Dzieci w Etiopii, fot. Magdalena Plekan

Dzieci: na ulicy, w wojsku, na służbie 

Wydaje nam się, że wszędzie jest tak dobrze jak w Polsce. Niestety jesteśmy mniejszością. Nie wszystkie dzieci mają rodziny, chodzą do szkoły i się bawią. 

Szczęśliwe, beztroskie, otoczone miłością, opieką i zabawkami – tak powinno wyglądać dzieciństwo. Nie zawsze tak się dzieje. Siedząc w ciepłym domu, mając coś do zjedzenia I prąd, jesteśmy z zdecydowanej mniejszości. Wydaje się nam, że to standard na całym świecie. Tak jednak nie jest. I choć współcześnie zaobserwować można coraz większy poziom modernizacji i technologizacji życia w wielu rejonach świata, to istnieje duża grupa dzieci, która przegrywa z rzeczywistością. Najwięcej takich dzieci żyje w Afryce, Azji oraz na subkontynencie Indii. Są przerażone i nieufne, dlatego też potrzebują pomocy oraz wsparcia dobrych ludzi. Jedną z form pomocy jest prowadzona od wielu lat działalność misyjna.

Dzieci ulicy

Dzieci ulicy często nazywane są „uciekinierami” oraz „dziećmi zaniedbanymi”. Żyją niczym nomadzi, zmieniając miejsce pobytu. Nawiązują przy tym liczne znajomości ze swoimi rówieśnikami, ale też z innymi grupami osób, które podobnie wiodą swoje życie na ulicy. Za oficjalny adres uznaje się miejsce pobytu ich rodziców lub też instytucji socjalnej, która sprawuje nad nimi opiekę. Jednakże ich wzajemny kontakt jest bardzo słaby lub nie ma go wcale.

Do najczęstszych przyczyn występowania tego zjawiska zalicza się obojętność, brak zainteresowania, wyrzucenie z domu (z różnych przyczyn, przede wszystkim ekonomicznych) oraz „chłód emocjonalny”. Czują się odrzucone, niechciane, niekochane, zaniedbane i pozostawione same sobie. Uważają, że zmiana tej dramatycznej sytuacji może nastąpić jedynie przez ucieczkę. Niemniej środowisko uliczne nie daje im poczucia bezpieczeństwa i akceptacji. Aby przeżyć, często dopuszczają się kradzieży, są ofiarami prostytucji, molestowania, wykorzystania seksualnego, a także przemocy. Angażują się w nielegalny handel narkotykami. Ponadto decydują się na podjęcie prac znacznie przekraczających ich siły i możliwości, za których wykonanie nie są wynagradzane. Dzieci wybierają takie życie, ponieważ wierzą, że obecne na ulicach bandy i grupy okażą im zrozumienie, dając przy tym nadzieję na lepsze życie, a także „zrekompensują” brak miłości, uwagi, troski, szacunku, jakich doznały we własnych rodzinach.
Afrykańskie dzieciFot. s. Amabilis Gliniecka

Dramaturgię opisywanego zjawiska oddają dane zgromadzone przez Komisję Episkopatu Polski ds. Misji, z których wynika, iż na świecie żyje około 90 mln dzieci ulicy. W Afryce dziećmi ulicy są także te, które oskarżone zostały o magię. W Indiach natomiast są to dzieci, którym zarzuca się ściąganie zła na dom. Powszechnymi przyczynami tego zjawiska są także bieda, głód, choroby zakaźne (w tym AIDS) i konflikty zbrojne. Dzieci ulicy występują na wszystkich kontynentach. W Mozambiku na 46 tys. zarejestrowanych dzieci ulicy tylko 5% otrzymuje pomoc żywnościową. Jedynie sześć z 40 krajów Czarnej Afryki posiada jakikolwiek program pomocy rządowej. Dzieci ulicy sytuuje się na marginesie życia. Oceniane są stereotypowo, instynktownie antagonizowane przez zorganizowany świat życia społecznego, z obawy przed destrukcją, jaką mogą wnieść w jego struktury.

Dzieci żołnierze

Kolejną grupą dzieci krzywdzonych, zwłaszcza w tych rejonach, w których trwają konflikty zbrojne, są dzieci żołnierze. „To niemoralne, że dorośli chcą, by dzieci walczyły w ich wojnach. Nie ma żadnego wytłumaczenia, żadnego przekonywującego powodu, by dzieci wyposażać w broń” – mówił anglikański abp Desmond M. Tutu z RPA.

Walczące dzieci są określane mianem: „wilków”, bądź „młodych lwów”. UNICEF w swoich raportach podaje, ze ubiegłym roku na całym świecie w walkach brało udział ponad 300 tys. niepełnoletnich chłopców i dziewczynek, z czego aż 120 tys. w Afryce. W Kolumbii 30% dzieci jest wcielanych pod przymusem do oddziałów partyzanckich.

Mali żołnierze to dziewczęta i chłopcy poniżej 18. roku życia, którzy są członkami rządowych sił zbrojnych lub też jakiejkolwiek regularnej lub nieregularnej siły czy grupy zbrojnej, niezależnie od tego, czy konflikt się toczy, czy nie. Dzieci żołnierze biorą udział w walkach, podkładają miny i materiały wybuchowe, dokonują zwiadów, szpiegują. Bywają przynętą, posłańcem bądź strażnikiem, tragarzem, zajmują się gotowaniem. Często są ofiarami niewolnictwa i wykorzystania seksualnego. Dzieci te decydują się na udział w walce, ponieważ bycie członkiem grupy paramilitarnej jest ucieczką od złej sytuacji w domu. Te, które doświadczyły biedy, głodu, braku akceptacji i miłości, upatrują poprawy dotychczasowych warunków życia w działalności w oddziałach zbrojnych. Są też werbowane siłą, porywane, a następnie doświadczają przemocy, manipulacji czy też zastraszania. Wszystko po, to by wymusić na nich posłuszeństwo. Dzieci te bardzo cierpią, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Obrazy okrucieństwa, krwawych wojen i bestialstwa nigdy nie znikną z ich pamięci, wpływając dramatycznie na ich dorosłe życie.

Współcześni niewolnicy

Szczególnie okrutną formą krzywdzenia dzieci i łamania ich praw jest niewolnictwo. Osoba zniewolona traktowana jest jak rzecz, którą się posiada. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych obecna liczba niewolników na świecie jest największą w historii ludzkości. Natomiast według danych Międzynarodowej Organizacji Zdrowia około 250 mln dzieci w wieku od 5 do 14 lat zmuszanych jest do pracy pod presją siły. Na całym świecie pracuje co szóste dziecko, bardzo często bez wynagrodzenia. Około 75% z nich dzieci wykonuje pracę niebezpieczną, około 180 mln dzieci jest bardzo poważnie narażonych na obrażenia fizyczne, utratę zdrowia oraz życia. Dotyczy to dzieci uprowadzonych na plantacje lub też do fabryk i tam zmuszanych do katorżniczej pracy. W 2012 roku karabin kałasznikow kosztował w Sudanie 10 krów, czyli około tysiąca dolarów. Natomiast dziecko kosztowało dwie krowy lub około 186 dolarów.

Największy odsetek pracujących dzieci (ok. 40%) żyje w Afryce. Handel dziećmi jest najbardziej rozpowszechniony w Nigerii. Żyją tam osoby zajmujące się przemytem dzieci, pośrednicy w handlu, a także fałszerze dokumentów. Nie jest to problem, gdyż UNICEF podaje, że 30% dzieci przed piątym rokiem życia w ogóle nie jest nigdzie rejestrowanych, a w związku z tym nie posiada dokumentów.

Niewolnictwo przyjmuje wciąż nowe formy. Coraz częściej słyszy się o sprzedaży organów do przeszczepów czy dla przemysłu erotycznego. Ofiarami tego przestępczego procederu są głównie dzieci. Są one także dostarczane naukowcom, którzy zatracili etos swojego zawodu, do nielegalnie prowadzonych badań i eksperymentów. W mieście Nampuli w północnym Mozambiku w 2004 r. odkryto dziewięć masowych grobów dzieci z wyciętymi wątrobami, sercami i oczami.

Na uwagę zasługuje historia jednego z pakistańskich chłopców – chrześcijanina Iqbala Masiha, który uciekł z niewoli i pomógł zdemaskować wykorzystywanie dzieci do pracy. W odwecie został zabity, a data jego śmierci stała się symbolem walki z wyzyskiem dzieci. Co roku 16 kwietnia obchodzony jest Światowy Dzień Walki z Niewolnictwem Dzieci.

Adopcja misyjna

Odpowiedzią na dramat i cierpienie dzieci w różnych rejonach świata jest m.in. coraz powszechniejsza idea tzw. adopcji serca czy adopcji misyjnej. Polega ona na wsparciu finansowym konkretnego dziecka żyjącego w określonym kraju, a będącego w potrzebie. Dzięki temu dziecko nie jest głodne, ma się w co ubrać, podejmuje edukację oraz posiada najbardziej potrzebne pomoce i przybory szkolne. Program obejmuje małe dzieci, dzieci w wieku szkolnym oraz studentów. W przypadku tych ostatnich pomoc koncentruje się wokół przygotowania ich do wykonywania wybranego zawodu. „Adopcja serca” to szansa na pomoc dzieciom, lecz także przepiękne doświadczenie, które zakłada zawiązanie i utrzymanie niepowtarzalnej więzi pomiędzy ofiarodawcą a podopiecznym. Ofiarodawca może otrzymać zdjęcie dziecka, a także z nim korespondować. Nad wydatkami czuwają misjonarze oraz wolontariusze, którzy składają coroczny raport. Inną formą pomocy jest także wsparcie humanitarne, które wiąże się z możliwością wysłania paczek do kraju Trzeciego Świata. Najczęściej zawierają one ubrania, leki, a także zabawki dla dzieci.

Nie zawsze dzieciństwo bywa beztroskie, radosne i najedzone. Dane wskazują, że dzieci w wielu krajach muszą zabiegać o dach nad głową, kromkę chleba czy kubek wody. My już jesteśmy przyzwyczajeni do pewnego standardu życia. Bywa, że skutecznie zamyka nam oczy i nie widzimy dzieci, które nie mogą być szczęśliwe.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze