Fot. pixabay

Na modlitwie po prostu gadaj 

Zagadaj Boga na modlitwie! Takie hasło podpowiedział mi w czasie pisania tego tekstu współlokator z pokoju w redakcji. I ono chyba najlepiej oddaje to, czym chcę się podzielić. Bo chcę Was zachęcić właśnie do szczerej, spontanicznej, bezwarunkowej rozmowy z Bogiem. Jak z najlepszym kumplem! 

Liturgia Eucharystii to bardzo ważny – wspólnotowy – wymiar naszej wiary. Spotykamy się w kościele, by wspólnie słuchać słowa, rozważać je, apotem karmić się Ciałem i Krwią ChrystusaJesteśmy wtedy razem. Ale to nie jedyna okazja do wspólnotowej modlitwy Kościoła, jest ich znacznie więcej. To może być liturgia godzin (czyli brewiarz, który może odmawiać każdy katolik), spotkania modlitewne itd. Ale modlitwa ma nie tylko charakter wspólnotowy, w życiu każdego z nas modlitwa ma też wymiar indywidualny. Jak powinna wyglądać taka modlitwa? 

>>> Franciszek: nie ma chrześcijaństwa bez modlitwy liturgicznej

Modlitewny „fast food”? 

W szczególnym przypadku nawet Eucharystia bywa modlitwą indywidualną – gdy uczestniczy w niej tylko kapłan. Niejeden ksiądz w minionym roku był na kwarantannie i musiał odprawić mszę świętą bez udziału ludu. To jednak wyjątek, bo w mszy zasadniczo chodzi o Kościół, który jest wspólnotą. Ale już taki brewiarz znacznie częściej odmawiamy samemu. Do niedawna przeciętny katolik mógł czuć się trochę zagubiony w tej modlitwie, bo brewiarz wymaga trochę „skakania” po kolejnych stronach. Dzięki internetowi liturgia godzin stała się prostsza. Np. na stronie brewiarz.pl znajdziemy gotowe teksty brewiarzowe na dany dzień. W ten sposób możemy nawet w drodze do pracy odmówić jutrznię czy godzinę czytań. Modlitwa indywidualna to też szereg innych propozycji. To różaniec, koronka, czasem nowenna pompejańska… Form jest wiele, mam w czym wybierać. Czasem jednak jest tak, że te „gotowe” modlitwy stają się dla nas takim modlitewnym „fast foodem”. Są modlitwą – ale brakuje w niej głębi. Bywa że bezmyślnie „klepiemy zdrowaśki” lub czytamy tekst brewiarza, żeby „odhaczyć” kolejną modlitwę. Nie mówię, że taką postawę od razu trzeba ocenić negatywnie. Czasem wynika to choćby z naszego zmęczenia. Ale chcę dziś przypomnieć o tym, że modlitwa nie musi być „gotowcem”. Ba, Bóg chyba nawet woli, gdy powiemy Mu szczerze coś od siebie. 

>>> Justyna Nowicka: modlitwa umiłowana przez Boga 

fot. pexels

Z Bogiem o sprawach bieżących 

W jednym z ostatnio usłyszanych kazań kaznodzieja przypomniał mi dość oczywistą prawdę, o której jednak często zapominamy. Otóż, w Kościele ważna jest Eucharystia, liturgia godzin, różne inne modlitwy, ale Bóg najbardziej czeka na to, co my sami Mu powiemy. Tak od siebie. Bo modlitwa ma być przede wszystkim rozmową, a nie „klepaniem” wyuczonych za dziecka formułek. Bogu niekoniecznie zależy na tym, żeby usłyszeć każdego dnia to samo od milionów ludzi. Bogu zależy na tym, żebyś powiedział Mu to, co Ty chcesz powiedzieć. Gdy wracam do domu z pracy, to często odmawiam różaniec. To wartościowa modlitwa. Ale najbardziej lubię te momenty, gdy odchodzę od tego różańca i zaczynam Bogu opowiadać o moich bieżących sprawach. Owszem, On jest wciąż obok i o nich doskonale wie. Ale myślę, że dla Niego ważne jest to, że ja chcę o tym opowiedzieć. Że się z Nim chcę tym podzielić. On mnie zawsze wysłucha, choćbym mówił o czymś, z czym On się nie zgadza. Ale słucha i jest. 

Jak z najlepszym kumplem 

Nasza codzienność pełna jest trosk, kłopotów, trudnych rozmów, nerwów i stresów. Ale pełna jest też zaskoczeń, niespodzianek, miłych rozmów, nieoczekiwanych spotkań i dobra. Czerń z bielą mieszają się w nas każdego dnia. I o tym wszystkim Bóg chce usłyszeć. On jest ciekawy tego, jak my sami odbieramy rzeczywistość i to, co się wokół nas dzieje. W środę ogłoszono kolejny duży lockdown. Nie wiem jak Wy, ale mnie to trochę uderzyło. Wracałem do domu spacerem przez jeden z poznańskich parków, w oczach mimowolnie pojawiały mi się łzy. Czułem lęk i niepokój. I trochę sobie z Bogiem na ten temat pogadałem. Musiałem Mu powyrzucać, co o tym wszystkim myślę. Że to szalenie niekomfortowa sytuacja, że nie wiem, kiedy to się skończy, że ja już trochę nie umiem tak żyć. Że ja chce normalności, świata bez strachu – jak przed pandemią. Powiedziałem Mu to, co realnie mnie boli. Jak Przyjacielowi – którym przecież jest. Zresztą, z ludzkimi przyjaciółmi też się podzieliłem swoim strachem i niepokojem. Jezus – Przyjaciel usłyszał co nieco, także słowa niecenzuralne. O tak, to była naprawdę ostra rozmowa z Bogiem. I co? Po jakimś czasie poczułem dziwny spokój. Wróciłem do domu i pomyślałem: jest ok, jakoś damy radę. Myślę, że ten Przyjaciel maczał palce w moim nastroju. Jestem Mu za to wdzięczny. 

>>> Jechał autobusem i odmawiał różaniec

fot. EPA/Juan Ignacio Roncoroni

Wykrzycz Mu 

Tak, Bogu nie zależy na słodkich westchnieniach, aktach strzelistych i modlitwach pełnych górnolotnych słów. Bogu zależy na prawdziwym mnie. On chce prawdy o mnie i mojej codzienności. A ta prawda bywa trudna, bywa bolesna. Bo to prawda o człowieku kruchym, który czasem potrafi się totalnie rozłożyć. Czasem chciałoby się ją tak bardzo ukryć – ale nie o to chodzi. Podczas modlitwy powiedz Bogu – a jak masz możliwość to nawet wykrzycz – co Cię boli i trapi. Z czym masz problem i z czym sobie nie radzisz. On to wszystko przyjmie. Wiele razy z Nim tak spontanicznie rozmawiałem o wszystkim. Lubię Mu opowiadać, co myślę o różnych wydarzeniach i osobach. I że czasem trudno przyjąć mi, dlaczego coś jest grzechem. O tak, te „grzechowe” dyskusje to przypominają nawet trochę negocjacje, w których próbuję naginać wszystko na swoją stronę. Dyskusję wtedy mamy dość ostrą i najgorzej, gdy zaczyna brakować mi argumentów. I tylko szukam sposobów na usprawiedliwienie się… Modlitwa indywidualna to powierzenie Bogu swoich spraw. Czasem trudniejszych, a czasem błahych. Ale dla Niego każda z nich jest ważna, bo jest nasza. A przecież dla Niego każdy z nas ma wartość. Pisałem tu niedawno, że On nigdy nie odbiera nas jako beznadziejnychI warto to zapamiętać.  

>>> Pan Bóg nie oferuje „brudnej szklanki” czy „oddanego iPhone’a” – ale czystą kartę 

Prawdziwy TY 

Zachęcam Cię więc do tego, by Twoja modlitwa jak najczęściej była spontaniczna. By była takim „gadaniem” z Bogiem – jak z dobrym kumplem ze szkolnej ławki czy z podwórka. I jak z przyjacielem, któremu bez strachu możesz powierzyć najstraszniejsze sekrety, bo wiesz, że on Cię nie zdradzi i nie oceni. Przyjaciel czy kumpel po prostu jest – nawet gdy Twoje zachowanie mu się nie podoba. Może właśnie wtedy jeszcze bardziej jest?  I tak samo jest Bogiem – On też po prostu jest. Bez względu na okoliczności, na Twoją życiową sytuację. Ta nasza codzienna relacja z Bogiem powinna przypominać przyjaźń. A właściwie – powinna być przyjaźnią. Odmawiaj wciąż różaniec, nie zapominaj o Eucharystii – ale pamiętaj też o tej osobistej, indywidualnej modlitwie. O modlitwie, która ma być rozmową. Często o trudnych sprawach, z krzykiem,  a nawet z wulgaryzmami. Bo właśnie takiego – prawdziwego – Ciebie chce spotkać Bóg.  

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze