Sudan: „Tutaj kulturę trzeba ewangelizować”
Rozmowa z ks. abp. Michaelem Didi Mangoria, ordynariuszem archidiecezji Chartum, o sytuacji tamtejszych chrześcijan.
Pomoc Kościołowi w Potrzebie: Księże Arcybiskupie, jakie są największe wyzwania duszpasterskie w Sudanie?
Abp Michael Didi Mangoria: Obecnie – według mnie – największym wyzwanie dla Kościoła w Sudanie jest formacja wszystkich wiernych. Jednak to się przekłada na formację duchownych, zakonników, misjonarzy i kleryków. Od 2011 r., kiedy nastąpił podział naszego kraju, edukacja na każdym poziomie nie spełnia jakichkolwiek standardów. Mam również na myśli edukację i formacją chrześcijańską.
W jakim stopniu podział kraju w 2011 r. wpłynął na życie Kościoła w Sudanie?
Do 2011 r. Sudan był największym państwem w Afryce. Jednak po referendum niepodległościowym to się zmieniło. Kraj został podzielony na dwie części: północną i południową. Południe jest raczej chrześcijańskie, natomiast na północy chrześcijanie stanowią mniejszość. Po podziale państwa osoby, które pochodziły z południowej części kraju, nie dostały obywatelstwa północnego. W tej grupie byli również duchowni. Wielu z nich musiało opuścić kraj. Obecnie w mojej diecezji pracuje 51 duchownych. Jedynie pięciu z nich pochodzi stąd, pozostali z północy. Na szczęście nie grozi im deportacja, bo władza zrozumiała, że ich obecność jest w Sudanie bardzo potrzebna. Duchowni, jakby nie patrzeć, w wielkim stopniu wyręczają państwo, np. w prowadzeniu zajęć szkolnych oraz w opiece nad sierotami i chorymi.
A jak wygląda sprawa z powołaniami kapłańskimi?
Niestety mamy tylko kilku seminarzystów. W naszym kraju zmienia się styl życia, młodzi ludzie wolą wygodę. Właśnie dlatego uważam, że trzeba nam w Sudanie ewangelizować kulturę. Trzeba zacząć od rodzin.
Jak głęboko zakorzeniona jest wiara katolicka w Sudanie?
Sudan – można stwierdzić – jest „świeżo upieczonym” chrześcijańskim krajem. Kościół przybył tutaj stosunkowo niedawno, bo w XIX w. Można powiedzieć, że wszystkiego się tutaj uczymy. Brakuje odniesienia do dziedzictwa kulturalnego Europy, a standardy ze Starego Kontynentu u nas się nie sprawdzają. Jednak coraz więcej osób zaczyna dostrzegać w chrześcijaństwie swego rodzaju alternatywę. Coraz więcej mamy przypadków chrztu osób dorosłych. Zdarza się też, że wyznawcy innych religii przynoszą do chrztu swoje dzieci. Tak więc jest nadzieja na rozwój. Z drugiej strony jedną z głównych barier jest brak zrozumienia chrześcijańskiej monogamii. W naszej kulturze czymś normalnym jest to, że mężczyzna ma kilka żon. Więc sam rozumiesz, że nawet to jest trudno przeforsować, a co dopiero zachęcać do celibatu!
Jak zatem ewangelizujecie?
Musimy – tak jak już zauważyłem wcześniej – ewangelizować kulturę. Nie jest tak, że Kościół i jego doktryna nie ma znaczenia w Sudanie. Wiele naszych wartości trafia na podatny grunt, jednak kwestie związane z moralnością stanowią największe wyzwanie. Staramy się pokazywać Sudańczykom piękno monogamii, prawdziwej i głębokiej miłości, która jest w stanie wypełnić każde ludzkie życie.
W Sudanie Południowym jest niespokojnie, trwają walki. Z różnych źródeł przychodzą informacje, że chrześcijanie z tej części kraju szukają schronienia w Sudanie. To prawda?
Tak. To przy okazji wielkie wyzwanie dla Kościoła. Obecnie na terenie naszego kraju znajduje się kilkaset tysięcy uchodźców chrześcijańskich. Jako Kościół walczymy o ich godny byt w naszej ojczyźnie. Jednak jest to trudne, gdyż uchodźcy w Sudanie mają ograniczone prawa. Obecna jest także społeczna niechęć do przybyszów. Jednak z drugiej strony wielu chrześcijan z południa ofiarnie pomaga uchodźcom. I to jest jeden z owoców naszych zabiegów ewangelizacyjnych.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |