, św. Bonifacy, apostoł Niemiec, udał się w 716 r. do Fryzów, jeszcze w charakterze prywatnym. Z powodu nieprzychylnej tam sytuacji politycznej wrócił do klasztoru, został wybrany na opata. Zrezygnował z urzędu i w 718 r. ponownie opuścił wyspę, już na stałe. Po kilkudziesięcioletniej działalności misyjnej, głównie jako apostoł Germanii, udał się na misje do Fryzji, gdzie poniósł śmierć męczeńską w 754 r.
Różne jest wezwanie Boże
Decyzja o poświęceniu się pracy wśród pogan była z pewnością skutkiem osobistych doświadczeń, natchnień duchowych czy opatrznościowego splotu okoliczności losu. Tymczasem hagiografowie nie są w stanie po czasie wniknąć w osobiste pobudki świętych. Z drugiej strony, być może nawet nie zamierzają tego uczynić, trzymając się ogólnie przyjętego schematu narracji. Opisując „exodus” Kolumby Młodszego, Jonasz z Bobbio wzoruje się na wyjściu Abrahama z Ur Chaldejskiego, natomiast dla Alkuina piszącego żywot Willibrorda wzorem jest trzydziestoletni Jezus, który rozpoczyna działalność publiczną. W rozpatrywanych przypadkach wybór misji do pogan wydaje się być przede wszystkim wynikiem długoletniego procesu formacji w środowisku monastycznym, naznaczonym pielgrzymią duchowością. W takim duchu, kultywowanym zwłaszcza w klasztorach celtyckich, a następnie anglosaskich, wyrzeczenie się ojczyzny stanowiło element ascezy stawiającej przed sobą głównie dwa cele: uświęcenie własne i innych. Zresztą, praktyka migracji poza granice własnego kraju nie była obca wcześniej mnichom egipskim, aczkolwiek nie wiązała się jeszcze z celami misyjnymi.
>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę<<<
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |