Piotr Ewertowski: nie zbudujemy zaufania, jeśli nie będziemy najpierw szczerzy i… krytyczni [FELIETON]
Myślę, że każdy z nas dostrzega, iż mamy obecnie problem z zaufaniem. Patrzymy na innych ludzi jak na zagrożenie, nie wierzymy temu, co czytamy lub temu, co mówią do nas inni. Niestety, są ku temu obiektywne powody. Wszystko zaczyna się od braku szczerości, fake newsów i plotek, które łatwo rozprzestrzeniają się w świecie mediów społecznościowych.
Kiedy widzimy jakiś problem, to warto znaleźć jego źródło, ponieważ samo ścinanie drzewa nic nie da, jeśli korzeń nadal pozostanie głęboko w ziemi. Moglibyśmy dzisiaj wszyscy sobie postanowić, że od teraz będziemy sobie bardziej ufać. Co z tego, jeżeli zaraz przekonamy się, że post znajomego, który udostępniliśmy, okazał się oszustwem. W celu budowy wzajemnego zaufania musimy być ludźmi prawdy. Paradoksalnie, wymaga to od nas krytycznego spojrzenia na to, co widzimy i słyszymy.
Opinie zależą od polubionych profili na Facebooku
Media społecznościowe grupują nas w swoiste bańki. Obracamy się w konkretnym towarzystwie i karmimy się specjalnie dobranymi treściami. Aplikacje dodatkowo proponują nam strony zgodne z naszymi poglądami oraz ukrywają te, które nie są z nimi „kompatybilne”. Co więcej, Facebook coraz częściej ukrywa nawet komentarze osób, które mogłyby być dla nas „niekomfortowe”. To rodzi dwa poważne zagrożenia. Pierwsze z nich jest oczywiste – powstają odseparowane, często sobie wrogie „plemiona”. Opinie, zachowanie i cały obraz tych „innych” znamy ze zniekształconego przekazu, jaki krąży w naszej bańce. Zaczynamy postrzegać świat jako nam wrogi, rodzą się teorie spiskowe, które nie zawsze są tak oczywiste. Przeciwnie, chętnie i łatwo widzimy takie „banialuki” u innych grup, lecz zupełnie ślepi jesteśmy na podobne „sekciarstwo” w swoim otoczeniu. Teorie spiskowe nie ograniczają się do negowania pandemii i skuteczności szczepionek. Bywają one bardzo subtelne, ale wywołują podobny i nieracjonalny lęk, który może przejawiać się agresją i zamknięciem na inne przekonania. Nie stąd jednak wypływa jeszcze źródło tej rzeki, która rozdziela nasze społeczeństwa. Drugie zagrożenie jest bardziej niebezpieczne.
>>> #ProstujmyŚcieżki: pierwszy krok w kierunku Boga [FELIETON]
Pomyśl, zanim coś udostępnisz
Będąc w określonej bańce możemy w sposób niezauważalny stać się podatni na manipulacje. Prawdą jest to, co zgodne jest z naszymi poglądami, fałszem to, co jest im przeciwne. Kłamstwo i oszustwo może być ubrane w pseudointeligencki bełkot, szczegółowe statystyki i mądrze wyglądające wykresy, a także brzmiące wiarygodnie niby-naukowe badania. Nietrudno o pomyłkę. Nauka ma to do siebie, że choć dąży do obiektywizacji, to zawsze posiada margines błędu. Jedno badanie naukowe może obalać inne. Tym się różni nauka od religii – nie jest dogmatyczna i podlega nieustającym zmianom oraz rewidowaniu poprzednich założeń. Dlatego nie tyle istotne jest pojedyncze badanie, które dodatkowo może być nam trudno ocenić, jeżeli nie jesteśmy specjalistami w danej dziedzinie, lecz uznane powszechnie w świecie nauki teorie, zrecenzowane przez cenione autorytety. Oczywiście, również wówczas nowsze odkrycia mogą zanegować dotychczasowe ustalenia, lecz możemy być pewniejsi, że naukowcy pracowali rzetelnie, a ich twierdzenia wytrzymują zderzenie z rzeczywistością i krytyką. Nie dziwi chyba nikogo, że w internecie krąży wiele kłamstw i pomówień, a jednak mało ostrożni jesteśmy w doborze treści, które udostępniamy, lub w przekazywaniu dalej zawartych tam informacji. Swego czasu popularny był mem o tym, że amerykański generał Pershing w czasie wojny filipińsko-amerykańskiej rozstrzeliwał muzułmańskich terrorystów kulami umoczonymi w świńskiej krwi, co miało pomóc w ich zwyciężaniu. Jest to kompletna bzdura, ale była chętnie udostępniana, żeby pokazać, jak „należy” traktować islamistów.
>>> Justyna Nowicka: Adwent to stan umysłu i serca [FELIETON]
Kilka propozycji
Chciałbym zasugerować kilka propozycji, które – moim zdaniem – mogą nieco pomóc w krytycznym ocenianiu treści. Sam staram się je stosować. To tylko pewien wybór. Poddaję je do publicznej dyskusji.
- Obserwowanie profili różnorodnych ideowo i treściowo w mediach społecznościowych. Po przełamaniu pierwszego dyskomfortu związanego z radykalnie odmienną opinią, zauważymy, że świat może wygląda jednak trochę inaczej niż wydawało się nam w naszej bańce. Odkrywamy, że z tym „innym” łączy nas więcej niż myśleliśmy, a jego obraz był zafałszowany. Udało mi się „strollować” algorytmy Facebooka i pokazują mi się treści „od lewa do prawa”. Jedne treści dyskutują z innymi i wzajemnie się weryfikują.
- Nie tylko warto obserwować różnorodne strony i profile, ale też usuwać te, które w sposób jawny i regularny w przeszłości komunikowały oszustwa lub niesprawdzone informacje. Oczywiście, nie warto też czytać treści, które bezpośrednio nas obrażają lub wywołują bardzo złe samopoczucie. Dla własnego zdrowia psychicznego nie warto ciągle czytać złych i szokujących informacji.
- Czy treść, którą czytamy jest logiczna? Logika danego zdania nie oznacza od razu, że jest ono prawdziwe, podobnie jak twierdzenie nielogiczne nie decyduje o jego fałszu. Pomaga natomiast ocenić wypływające z nich wnioski jako błędne, jeśli nie pochodzą one ze spójnego rozumowania. Sztandarowym przykładem jest bardzo popularne pytanie zadawane przez tzw. gimnazjalnych ateistów – „Skoro Bóg jest wszechmocny, to czy może stworzyć kamień, którego nie będzie mógł podnieść?”. Jest to klasyka myślenia niepoprawnego logicznie, bo zdanie to jest wewnętrznie sprzeczne. Zawiera w sobie bowiem dwie informacje, które wzajemnie się wykluczają. Jeśli bowiem Bóg jest wszechmocny, to nie ma prawa istnieć kamień, którego nie mógłby On podnieść. Jeżeli taki kamień pojawiłby się, to znaczyłoby, że nie jest On wszechmocny.
- Czy źródła przytaczanych cytatów są wiarygodne? Zdarza się nierzadko, że rzekomi autorzy danych słów nie mają bladego pojęcia o tym, że je kiedykolwiek wypowiedzieli.
- Czy autorzy danych treści lub źródła, z których oni korzystają, są rzetelne i wiarygodne? Czy podejmują się oni dokładnego sprawdzania faktów? Dużym plusem są profile i osoby, które potrafią publicznie przyznać, że pomyliły się lub popełniły błąd. Pokazuje to, że starają się przekazywać informacje uczciwie i rzetelnie, a w razie jakiejś pomyłki nie mają problemu z opublikowaniem sprostowania.
- Czy na pewno warto udostępniać albo ekscytować się jakimiś nieostrożnymi i nieprzemyślanymi wypowiedziami polityków i celebrytów? Każdemu zdarza się powiedzieć coś głupiego. Jeśli ktoś robi to regularnie, to wypadałoby się zastanowić, czy ma jakikolwiek sens budowanie zasięgów takiej osobie.
- Pomyślmy dwa razy zanim coś udostępnimy i nie przekazujmy pochopnie dalej różnych „sensacji”. Gdy publikujemy lub mówimy o czymś kontrowersyjnym, to należy potwierdzić informacje, a jeżeli mamy jakieś wątpliwości – to także wyraźnie podkreślić, że nadal są to nasze przypuszczenia. Szczególnie bardzo ostrożnym warto być, gdy wysuwamy jakieś zarzuty wobec konkretnych osób lub instytucji.
- Ogranicz internet! Nieuporządkowane przeglądanie mediów prowadzi do chaosu informacyjnego, w którym ciężko się w pewnym momencie zorientować. Powoduje także różnorodne zaburzenia i odcina nas od innych. Uważam, że należy ten aspekt życia poddać surowej dyscyplinie – ograniczać czas i reglamentować treści. Nazywamy to „dietą niskoinformacyjną”.
Plotki i pomówienia niejednemu zniszczyły życie. Przyznaję, że nie zawsze udaje mi się nie ponosić emocjom lub nie udostępnić czegoś, co potem okazało się nieprawdą. Trzeba wówczas przeprosić i sprostować błąd. To bardzo ważny aspekt budowania zaufania – przyznać się do fałszywej informacji i zdementować plotki, nawet jeśli były one rozpowszechniane nieświadomie.
>>> Karolina Binek: czekasz na Boże Narodzenie czy tylko odliczasz do świąt? [FELIETON]
Postanowienie adwentowe?
Może dobrym pomysłem byłoby w czasie Adwentu wyprostować nasze ścieżki używania mediów społecznościowych i ukrócenie plotkowania? Tworzenie atmosfery zaufania wymaga, abyśmy czuli się bezpiecznie, abyśmy nie obawiali się, że ktoś przeinaczy nasze słowa, będzie złośliwie lub lekkomyślnie rozpowszechniać niesprawdzone informacje lub wykorzysta każdą naszą słabość w celu zepsucia nam opinii. Zacznijmy od siebie – ugryźmy się w język, gdy trzeba, i zastanówmy się, czy warto zaśmiecać umysł sobie i innym lawiną wiadomości, których nie jesteśmy w stanie nawet zweryfikować. Odpocznijmy też trochę od szumu tego świata. Zamiast prowadzić jałowe debaty na Facebooku albo przesiadywać w internecie całymi dniami, spotkajmy się z kimś na kawie, uśmiechnijmy się do sąsiada i zapytajmy, jaki miał dzień, znajdźmy czas na modlitwę i wyciszenie. Cuda zdarzają się z dala od hałasu i w ukryciu. Żyjąc w chaosie, łatwo możemy je przegapić.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |