Zambia. Miasto Nadziei [MISYJNE DROGI]

W 1995 r. siostry salezjanki otrzymały 13,5 ha ziemi na przedmieściach Lusaki, stolicy Zambii. Powstało Miasto Nadziei, które jest domem dla dziewcząt zagrożonych
życiem na ulicy.

Mieszkają tu sieroty i półsieroty, w wieku od 6 do 23 lat, które bez pomocy innych mogłyby się znaleźć na życiowym zakręcie. Nie miałyby szansy na edukację i perspektyw na przyszłość. Obecnie jest ich tu 48. Skąd taka nazwa: Miasto Nadziei – City of Hope? Ponieważ dzieci i młodzież mogą tu otrzymać nadzieję na dalsze życie: opiekę, edukację, ale przede wszystkim miłość i ciepło, którego nie mogły doświadczyć w rodzinnym domu. Może dlatego tyle tu radości i optymizmu.

https://misyjne.pl/misja/kolumbia-modlitwa-przed-figura-upadajacego-pod-krzyzem-jezusa-zdjecia/

Foto: Joanna Grubińska

Prawie jak dom

Siostry prowadzące sierociniec starają się, aby panowała w nim domowa atmosfera. „Dziewczęta mają poczuć namiastkę rodziny, być dla siebie nawzajem siostrami, które dzielą ze sobą swoje radości i smutki” – tłumaczy jedna z nich. Wychowanie tak dużej gromadki dzieci nie jest łatwym zadaniem. Z tego też powodu oprócz sióstr mieszkają tu również wychowawczynie, nazywane „mamami” oraz wolontariusze, którzy co roku przyjeżdżają z różnych krajów świata.

Zambijska wieża Babel

Miasto Nadziei jest wielonarodowe. Obecnie przebywa tu sześcioro wolontariuszy – z Polski, Niemiec i Czech. Siostry salezjanki pracujące na tej placówce również pochodzą z różnych krajów:
z Polski, RPA, Kenii oraz z Zambii. Łączy nas Jezus Chrystus i chęć niesienia pomocy drugiemu człowiekowi. To miłość od Boga, którą otrzymaliśmy i chcemy się teraz dzielić z innymi.

Foto: Joanna Grubińska

Szkoła na zmiany

Oprócz sierocińca dla dziewcząt na terenie placówki znajduje się szkoła, do której uczęszcza prawie 800 dzieci. Przychodzą na dwie zmiany, ponieważ małe okrągłe domki, które służą za klasy, nie pomieściłyby tak dużej ich liczby. Z rana przychodzą dzieci z klas od piątej do dziewiątej, natomiast po południu klasy od pierwszej do czwartej. Nauczanie różni się nieco od tego, które znamy z kraju. Warunki do nauki są trudne – w jednej malutkiej okrągłej salce siedzi ściśnięta gromada 40 dzieci. Nie ma żadnych pomocy naukowych. Książkę ma tylko nauczyciel, zaś uczniowie jedynie zwykły szary zeszyt i ołówek.

Adopcja na odległość

Dzięki programowi „Adopcja na odległość” prowadzonemu przez Salezjański Ośrodek Misyjny w Warszawie dzieci się lunchem. Dla wielu z nich jest to jedyny posiłek w ciągu dnia, dlatego spożywają go zawsze z wielkim szacunkiem. Chowając twarze w rączkach, modlą się, dziękując Bogu za jedzenie.

Foto: Joanna Grubińska

Nauka zawodu

Na terenie City of Hope trwa też obecnie budowa nowej szkoły z internatem, dzięki której już niedługo dzieci będą miały lepsze warunki do nauki i więcej przestrzeni dla siebie. Siostry salezjanki
prowadzą tu również szkołę zawodową, w której można uczyć się krawiectwa, gastronomii bądź obsługi komputera. Uczęszczają do niej uczniowie, którzy ukończyli klasę dwunastą i chcą zdobyć
jakiś zawód. Pozostałą część placówki zajmuje farma, w której są kozy, świnie i kury oraz tereny uprawne. Rosną tu banany, papaje, mango, guawy, pomarańcze, cytryny, awokado, a także znajduje się całkiem spory ogród z warzywami.

Sobotnie popołudnie

W sobotnie popołudnia Miasto Nadziei zapełnia się niezliczoną liczbą dzieci spoza placówki. Przychodzą na oratorium, które zapoczątkował ksiądz Jan Bosko. „Wystarczy, że jesteście młodzi, abym was kochał” – tak mawiał do swoich chłopców. Oratorium jest czasem, w którym dzieci i młodzież mogą doświadczyć tego, że ktoś ich kocha. kto się nimi interesuje, kto chce poświęcić im trochę uwagi. To czas, kiedy młodzi ludzie mogą pobyć również razem ze sobą. Mogą pograć, pobawić się, wspólnie pośmiać, zapomnieć o tym co je czeka w domu… o pustych brzuszkach, o chorych rodzicach albo o ich braku. To czas, kiedy mogą doświadczyć trochę radości, a przez wspólną modlitwę poznawać i przybliżać się do Pana Boga.

Foto: Joanna Grubińska

Siłą różaniec

W ciągu tygodnia każdy dzień na placówce wygląda podobnie. Dziewczynki chodzą do szkoły, natomiast po lunchu mają różnego rodzaju zajęcia. Czytają książki, grają w piłkę, tańczą, śpiewają, odpoczywają. Jest też czas przeznaczony na generalne porządki, pranie czy naukę gotowania. O siedemnastej każdego dnia wszystkie dziewczynki, siostry oraz wolontariusze spotykają się w „pokoju modlitwy” na różańcu. Jest on odmawiany oraz śpiewany w trzech językach: angielskim, cinyanja i bemba. Jest to czas, który wszystkim nam dodaje sił na każdy dzień, kiedy modlimy się w intencji wszystkich darczyńców, bez których ta placówka już dawno by nie istniała.

Foto: Joanna Grubińska

Słówko na dobranoc

Po różańcu każdy wolontariusz z jedną grupą dziewcząt ma tzw. study time – czas na odrabianie lekcji, wyjaśnianie niezrozumiałych rzeczy, ćwiczenie tego, co było danego dnia przerabiane w szkole. To również czas przeznaczony na naukę czytania po angielsku, ponieważ z powodu braku dobrego dostępu do książek czytanie stanowi bardzo poważny problem wśród młodzieży zambijskiej. Każdy dzień kończy się „słówkiem na dobranoc”, również przygotowywanym przez wolontariuszy. Jest to krótka refleksja dotycząca różnych dziedzin życia, mająca na celu skłonienie do przemyśleń przed pójściem spać. I tak kończy się każdy dzień w Mieście Nadziei. Każdy uczy nas czegoś nowego i daje nam nadzieję na przyszłość. Dzięki temu nasze dziewczęta nie są dziećmi ulicy, ale kimś, kto jest kochany i blisko Boga.

>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę<<<

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze