Niemcy: „wielkanocny żart” biskupa Ostera z Pasawy stał się hitem na YouTubie
Niemiecki biskup Stefan Oster z Pasawy powrócił do dawnej tradycji „wielkanocnego żartu” podczas kazania w Poniedziałek Wielkanocny. Ten gest okazał się strzałem w dziesiątkę. Do wtorkowego popołudnia na platformie YouTubie odnotowano ponad 750 000 wyświetleń i wiele entuzjastycznych komentarzy. Wahały się one od: „po prostu świetne” i „dobrze, że Kościół pozwala na śmiech”, do „byłem mile zaskoczony humorem w tych kręgach kościelnych”.
„Wielkanocne żarty” biskupa Pasawy zyskiwały popularność już w poprzednich latach; w 2023 r. odnotowano ponad 435 000 kliknięć, a w 2021 r. ponad 437 000.
Na zwyczaj śmiechu w liturgii istnieją dowody już w IX wieku. Rozprzestrzenił się on w całej Europie i jest udokumentowany w źródłach z XVI-XVIII wieku w krajach niemieckojęzycznych, Włoszech i Hiszpanii. Zwyczaj „risus Paschalis”, czyli „śmiechu wielkanocnego” polegał na tym, żeby w Niedzielę Wielkanocną wyrazić w kościele gromkim śmiechem radość ze zmartwychwstania Jezusa. Z ambony opowiadano nie tylko różne zabawne historyjki, ale także dowcipy, które dziś można by śmiało uznać za nieprzyzwoite.
>>> Niemcy: grupa świeckich z nadzieją po rozmowach biskupów w Watykanie
Bp Oster już po raz kolejny wywołał gromki śmiech podczas mszy św. w Poniedziałek Wielkanocny w pasawskiej katedrze św. Stefana. Powodem tego był żart, który odczytał na zakończenie liturgii w tradycji śmiechu wielkanocnego „risus Paschalis”, z „Nowej książeczki wielkanocnego śmiechu” („Das neue kleine Buch vom Osterlachen”). Na nagraniu zamieszczonym na diecezjalnym kanale YouTube można nie tylko usłyszeć śmiech uczestników nabożeństwa, ale także zobaczyć, jak sam biskup i jego ministrant wielokrotnie głośno się śmieją.
>>> Niemcy: bp Ratyzbony wskazuje na konieczność szerokiego badania przyczyn nadużyć seksualnych
Zanim bp Oster zaczął czytać dowcip, zastrzegł: „Jeśli żart jest być może nieco obraźliwy – to proszę o wybaczenie, choć uważam, że jest naprawdę zabawny”. Anegdota opowiada historię kobiety z miasta, która w latach dwudziestych XX wieku chciała wyjechać na wakacje do Lasu Bawarskiego. Ponieważ turystyka dopiero się tam zaczynała, a bieżąca woda nie była jeszcze powszechna, w liście do gminy chciała się dowiedzieć, czy jest tam dostępne „WC”.
>>> Niemcy: wystawa osobistych pamiątek należących do Benedykta XVI
Ponieważ burmistrz i lokalna rada nie wiedzieli, co zrobić z tym dziwnym skrótem, zapytali wiejskiego księdza. Ten domyślił się, że prawdopodobnie chodzi o Waldkapellchen (leśną kapliczkę”), której nazwy „nowomodni mieszczanie” nie pisali już przez „K”, ale przez „C”.
W odpowiedzi kobieta została uspokojona faktem, że w wiosce od ponad 300 lat znajduje się „WC” – położona w środku idyllicznego lasu i łatwo dostępna pieszo w kwadrans. Ma około 30 miejsc i jest zawsze otwarta w ciągu dnia. WC zwykle odwiedzają pojedyncze osoby, ale w święta i dni wolne od pracy jest ich więcej – wtedy pod fachowym przewodnictwem „księdza proboszcza”.
Cały dowcip z dalszymi zabawnymi wyjaśnieniami można obejrzeć poniżej:
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |