
fot. Kuprevich – Freepik
Nowelizacja ustawy o prawach pacjenta: krok w stronę pomocy czy poza konstytucyjne granice?
Ustawa, choć rzekomo wzmacnia ochronę małoletnich, w praktyce może pogłębiać alienację i kryzysy zaufania w rodzinach – pisze radca prawny Szymon Gajda o projekcie nowelizacji ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta oraz ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty.
Nowe przepisy umożliwiają każdemu nastolatkowi samodzielne korzystanie z ambulatoryjnych świadczeń psychiatrycznych bez uprzedniej zgody przedstawiciela ustawowego. Zdaniem prawnika ustawa, która będzie rozpatrywana na najbliższym posiedzeniu Senatu RP w dniach 15-16 lipca br. jest szkodliwa i wręcz niekonstytucyjna.
Publikujemy całość analizy radcy prawnego Szymona Gajdy:
Jako ojciec nastolatków i prawnik, obserwuję z rosnącym niepokojem kierunek, w jakim podąża polski ustawodawca po 13 grudnia 2023r. Uchwalona przez Sejm RP 25 czerwca 2025 r. nowelizacja ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjent wprowadza przepisy, które umożliwiają każdemu nastolatkowi samodzielne korzystanie z ambulatoryjnych świadczeń psychiatrycznych (z wyłączeniem porad lekarskich) bez uprzedniej zgody przedstawiciela ustawowego. W mojej ocenie, w sposób nieproporcjonalny naruszają one prawa rodziców do sprawowania pieczy nad dziećmi. Zamiar ustawodawcy tylko pozornie wydaje się słuszny: szybciej wychwytywać kryzysy psychiczne młodzieży, zwłaszcza gdy rodzic odmawia pomocy lub sam jest źródłem przemocy. Jednak sięgnięto po środek, który ingeruje w samo serce władzy rodzicielskiej zabezpieczonej w art. 48 Konstytucji RP, tworząc normę zrównującą patologiczny margines, ze zdrową większością społeczeństwa.

Dobro dziecka, o którym ustawodawca często wspominał w uzasadnieniu, wcale nie wymaga generalnego wyłączenia rodziców. Obowiązujące instrumenty — od postępowania w trybie pilnym przed sądem opiekuńczym po interwencję kuratora czy Rzecznika Praw Dziecka — pozwalają rozwiązać przypadki odmowy zgody indywidualnie, pod kontrolą organu niezależnego i z poszanowaniem kontradyktoryjności procesu. W nowelizacji mechanizm ten został odwrócony: decyzja o niepowiadomieniu rodzica zależy wyłącznie od lekarza, a sąd wkracza dopiero wtedy, gdy specjalista uzna, że kontakt z rodzicem mógłby zagrozić dobru pacjenta. Pominięto zatem kluczowy filtr, który w demokratycznym państwie prawa oddziela uzasadnione ograniczenia praw rodzicielskich od tych arbitralnych. To z kolei czyni omawiane ograniczenia nieproporcjonalnymi w demokratycznym państwie prawa, a zatem niekonstytucyjnymi.
Konsekwencje dla rodzin, systemu opieki i pozornej autonomii małoletnich
Ustawa, choć rzekomo wzmacnia ochronę małoletnich, w praktyce może pogłębiać alienację i kryzysy zaufania w rodzinach. Kilkunastoletnie dziecko, zachęcone do działania w tajemnicy przed rodzicem, zyskuje pozorną autonomię, niekoniecznie jednak realne wsparcie. Nieprzypadkowo prawo ogranicza małoletnim zdolność do czynności prawnych. Przepisy Kodeksu cywilnego wskazują, że osoba poniżej trzynastego roku życia nie ma, a po ukończeniu tego wieku ma jedynie ograniczoną zdolność do czynności prawnych. Ustawodawca uznał, iż dziecko nie jest co do zasady zdolne do pełnego rozpoznania znaczenia swoich czynów i świadomego podejmowania decyzji. Pozorna autonomizacja, polegająca na udzieleniu zgody na terapię bez udziału rodzica, w rzeczywistości zwiększa ryzyko instrumentalnego wykorzystania nieporadności małoletniego przez osoby nieuczciwe lub zdeterminowane ideologicznie. Nastolatek, którego świat emocjonalny dopiero się kształtuje, może łatwo ulec perswazji autorytetu lekarza, nie dostrzegając długoterminowych skutków podejmowanych interwencji czy przyjętych narracji o własnym stanie zdrowia.

Liczne badania — od metaanaliz randomizowanych badań kontrolowanych po uwagi ekspertów takich jak dr Hilary Cass — pokazują, że skuteczne leczenie zaburzeń psychicznych nastolatków, najczęściej wymaga aktywnego zaangażowania opiekunów. Rodzic, który dowiaduje się o terapii dziecka po fakcie, może zareagować lękiem lub gniewem, co łatwo toruje drogę do eskalacji konfliktu domowego. W dodatku państwo wysyła sygnał: „Rodzic nie jest niezbędny”, co pozostaje w sprzeczności z art. 18 Konstytucji, nakazującym wzmacnianie więzi rodzinnych. W dłuższej perspektywie może to prowadzić do erozji zaufania do systemu ochrony zdrowia oraz osłabiać solidarność międzypokoleniową, która w prawie polskim i europejskim uznawana jest za fundament ochrony dobra dziecka.
Konieczna interwencja Trybunału Konstytucyjnego
Z tych powodów uważam, że nowelizacja powinna zostać poddana kontroli Trybunału Konstytucyjnego. Wymaga tego nie tylko litera Konstytucji RP, ale także zobowiązania wynikające z Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Jeżeli celem jest realna pomoc młodzieży, ustawodawca powinien skupić się na wzmocnieniu kadrowym poradni, skróceniu kolejek, a w sytuacjach konfliktowych — na usprawnieniu ścieżki sądowej. Wyłączenie rodziców na etapie pierwszego kontaktu terapeutycznego jest środkiem zbyt daleko idącym. Rodzina, a nie jej obejście, pozostaje najlepszym sprzymierzeńcem zdrowia psychicznego dziecka. Ustawodawca w typowy dla siebie w ostatnich latach sposób zamierza jednak gasić pożar benzyną. Zamiast rozwiązywać systemowe problemy ochrony zdrowia psychicznego, postanowił je pogłębić tworząc kolejny instrument służący dewastacji więzi rodzinnych.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |