Foto: Marcin Wrzos OMI

Siły są nie od nas [MISYJNE DROGI]

Do Kamerunu przyjechały 45 lat temu. Ewangelizują przez służbę na rzecz najuboższych. Doświadczają troski Boga. On jest i czuwa, gdy auto zepsuje się w buszu i gdy spotka się węża, czy też nieświadomie mieszka z nim przez tydzień w pokoju.

Jestem jedną z tych szczęśliwych sióstr ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP Niepokalanie Poczętej, które przybyły do Kamerunu z wielkim zapałem i radością, by dzielić się Ewangelią. By służyć i budować tam wspólnotę Kościoła powszechnego z braćmi i siostrami. Było to już ponad 30 lat temu. Nasze pierwsze siostry z odwagą podjęły to dzieło ze znikomymi środkami – ale
bezgranicznie zawierzając się Bogu.

Dzięki oblatom

Wielka przygoda misyjna rozpoczęła się właśnie dzięki oblatom z Polski, którzy przybyli do Kamerunu Północnego, do Figuil, w 1970 r. i zwrócili się do naszych przełożonych o pomoc w ewangelizacji. Duch Święty zainspirował ówczesną matkę generalną M. Gloriosę Gruszkę i przez nią otworzył horyzonty misyjne przed służebniczkami. Dzięki życzliwości oblatów pierwsze cztery siostry przybyły tam w 1974 r., a dwa lata później założyły misję w Tcholiré i następnie w Mandamie. W archiwum czytamy, że oblaci z wielką gościnnością i pomocą wprowadzali pierwsze siostry w tajniki życia misyjnego, uczyli nawiązywać kontakty z miejscową ludnością, pomagali poznawać języki plemion i kulturę, wspólnie wyjeżdżali, by ewangelizować wioski na sawannie, półpustyni i w buszu.

Foto: Marcin Wrzos OMI

Wpatrzone w Edmunda

Na samym początku siostry odwiedzały pobliskie wioski, niosąc mieszkańcom Ewangelię poprzez pomoc chorym, matkom z małymi dziećmi, trędowatym i opuszczonym; prowadziły alfabetyzację i formację dla kobiet. Świadczone dobro było okazją do głoszenia Dobrej Nowiny przez modlitwę i katechezę, co pozwalało wiernie realizować charyzmat naszego ojca założyciela bł. Edmunda Bojanowskiego. Wkrótce rozniosła się wieść o »dobrych siostrach«. Zaczęły napływać prośby od ludzi z dalszych okolic, by siostry i do nich przybyły. Wraz z rozwojem misji przybywało pracy i nowych posług, dlatego zgromadzenie zaczęło przygotowywać kolejne siostry do wyjazdu na misje. Siostry mogły zaangażować się w katechezę w szkołach, prowadziły katechezy katechumenalne w języku francuskim i towarzyszyły młodzieży i dzieciom w różnych grupach. Ewangelizacja i edukacja pośród najmłodszych pokoleń zaowocowały nowymi powołaniami kapłańskimi i zakonnymi. Przyglądając się życiu i pracy sióstr, dziewczęta zaczęły odkrywać swoje powołanie. Pierwszą kandydatką do naszego zgromadzenia była Marie Thérèse Mongoulkou z Lam, która odważnie podjęła drogę życia zakonnego w 1982 r. Dzięki wiernej modlitwie i świadectwu sióstr wstępowały następne dziewczęta. Dziś mamy 24 siostry, z czego 12 to Kamerunki, jedna nowicjuszka z Czadu i jedna kandydatka z Kamerunu.

Kolejne placówki

Rozwój naszych wspólnot dokonywał się etapami i był odpowiedzią na potrzeby chwili. Widząc potrzebę formacji przyszłych sióstr otworzyłyśmy nowicjat w Ngaoundéré w 2000 r., gdzie nowicjuszki rozpoczęły formację, a siostry zaangażowały się w katechezę w liceum państwowym i w kolegium katolickim. W 2005 r. otworzyłyśmy wspólnotę posługującą trędowatym w Centrum Rohan Chabot w Mokolo. Potrzeba kszałcenia teologicznego i zawodowego sióstr skierowała nas do stolicy Kamerunu – Jaounde, gdzie otworzyłyśmy placówkę w 2008 r. Wielkim wydarzeniem dla zgromadzenia było utworzenie Regionu Afrykańskiego, jako jednostki prawnej zgromadzenia. W 2018 r. powstała siódma placówka w Kombou, na zachodzie Kamerunu. Na przestrzeni 45 lat naszej misji w Kamerunie zmieniło się wiele. Od posługi w wioskach praca zcentralizowała się przy misjach i naszych wspólnotach, gdzie siostry pracują w ośrodkach zdrowia i w przedszkolach, zajmują się formacją duchową dzieci i młodzieży. Wychowują dziewczęta w internacie i przygotowują je do przyszłych zadań, szczególną troską sióstr są dzieci, zwłaszcza te biedne i osierocone. W centrum jest zawsze człowiek potrzebujący pomocy duchowej i materialnej, człowiek chory, samotny i opuszczony. W tym wyraża się charyzmat służebniczki – służąc z oddaniem samemu Chrystusowi, realizujemy piękno swojego powołania misyjnego, naznaczonego dobrocią, miłością, cierpliwością, zrozumieniem. Liczy się wierność w zwykłej codzienności: w gorącym klimacie, w harmatanie, w zimnie, w deszczu, w malarii i w wielu niebezpieczeństwach.

Foto: Marcin Wrzos

Źródło siły

A skąd czerpać siły? Od Jezusa – w codziennej Eucharystii, modlitwie, adoracji, słowie Bożym, w życiu wspólnoty. W naszych sercach rodzi się wielka radość, gdy ktoś przyjdzie podziękować za okazaną pomoc. Wzruszające jest, gdy np. starsza pani, sama mając niewiele, przynosi nam kurę lub olej, by podziękować za dobro. Przykładów można przytoczyć wiele. Na co dzień doświadczamy troski Boga. On jest i czuwa nad nami: np. gdy podczas podróży w buszu zepsuje się auto, gdy spotka się węża, czy też nieświadomie mieszka się z nim przez tydzień w jednym pokoju itd. To Pan nas chroni i strzeże, jak mówi psalmista: »Będziesz stąpał po wężach i żmijach, a lwa i smoka podepczesz« (PS 90,13).

S. M. Benigna Boguszewska SNMP

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze