Fot. EPA/MARTIN DIVISEK

Nasza odpowiedzialność [FELIETON] 

Już od prawie 10 lat 1 września to Światowy Dzień  Modlitw o Ochronę Stworzenia. To pomysł Franciszka – mocno tożsamy z jednym z głównych wątków nauczania obecnego papieża. 

W Polsce 1 września kojarzony jest z kolejnymi rocznicami wybuchu II wojny światowej – w tym roku mija już 85 lat od tego wydarzenia. To ważny dzień, więc siłą rzeczy umykają nam często inne obchody, które przypadają również 1 września. Nie zapominając więc o dramacie II wojny światowej, chciałbym wspomnieć o Światowym Dniu Modlitwy o Ochronę Stworzenia. Nieprzypadkowo często w kontekście papieża Franciszka pada przymiotnik „ekologiczny”. Trochę nawet przylgnął już do niego. I niezależnie od innych decyzji i zaangażowań papieża (choćby tych politycznych w kontekście wojny w Ukrainie), to nie sposób nie docenić jego inicjatyw skierowanych ku ochronie środowiska. Tą najmocniejszą była zapewne encyklika Laudato si’. Ale i Światowy Dzień Modlitw o Ochronę Stworzenia obchodzimy dzięki „zielonemu” papieżowi. 

>>> Dzisiaj w Kościele przeżywamy Światowy Dzień Modlitw o Ochronę Świata Stworzonego

Władca świata 

Ochrona stworzenia nie jest jakimś „widzimisię” z XX czy nawet XXI w. Ekologia, a właściwie ochrona środowiska (samo słowo ekologia oznacza naukę o funkcjonowaniu środowiska – choć teraz używa się jej właściwie synonimicznie do „ochrony środowiska”), to nie wymysł lewicowych aktywistów czy organizacji takich jak Greenpeace (robiących zresztą naprawdę wiele dobrego na rzecz ochrony środowiska naturalnego naszej planety). Ekologia swoje korzenie ma już w starożytności – w tym w znanej nam doskonale Księdze Rodzaju. W opisie stworzenia świata do pierwszych ludzi Bóg mówi: „«Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi». I rzekł Bóg: «Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem. A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa w powietrzu, i dla wszystkiego, co się porusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia, będzie pokarmem wszelka trawa zielona». I stało się tak” (Rdz 1,28b-30). Bóg powierza ziemię i jej dary ludziom – ale nie tylko po to, by z nich bezrefleksyjnie czerpali (jako z pożywienia). Nie, stworzenie jest powierzone naszej opiece, a więc i odpowiedzialności. Człowiek ma „uczynić sobie ziemię poddaną” nie po to, by z niej czerpać (choć też – bo dary ziemi są dla nas źródłem pożywienia i innych zasobów), ale po to, by ta ziemia przetrwała i rozwijała się. Nieprzypadkowo mówimy o tym, że człowiek to korona stworzenia. Zobaczcie, z czym kojarzy się korona – to przecież symbol władzy. Nie lubimy, przynajmniej jako poddani, władzy niczym nieograniczonej i bezmyślnej. Dobry władca bierze na siebie odpowiedzialność za dobro i dobrostan powierzonych mu poddanych. On chce, by jego poddanym dobrze się żyło. A skoro człowiek jest więc fizycznym „władcą” świata – to powinien opiekować się powierzonym mu światem. Dbać o niego. Też przez modlitwę – ale i przez codzienne dbanie o środowisko. Przez codzienne wybory. 

fot. EPA/GYORGY VARGA

Wiele nam dano… 

Wiele genów, zachowań, kwestii anatomicznych itd. dzielimy z innymi ssakami naczelnymi, a nawet pewnie ze zwierzętami innych rodzin, gromad itd. Jesteśmy jednak dość niezwykłymi zwierzętami – bo od innych przedstawicieli tego królestwa wyróżnia nas dusza i myślenie (przynajmniej nic na razie nie wskazuje na to, by te cechy miały inne zwierzęta – choć oczywiście swój rodzaj intelektu mają wypracowany). Jesteśmy więc wyjątkowi, a więc można wymagać od nas więcej niż od innych zwierząt (i roślin, i grzybów). Wszak, „komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie” (Łk 12,48). Dlatego to my jesteśmy odpowiedzialni za całą resztę świata. To od naszych codziennych wyborów zależy stan ziemi. Niestety, przez ostatnie stulecia mocno zaniedbaliśmy to wezwanie do odpowiedzialności za świat i przez to stan środowiska naturalnego naszej planety uległ pogorszeniu. Zmiany klimatyczne, z którymi mamy do czynienia – wywołane są przecież niczym innym, jak działalnością człowieka, nadmierną industrializacją, rozwojem technologii itd. Dobrze, że opamiętaliśmy się i próbujemy – powoli – przeciwdziałać tym zmianom. Choć i tak globalnego ocieplenia na razie pewnie nie zatrzymamy, co najwyżej je spowolnimy. Ogrom śmieci – całe wyspy śmieci pływające po oceanach – to przecież też nie efekt działania innych zwierząt. To „owoc” pracy człowieka. Jednostka, która z założenia jest najbardziej inteligentną i jest „koroną stworzenia” jest też największym (żeby nie powiedzieć jedynym) producentem śmieci na ziemi. No nie jest to powód do dumy. Jakoś sobie tego wezwania z Księgi Rodzaju do serca nie wzięliśmy. Albo za bardzo skupiliśmy się na tym, by Ziemię ustawiać pod siebie – zapominając o dobru naszych „poddanych”. Rządy autorytarne, skupione na dobru i ambicji samego władcy, raczej nie mają w historii dobrej renomy… 

Zadanie dla każdej i każdego 

W orędziu na tegoroczny Światowy Dzień Modlitw o Ochronę Stworzenia papież Franciszek przypomina, że ochrona stworzenia to nie tylko kwestia etyczna, ale i teologiczna. „Dotyczy bowiem splotu tajemnicy człowieka i tajemnicy Boga. Splot ten można nazwać «generatywnym», ponieważ odnosi się do aktu miłości, poprzez który Bóg stwarza człowieka w Chrystusie. Ten stwórczy akt Boga obdarza i stanowi podstawę wolnego działania człowieka i całej jego etyczności: wolnego właśnie w tym, że jest stworzony na obraz Boga, którym jest Jezus Chrystus, i z tego powodu «reprezentuje» stworzenie w samym Chrystusie” – pisze Ojciec Święty. Papież przypomina nam więc o naszym pochodzeniu – bezpośrednio od Boga. A skoro stworzył świat to i my powinniśmy czuć się za ten świat odpowiedzialni. Stwarzając nas, Bóg niejako delegował na nas też odpowiedzialność za planetę, za żyjące na niej zwierzęta, rośliny, za wykorzystanie zasobów naturalnych. Powiedzmy trochę patetycznie, że odziedziczyliśmy od Boga tę odpowiedzialność za świat. Rok temu w analogicznym orędziu do tego przywołanego przed momentem Franciszek podkreślał: „Rozpasany konsumpcjonizm, napędzany przez samolubne serca, zakłóca obieg wody na naszej planecie. Nieokiełznane wykorzystanie paliw kopalnych i wycinanie lasów powoduje wzrost temperatur i poważne susze. Przerażające niedobory wody coraz częściej dotykają nasze domy, od małych wspólnot wiejskich po duże metropolie. Ponadto grabieżcze gałęzie przemysłu wyczerpują i zanieczyszczają nasze źródła wody pitnej, stosując ekstremalne praktyki, takie jak szczelinowanie hydrauliczne w celu wydobycia ropy i gazu, niekontrolowane megaprojekty wydobywcze i intensywna hodowla zwierząt”. Papież w tym, i w innych tekstach – choćby w Laudato si’ – wskazuje na bardzo konkretne przejawy nie-troski człowieka o świat. Pewnie gdybyśmy nie wiedzieli, że to słowa Franciszka – to moglibyśmy ich autorstwo przypisać Grecie Thurnber albo jakiejś innej osobie, która kieruje do nas ekologiczne apele. A to słowa papieża! Ojciec Święty pokazuje nam zatem, że problemy ekologiczne nie są problemami garstki aktywistów, ale dotyczą każdej i każdego z nas. I to od naszych codziennych wyborów zależy to, w jakiej kondycji zostawimy po sobie ten świat. Oby nie w gorszej niż ta obecna – bo już teraz dobrze nie jest. Ekologia, ochrona środowiska, to więc nie czyjeś „widzimisię” – a konkretne zadanie, albo i zobowiązanie, dla całej ludzkości. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze