Na Dzień Życzliwości poszukaj Marii i Mariana. Ta akcja podbije Polskę?
Udane zakupy, gorąca czekolada, dobra książka… niejednej osobie poprawiają humor. Jest też inny sposób na polepszenie nastroju – życzliwość. Nie trzeba robić wiele, by działy się cuda. Ci ludzie się o tym przekonali!
Kraków
Dzień jak co dzień. Starsza pani jak zwykle sprzedawała kwiaty przy jednej z uczęszczanych ulic. Ledwo wiąże koniec z końcem. Niska emerytura nie pokrywa jej wydatków, a z wiekiem jest ich coraz więcej. Staruszkę zauważył młody mężczyzna, Mateusz Koszela, autor bloga „Autostopem w świat sportu”. Podszedł do niej i…
– Po ile te piękne bukiety? – zapytałem starszą panią, która sprzedawała kwiaty w Krakowie.
– 5 zł – odpowiedziała.
– A który pani zdaniem jest najładniejszy?
– Wszystkie sama zrywałam i układałam.
– No, a który pani najbardziej się podoba?
– Ten jest ładny – odpowiedziała, wyciągając jeden z wody.
– A jak ma pani ma imię? – zapytałem z uśmiechem, płacąc za bukiet.
– Ja? – spytała zdziwiona. – Maria.
– Pani Mario, to dla pani.
Pisnęła ze zdziwienia i ekscytacji.
– Nie, nie. Proszę pana, ja nie mogę.
– Ależ oczywiście, że pani może. Chciałbym, by pani uśmiechnęła się i…
I uśmiechnęła się. Czy reakcja starszej pani nie mówi sama za siebie?
Na odchodne
Mężczyzna wydał pieniądze.. Niby nic, ale jak często znajdujemy na ulicy 5 złotych? Stracił też swój cenny czas, ale zaraz, zaraz… Co napisał na końcu swojego posta?
„Odchodząc czułem, że w moim sercu płonie żar. Żar radości i ten jej uśmiech, który zapamiętam do końca życia”.
Żar radości. Komu go nie potrzeba?
Warszawa
Dzień jak co dzień. Na przystanku autobusowym tłum ludzi. Wśród czekających – pani ze Wschodu, która chce dostać się do mazowieckiej wsi Podolszyn. Niestety pierwszy autobus się nie zatrzymał, ale nadjechał drugi. Prowadził go kierowca Paweł Czyżniewski, autor bloga „BUSdziennik”. Zobaczył łzy w oczach kobiety i…
„Do mojego autobusu pierwszymi drzwiami wsiada pani o wschodnim akcencie i głośno lamentuje, jak to chciała jechać 715 i się nie zatrzymał, że co ona teraz zrobi, że następny za godzinę, że ona chce do Podolszyna, że musi teraz pieszo. W oczach łzy.
Z początku wzruszam ramionami. No bo co mogę zrobić? Ale powolutku doganiam to 715 i gdy widzę, że razem się zatrzymamy na światłach, mówię do pani: zaraz się pani przesiądzie.
Oczy kobiety nabierają blasku, ja energicznie podjeżdżam na przystanek tuż za Solbusem, rozpoczyna się akcja. Pani z ogromną wdzięcznością dziękuje mi co najmniej tak, jakbym jej dał drugie życie. Udaje się jej bezpiecznie przesiąść”.
Czerwony dywan jest niepotrzebny
Sytuacja opanowana. Pani pojechała dalej, ale cóż za zmiana w jej wyglądzie i zachowaniu. W oczach zamiast łez pojawił się blask. A kierowca? Po co mu to było? Musiał kombinować, przyspieszać… Mało miał obowiązków na głowie? Jednak coś go skłoniło do pomocy pasażerce zza wschodniej granicy…
„(…) myślę sobie że jest coś niezwykłego w tej służbie, która uwalnia pokłady energii i popycha do przodu za każdym razem, gdy myślę o dobru innych. Nie trzeba rozciągać dywanów i rozdawać napojów. Do tego wystarczy jakieś takie poczucie, że nie jestem w tym świecie tylko dla siebie” – pisze Paweł Czyżniewski.
Energia, która pojawia się, gdy myślimy o dobru innych? Komu jej nie potrzeba? Zwłaszcza jesienią, gdy za oknem szaro i smutno.
Poszukaj swojej Marii
Takich pań wokół nas jest więcej. Nie trzeba dawać im drogich prezentów ani komplementować na siłę. Życzliwość wystarczy.
A może też znajdziesz swoją Marię (albo Mariana) i dasz jej (jemu) powód do uśmiechu? Ty też poczujesz się lepiej.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |