Siostra Judyta Bożek MSF o pracy w Zambii: misje to miłość
Misjonarka s. Judyta Bożek ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny dzieliła się świadectwem życia misyjnego w Zambii, prosiła o modlitwę i materialne wsparcie podczas mszy św. w kościele pw. św. Marcina w Kołobrzegu.
Swoje świadectwo rozpoczęła przeżegnaniem się w języku Zambii, a potem opowiedziała o sytuacji ludzi żyjących w kraju, w którym przez osiem miesięcy nie ma opadów deszczu a w pozostałych miesiącach też nie zawsze jest. Przypomniała początki pobytu na afrykańskiej ziemi, kiedy najdziwniejsze wydawało jej się pozdrowienie tubylców, które w tłumaczeniu na język polski oznacza: – czy jadłeś dzisiaj dorsza? Zakonnica wyjaśniła, że takie pytanie jest związane właśnie z tym, że brakuje wody.
>>> W Zambii nadal funkcjonują sierocińce, jakie założył kard. Adam Kozłowiecki
Misje to miłość
Podstawowym pokarmem w tamtym rejonie świata jest kukurydza, a głównie mąka kukurydziana, z której robione są kluski podobne do naszych gotowanych na parze. Jeśli na jakimś przyjęciu brakowało takiego dania, to biesiadnicy żartobliwie twierdzili, że nie było dzisiaj jedzenia – mówiła zakonnica, która jest w Zambii ponad 40 lat. Przez ostatnie 27 lat przebywa w najuboższej dzielnicy Lusaki – stolicy kraju.
Zakonnica wspomniała, że zgromadzenie otrzymało dość pokaźny teren do zagospodarowania. Głównym zadaniem było uprzątnięcie tego placu, gdzie miały powstawać budynki. Trzeba było usunąć od lat niesprzątane wysypisko śmieci, a podczas ich usuwania potrzebni byli ludzie od elektryczności, bo słupy elektryczne były przegnite i podtrzymywane były przez te śmieci. Obecnie na miejscu po wielkim śmietniku powstało przedszkole, szkoły, schroniska dla bezdomnych a teraz trzeba wykończyć budynek przeznaczony na placówkę rehabilitacyjną.
Misjonarka zwróciła uwagę, że misje można określić jednym słowem: miłość, bo one uczą zaufania i zawierzania wszelkich spraw Bożej opiece. Uczą pochylania się nad drugim człowiekiem. Zwróciła też uwagę na to, że trzeba pamiętać aby się w tym działaniu nie pogubić i pamiętać, że najważniejsze jest to aby być bliżej Chrystusa. Dlatego siostry zainicjowały adorację Najświętszego Sakramentu, wiele osób przychodzi na modlitwę a jedna, obecnie już nieżyjąca podopieczna placówki wspierającej, adorowała NS prawie nieustannie. Modliła się także za tych, którzy ją o to prosili i odpowiadała radośnie, że zaraz będzie dzwoniła do Pana Boga.
S. Judyta Bożek
S. Judyta Bożek jest w zgromadzeniu ponad 50 lat, w rozmowie z KAI powiedziała, że wybrała drogę zakonną w wieku 17 lat. Po raz pierwszy poczuła powołanie w trakcie czytania książki Zofii Kossak pt.”Przymierze” o historii Abrahama. – Miałam przemyślenia, że jest coś ważnego w życiu, modliłam się o znak. Potem byłam na Jasnej Górze i modliłam się o odnalezienie swojego miejsca, które Pan Bóg wobec mnie zaplanował. Zgadzałam się na wszystko ale nie myślałam akurat o byciu zakonnicą. Tam poczułam, że jednak powinnam nią zostać. Wtedy postawiłam Panu Bogu jeden warunek: – że mam być dobrą zakonnicą, chcę być dobrą i proszę abyś mi Panie Boże w tym pomógł – powiedziała s. Judyta, która ur. się w małej miejscowości Zagaje Książnickie w diecezji kieleckiej, ma pięcioro rodzeństwa, w tym jednego brata, jej siostra jest także zakonnicą.
Misjonarki św. Rodziny pracują w Zambii od roku 1970. – Zgromadzenie założyła bł. Bolesława Lament w 1905 r. w Mohylewie na Białorusi. W myśl ideałów Matki Założycielki pragniemy żyć jak Jezus, Maryja i Józef i tę nazaretańską atmosferę nieść całemu światu. Naszą szczególną misją jest przedłużanie troski Chrystusa z Wieczernika: „aby wszyscy stanowili jedno … aby świat uwierzył” (J 17, 21) – czytamy na stronie zgromadzenia.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |