Uśmiech

Fot. pixabay.com

Na Dzień Życzliwości poszukaj Marii i Mariana. Ta akcja podbije Polskę? 

Udane zakupy, gorąca czekolada, dobra książka… niejednej osobie poprawiają humor. Jest też inny sposób na polepszenie nastroju – życzliwość. Nie trzeba robić wiele, by działy się cuda. Ci ludzie się o tym przekonali!  

Kraków 

Dzień jak co dzień. Starsza pani jak zwykle sprzedawała kwiaty przy jednej z uczęszczanych ulic. Ledwo wiąże koniec z końcem. Niska emerytura nie pokrywa jej wydatków, a z wiekiem jest ich coraz więcej. Staruszkę zauważył młody mężczyzna, Mateusz Koszela, autor bloga „Autostopem w świat sportu”. Podszedł do niej i… 

– Po ile te piękne bukiety? – zapytałem starszą panią, która sprzedawała kwiaty w Krakowie. 
– 5 zł – odpowiedziała. 
– A który pani zdaniem jest najładniejszy? 
– Wszystkie sama zrywałam i układałam. 
– No, a który pani najbardziej się podoba? 
– Ten jest ładny – odpowiedziała, wyciągając jeden z wody. 
– A jak ma pani ma imię? – zapytałem z uśmiechem, płacąc za bukiet. 
– Ja? – spytała zdziwiona. – Maria. 
– Pani Mario, to dla pani. 
Pisnęła ze zdziwienia i ekscytacji.  
– Nie, nie. Proszę pana, ja nie mogę. 
– Ależ oczywiście, że pani może. Chciałbym, by pani uśmiechnęła się i… 

I uśmiechnęła się. Czy reakcja starszej pani nie mówi sama za siebie? 

Na odchodne 

Mężczyzna wydał pieniądze.. Niby nic, ale jak często znajdujemy na ulicy 5 złotych? Stracił też swój cenny czas, ale zaraz, zaraz… Co napisał na końcu swojego posta? 

„Odchodząc czułem, że w moim sercu płonie żar. Żar radości i ten jej uśmiech, który zapamiętam do końca życia”. 

Żar radości. Komu go nie potrzeba? 

Warszawa 

Dzień jak co dzień. Na przystanku autobusowym tłum ludzi. Wśród czekających – pani ze Wschodu, która chce dostać się do mazowieckiej wsi Podolszyn. Niestety pierwszy autobus się nie zatrzymał, ale nadjechał drugi. Prowadził go kierowca Paweł Czyżniewski, autor bloga „BUSdziennik”. Zobaczył łzy w oczach kobiety i… 

„Do mojego autobusu pierwszymi drzwiami wsiada pani o wschodnim akcencie i głośno lamentuje, jak to chciała jechać 715 i się nie zatrzymał, że co ona teraz zrobi, że następny za godzinę, że ona chce do Podolszyna, że musi teraz pieszo. W oczach łzy. 

Z początku wzruszam ramionami. No bo co mogę zrobić? Ale powolutku doganiam to 715 i gdy widzę, że razem się zatrzymamy na światłach, mówię do pani: zaraz się pani przesiądzie. 

Oczy kobiety nabierają blasku, ja energicznie podjeżdżam na przystanek tuż za Solbusem, rozpoczyna się akcja. Pani z ogromną wdzięcznością dziękuje mi co najmniej tak, jakbym jej dał drugie życie. Udaje się jej bezpiecznie przesiąść”.

Czerwony dywan jest niepotrzebny 

Sytuacja opanowana. Pani pojechała dalej, ale cóż za zmiana w jej wyglądzie i zachowaniu. W oczach zamiast łez pojawił się blask. A kierowca? Po co mu to było? Musiał kombinować, przyspieszać… Mało miał obowiązków na głowie? Jednak coś go skłoniło do pomocy pasażerce zza wschodniej granicy… 

„(…) myślę sobie że jest coś niezwykłego w tej służbie, która uwalnia pokłady energii i popycha do przodu za każdym razem, gdy myślę o dobru innych. Nie trzeba rozciągać dywanów i rozdawać napojów. Do tego wystarczy jakieś takie poczucie, że nie jestem w tym świecie tylko dla siebie” – pisze Paweł Czyżniewski. 

Energia, która pojawia się, gdy myślimy o dobru innych? Komu jej nie potrzeba? Zwłaszcza jesienią, gdy za oknem szaro i smutno.

Poszukaj swojej Marii 

Takich pań wokół nas jest więcej. Nie trzeba dawać im drogich prezentów ani komplementować na siłę. Życzliwość wystarczy.  

A może też znajdziesz swoją Marię (albo Mariana) i dasz jej (jemu) powód do uśmiechu? Ty też poczujesz się lepiej.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze