
fot. JOANNA CHIU/PAP/DPA
Siła, wytrwałość i wiara. Kobiety w Mongolii [MISYJNE DROGI]
W kraju, w którym zimowe temperatury sięgają –30°C, a prace „męskie” są często codziennością kobiet, ich historia staje się opowieścią o odwadze, poświęceniu i głębokiej wierze. Od wielogodzinnej obsługi stacji benzynowych na mrozie po budowanie więzi rodzinnych podczas lepienia tysięcy tradycyjnych pierożków – mongolskie kobiety inspirują i żyją na co dzień wiarą.
Kobiety w Azji (aktualnie jest ich ok. 2,4 mld) od wieków łączą w sobie siłę tradycji i zdolność do adaptacji w zmieniającym się świecie. W społeczeństwach, w których kultura i religia odgrywają kluczową rolę, kobiety często są strażniczkami domowego ogniska i rodzinnych wartości. Jednocześnie coraz więcej z nich zdobywa wykształcenie, obejmuje stanowiska kierownicze i angażuje się w życie publiczne. A te, które spotkały Chrystusa – w działalność Kościoła. Od ryżu uprawianego na tarasach w Wietnamie, Bangladeszu, Laosie, aż po tętniące życiem miasta Indii, Chin, azjatyckiej Rosji czy Japonii – kobiety nieustannie poszukują równowagi między rolami, jakie wypływają z tradycji, a możliwościami, jakie oferuje im współczesność. Ich wiara i jej przekaz, mimo że w wielu krajach azjatyckich zabroniony, to dla nas świadectwo ich mocnej, poważnie traktowanej relacji z Bogiem.
Są silne i wytrwałe
Kiedy myślę o kobietach w Mongolii, przychodzą mi do głowy dwa słowa: siła i wytrwałość. Mieszkam w tym kraju od 14 lat i od początku zadziwiał, a nawet szokował mnie fakt, że to właśnie żeńska część społeczeństwa wykonuje tu ciężkie, „męskie” prace. Chodzi o remonty czy obsługę stacji benzynowych, które tu nie są samoobsługowe, a więc kobiety często stoją na mrozie przez wiele godzin, również w nocy, aby obsłużyć klienta – bo stacje działają przez całą dobę. Podobnie w służbach odśnieżających ulice zwykłymi łopatami nikogo nie dziwi widok kobiet. Co ważne, w Mongolii przeciętne temperatury zimą w ciągu dnia sięgają od –20 do –30°C, a ruch kołowy na ulicach jest ogromny dniem i nocą, więc jest to nie lada wyzwanie.

Jurty i „budze”
Nadal sporo rodzin w Ułan Bator żyje w jurtach, więc przywożenie wody na wózkach w wielolitrowych baniakach oraz palenie w piecach nie są obce tutejszym kobietom. Zawsze fascynuje mnie widok wszystkich kobiet i dziewcząt z najbliższej rodziny, które z okazji księżycowego Nowego Roku mongolskiego spotykają się w jednym domu i lepią po tysiące budzów – pierożków z mięsem, które potem gotuje się na parze. Często praca ta trwa dzień i noc, ale nikt nie narzeka, jest to po prostu jedna z rzeczy, które muszą być wykonane. I często te wymagające czynności zbliżają do siebie członków rodziny.
Zmiana roli
Tradycyjnie w nomadycznym społeczeństwie mongolskim, w którym życie na stepie było po prostu niełatwe, rolą kobiety było zajmowanie się domem i wychowanie dzieci, przygotowywanie jedzenia z mięsa hodowanych zwierząt (owiec, krów, kóz, koni), suszenie sera na zimę, szycie odzieży, dbanie o ognisko domowe i potrzeby rodziny. Dziś, w związku z szybkim rozwojem miast, a wraz z nim handlu i usług oraz niezwykłym postępem technicznym, dziewczęta i kobiety mają dostęp do nauki, kształcą się w różnych kierunkach, przyjmują różne stanowiska pracy, szukają inspiracji w mediach i trendach zachodniego świata. Nadal jednak ważną wartością jest rodzina, macierzyństwo i wychowanie dzieci. Kultywuje się zwyczajową gościnność.

Dzula, przejęta Chrystusem
W Kościele od wielu lat przyjaźnię się z Dzulą (z chrztu świętego Amandą). To dojrzała kobieta, starsza ode mnie, doświadczona niełatwym życiem, która przed laty stała się jedną z pierwszych wierzących w naszej parafii i do dziś trwa w Panu i żyje na co dzień Bożym słowem. Na przykładzie tej relacji nauczyłam się wiele o charakterze kobiet w Mongolii.
Dzula, jako matka samotnie wychowująca czwórkę dzieci, chwytała się każdej możliwej pracy. Zimą sprzedawała skarpetki z wełny wielbłądziej na ulicy, latem zimne napoje, wykładała towar w sklepie. To był czas, gdy jej jedynym życzeniem było zdobycie pieniędzy na kolację dla dzieci, które w tym czasie opiekowały się sobą nawzajem w jurcie. Dzula dla rodziny poświęcała się całkowicie. Gdy jej dzieci szły na studia, pracowała dwa razy więcej, by zarobić na bardzo wysokie w Mongolii czesne. Jej ofiarność i wytrwałość, przejawiające się w życiu prywatnym, rodzinnym, znajduje także swój wyraz w relacji z Bogiem. Dzula jest osobą, która dla Boga i ze względu na Niego jest w stanie poświęcić wszystko. Nie ma w Kościele służby, której by się nie podjęła – przez swoje ponad 20 lat bycia wierzącą. Z takim samym oddaniem i sumiennie sprząta toalety, gotuje, pilnuje dzieci, opowiada o Jezusie, uczy katechizmu i przewodzi radzie parafialnej. W swojej rodzinie przekazuje wiarę i miłość do Boga, którego sama poznała i pokochała.

Obecnie Dzula prowadzi centrum rekolekcyjne w Handgajt, którym zarządza nasz biskup, kardynał Giorgio Marengo. Jest ono oddalone od Ułan Bator o 30 kilometrów. Praca tam jest bardzo wymagająca i uciążliwa ze względu na warunki panujące w tym miejscu. Zimą zasypuje je śnieg, zamarza woda w kranie i studzienkach odpływowych, wiosną z powodu roztopów droga jest trudno przejezdna. Mimo to, bez względu na okoliczności i trudności, Dzula się nie poddaje. Podziwiam jej wierność w rzeczach małych i dużych, którą wykazuje ze względu na miłość do Jezusa.
Spajają Kościół
To, co zauważam również w kościele mongolskim, to fakt, że kobiety bardzo dbają o wzajemne relacje. Są szczerze zainteresowane drugą osobą. Starają się zauważyć, kto z czym się zmaga w danym momencie, służą radą i modlitwą. Nawet gdy mają własne problemy, są zabiegane przez pracę i różne obowiązki – bo niestety tempo życia w Mongolii wzrosło szybko – to znajdują czas na rozmowę i wysłuchanie każdego, kto tego potrzebuje. To one jako pierwsze też wiedzą, kto choruje i kto znalazł się w szpitalu. Jeśli tylko jest to możliwe, odwiedzają te osoby i modlą się za nie. Taka postawa kobiet buduje i spaja wspólnotę kościelną, a także pociąga ludzi, którzy nie znają Jezusa do głębszego zainteresowania się chrześcijaństwem i włączenia do tej społeczności.
>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Zamów prenumeratę<<<
Dzięki kobietom ludzie w Kościele czują się jak w rodzinie, są otoczeni opieką, zaakceptowani i ważni, znajdują swoje miejsce. Z tym wiąże się jeszcze inny aspekt, w którym też górują kobiety. Mianowicie, zwracają one większą uwagę na to, kto ma jaki talent i w jakiej służbie w Kościele się sprawdzi. To powoduje, że młodzi w wierze są doceniani i wiedzą, że są potrzebni. Jezus po zmartwychwstaniu ukazał się Marii Magdalenie, a ona „poszła i oznajmiła uczniom: «Widziałam Pana»”. Gdy mongolskie kobiety prawdziwie uwierzą Jezusowi, to bardzo szybko stają się Jego wiernymi świadkami. Ogłaszają bliskim Dobrą Nowinę i pragną, by każdy doznał prawdziwej wolności w Bogu. Również sposób, w jaki żyją, zwraca uwagę. Często są pytane o to, skąd biorą siłę, radość i nadzieję. Równie często słyszą słowa, że jest w nich coś wyjątkowego, co je wyróżnia – ich dobroć, wrażliwość. Ich postawa wyrażająca „widziałyśmy Pana” robi wrażenie na innych i zmienia rzeczywistość w Mongolii.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |