Triduum Paschalne w buszu na Madagaskarze [FOTOREPORTAŻ/MISYJNE DROGI]
Przygotowania do Wielkanocy, tak jak na całym świecie, misjonarze rozpoczynają w Środę Popielcową, która jest bardzo wymowna w symbole. Wtedy też rozpoczyna się intensywny czas odwiedzin w buszu. Wyruszamy na tournée – przez 2-3 tygodnie codziennie odwiedzamy inną wioskę w buszu.
Sektor w buszu Volobe liczy 56 wspólnot – kaplic (najdalsza oddalona jest o ok. 150 km marszu). Jak każdego roku z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem wybraliśmy wioskę, w której odbywało się Triduum Paschalne. Każdego roku jest ono obchodzone w innym miejscu, aby każda wspólnota mogła poczuć się gospodarzem tego wielkiego święta.
Trzy dni drogi
Po Niedzieli Palmowej, która była przeżywana w centralnej misji w Volobe, wczesnym rankiem w Wielki Poniedziałek wyruszyłem razem z naszym klerykiem stażystą Docelinem do Satrandroy. Jest to wioska oddalona o trzy dni drogi marszu. Po dotarciu na miejsce większość wiernych już tam była (w Wielkanoc było ok. 1200 osób).
Wielki Czwartek
Po śniadaniu rozpoczęły się katechezo-rekolekcje i przygotowania do Wielkiej Niedzieli Zmartwychwstania. Skierowane były przede wszystkim do tych, którzy mieli przyjąć w tym czasie sakramenty (chrzest, pierwszą Komunię św., małżeństwo), ale i tak prawie wszyscy w nich uczestniczyli. Razem ze mną prowadził je Docelin. Gdy on prowadził nauki – ja spowiadałem. Tak wyglądają trzy ko- lejne dni Triduum Paschalnego. Jest to bardzo intensywny czas pracy dla każdego misjonarza. Tak naprawdę niewiele jest momentów na osobisty odpoczynek. Jest się z ludźmi, dla ludzi i wśród ludzi. Pomiędzy naukami i spowiedzią trzeba znaleźć czas, aby skompletować resztę dokumentów do sakramentów oraz pomóc w przygotowaniach do liturgii każdego dnia. Niesamowite jest wśród Malgaszy to, że każdy na miarę swoich możliwości bardzo się angażuje. Praktycznie wszystko przygotowują sami: śpiew, tańce, dekoracje, drogę krzyżową w piątek. Ja tylko podpowiadam i doradzam oraz razem z ministrantami przypominamy sobie liturgię. Każdego dnia za liturgię odpowiedzialna jest inna grupa albo grupa ludzi z innej okolicznej wioski. Zawsze towarzyszą im katechiści, którzy swoją wiedzą i doświadczeniem pomagają w jak najlepszym przygotowaniu uroczystości.
Czwartkowa, wieczorna msza święta rozpoczęła się około godziny 18:00. Nasza kaplica na ten czas musiała już być troszkę przerobiona. Boczne i tylne ściany wykonane z łodyg palmy i bambusa zostały rozebrane. Inaczej nie pomieścilibyśmy się. W pierwszym rzędzie siedzą moi najbliżsi współpracownicy, czyli katechiści. Dwunastu z nich w czasie Eucharystii będzie miało obmyte nogi. Cała liturgia jest bardzo bogata w śpiewy i tańce. W momencie uroczystego „Chwała na wysokości Bogu” po raz ostatni ministrant z całych sił wydobywa głos z naszego „dzwonu” – czyli uderza młotkiem w starą butlę po gazie. Po Komunii świętej jest modlitwa przed Najświętszym Sakramentem. Następnie zakończenie liturgii. W Polsce Pan Jezus jest składany do „ciem- nicy”. U nas w buszu niestety nie ma takiego bezpiecznego miejsca, gdzie mógłby być przechowywany Najświętszy Sakrament. Dlatego przenoszę go do mojego domku. Po późnej kolacji (msza trwała prawie trzy godziny) udaję się na spoczynek. Obok mnie jest Pan Jezus. Leży na łóżku obok mojej głowy. Moskitiera, pod którą śpię jest najbezpieczniejszym miejscem chroniącym przed szczurami, które grasują w nocy po domku.
Wielki Piątek
Dzień ten wygląda bardzo podobnie do czwartku. Z tym, że o godzinie 15:00 odprawiamy drogę krzyżową w wiosce (o drodze „ulicami wioski” w tych warunkach raczej bym nie powiedział). W czasie drogi krzyżowej odgrywana jest inscenizacja każdej stacji. Ostatnia stacja kończy się w naszej kaplicy. Ubieram się w szaty liturgiczne i rozpoczynamy liturgię wielkopiątkową. Prawie niczym ona się nie różni od tej którą znamy w Polsce. Z tym że, podobnie jak dzień wcześniej, Pan Jezus przechowywany jest również pod dachem mojego buszowego domku. Po skromnej kolacji jest „kino”. Na projektorze wyświetlam film „Pasja” Mela Gibsona. Wielu ludziom pomaga to jeszcze bardziej i lepiej zrozumieć wydarzenia męki i śmierci Pana Jezusa.
Wielka Sobota
W sobotę ostatnie przygotowania. Głównie do sakramentów. Na wieczornej liturgii paschalnej chrzty (około 90), a w niedzielę pierwsza Komunia święta (około 45) i śluby (3). Wieczorną, uroczystą Eucharystię rozpoczynamy po zmroku, około 19:00. Jesteśmy wszyscy przy ognisku, a następnie uroczyście wnoszę paschał do kościoła. Powoli, od zapalających się świec, robi się coraz jaśniej. Przychodzi moment odśpiewania uroczystego „Exsultetu”, który jako kapłan rozpoczynam, a następnie wszyscy razem go śpiewają. Osobiście jest to dla mnie niesamowite przeżycie. Ciężko to opisać. To trzeba zobaczyć i usłyszeć. W czasie mszy świętej odczytywane jest wszystkie dziewięć czytań. Między nimi komentator wyjaśnia ich znaczenie.
>>> Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę <<<
Liturgia przebiega podobnie jak na całym świecie. Jedynie wzbogacona jest licznymi tańcami. Najbardziej zawsze podoba mi się taniec podczas wnoszenia wody w bambusowych zbiornikach. Do grona chrześcijan przyjęliśmy 90 nowych chrześcijan. Sam chrzest ze względu na liczbę osób odbywa się bardzo długo. Cała msza trwa niespełna pięć godzin.
Niedziela Zmartwychwstania
Wielkanocny poranek rozpoczynamy mszą świętą, która odbywa się na miejscowym boisku. Słońce już bardzo mocno grzeje. Na szczęście ołtarz polowy ma zadaszenie, a wielu ludzi zaopatrzyło się w parasole. W czasie Eucharystii liczna grupa młodych przyjmuje pierwszą Komunię świętą. Jednak i tak największą radość wszystkim sprawia błogosławieństwo trzech nowych par małżeńskich. Po mszy świętej z tej okazji jest przemarsz przez całą wioskę. Kończy się on w moim domku. Nowożeńcy mówią kabary (malgaskie przemówienie). W podziękowaniu za naszą (moją i kleryka) posługę otrzymujemy dwie kury, woreczek ryżu i owoce. Odpoczywamy. Czas ruszać dalej.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |