„Nie tak będzie między wami” [ŚWIADECTWO]
Ostatnim ze świadectw, w obecnym cyklu tekstów o Kościele, podzielił się Andrzej Lwowski – mąż, ojciec, stały diakon, wykładowca teologii.
Jaki jest mój Kościół?
Doświadczam Kościoła jako żywej wspólnoty, pełnej przemieniających relacji. Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że mój Kościół opiera się bardziej na żywych relacjach, niż na czymkolwiek innym. Gdy myślę o moim doświadczeniu Kościoła wspominam konkretnych ludzi, dzięki którym i z którymi poznaję Boga i staram się pogłębiać tę podstawową dla każdego człowieka relację.
Po dziesięciu latach oddalenia od Kościoła, który w tamtym czasie postrzegałem wyłącznie jako instytucję, spotkałem wspólnotę w parafii św. Krzyża w Siemianowicach Śląskich, w której, dzięki relacjom z ludźmi wierzącymi, mogłem przekonać się, że wiara nie polega wyłącznie na przyjmowaniu zasad i poglądów, lecz na osobistej więzi z Chrystusem. Myśląc o moim doświadczeniu Kościoła w tamtym okresie życia, wspominam księdza Darka, który przygotowywał mnie do przyjęcia sakramentu bierzmowania, gdy miałem 25 lat. Z cierpliwością prostował moje błędne przekonania o Bogu i Kościele. Z otwartością przyjmował wątpliwości i opór, jaki rodził się we mnie w związku z konkretnymi punktami nauczania Kościoła. Ten kapłan wykazał się dużą dozą cierpliwości i zrozumienia. Wspominam również grupę młodych ludzi, którzy spotykali się regularnie, by uwielbiać Boga i wspólnie wzrastać w wierze. Potrafili dzielić się swoją relacją z Chrystusem i tym samym pociągać do pogłębiania modlitwy osobistej i wspólnotowej. Uczestnictwo w spotkaniach tej małej grupy dało mi pierwsze doświadczenie Kościoła jako wspólnoty wierzących zgromadzonych wokół swego Pana. To doświadczenie stało się dla mnie kluczowe w dalszych latach odkrywania swego miejsca w Kościele.
>>> Kościół, choć niedoskonały, jest Jego dziełem [ŚWIADECTWO]
Myśląc o moim Kościele staje mi przed oczyma nasza parafia NSPJ w Katowicach-Koszutce. W tej wspólnocie doświadczyłem wzrastania, podejmując różne posługi na rzecz młodych formujących się we wspólnocie młodzieżowej, młodzieży przygotowującej się do sakramentu bierzmowania, na rzecz chorych, do których chodziłem jako szafarz z Jezusem Eucharystycznym. Wspominam początki wspólnoty Mężczyzn św. Józefa i Parafialnych Komórek Ewangelizacyjnych w tej parafii, liczne czuwania, w których uczestniczyły osoby z wielu wspólnot, które rozwijają się na Koszutce. Wyjątkowe miejsce tworzone przez wyjątkowych ludzi. Myśląc o moim Kościele, mojej parafii, przychodzą wspomnienia z okresu rozeznawania powołania. To w tej konkretnej wspólnocie parafialnej ugruntowało się moje powołanie do małżeństwa oraz diakonatu stałego. Myśląc o mojej parafii, a więc tej konkretnej wspólnocie wspólnot, w której realizuje się Kościół, myślę również o proboszczach, którzy pracowali wśród mieszkańców Koszutki. Poprzedni proboszcz, o. Bartosz, który pomagał mi rozeznawać powołanie i uwrażliwiał na potrzebę ewangelizacji oraz obecny , o. Rafał, który nieustannie przypomina o odpowiedzialności za ubogich do których w sposób szczególny posłani są diakoni.
>>> Mój Kościół jest trochę jak moja ukochana babcia [ŚWIADECTWO]
Dwa różne miejsca, dwie parafie gromadzące różnych ludzi, ale wspólna misja – być wspólnotą ukazującą obecność Zbawiciela we współczesnym świecie. Mój Kościół to konkretni ludzie, świadomi misji, do której zaprosił ich Mistrz z Nazaretu. Konkretni ludzie, którzy najpierw pokazali mi Boga żywego, nauczyli, jak budować z Nim relację, a po pewnym czasie pomogli rozeznać, jaką służbę mogę podjąć wśród ludzi, których dane jest mi spotykać na mojej drodze życia.
Kościół moich marzeń
Czy powyższy opis Kościoła, którego doświadczam, pozostawia jeszcze miejsce na odniesienie się do pytania – Jaki jest Kościół moich marzeń? Zdecydowanie tak. Mój Kościół jest nieustannie w drodze do celu, jaki przed nim postawił Jezus.
Kościół moich marzeń w coraz większym stopniu staje się narzędziem jednania ludzi z Bogiem, co czyni przez sakramenty i działalność misyjną, ale też jest zaczynem jedności ludzi między sobą. Kościół moich marzeń jest wspólnotą, w której różnice wynikające z odmiennych powołań nie stanowią bariery do budowania relacji braterskich, lecz są szansą na wzajemne ubogacanie się. Kościół, którego pragnę, będzie potrafił wyzwolić się z klerykalizmu podszytego przekonaniem o wyższości duchownych nad świeckimi. Klerykalizmu, który staje się przeszkodą do budowania partnerskich relacji we wspólnotach, parafiach, diecezjach, ze szkodą dla każdej ze stron tego podziału.
>>> Kościół miejsce spotkania [ŚWIADECTWO]
Czy taki Kościół jest w ogóle możliwy? Zdecydowanie tak. Wystarczy tylko przyjąć na serio słowa Mistrza, który przywołując sposób budowania relacji w świecie powiedział do swoich uczniów: „Nie tak będzie między wami”. Tylko tyle i aż tyle.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |