
fot. wikimedia/ Szyszka8075
Nuncjusz apostolski w Kijowie: każdy kolejny dzień wojny oznacza zniszczenie i śmierć
„Każdy kolejny dzień wojny oznacza zniszczenia, setki ofiar śmiertelnych, nie wspominając o wielu innych bardzo negatywnych konsekwencjach dla ludności. Moją wielką nadzieją jest to, że kiedy zobaczymy, iż nic nie wydaje się prowadzić do pokoju, popchnie to ludzi, którzy mają narzędzia w swoich rękach, aby coś zrobić, aby zdali sobie sprawę, że tak nie może być” – powiedział nuncjusz apostolski w Kijowie, abp Visvaldas Kulbokas.
Arcybiskup Kulbokas nie kryje, że podczas piątkowego spotkania między prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim a prezydentem USA Donaldem Trumpem zabrakło słuchania. „Jak to często bywa na poziomie politycznym, byliśmy świadkami pseudo-dialogu z wielką trudnością w prawdziwym słuchaniu drugiej strony, narzucając raczej własną wolę i wizję drugiej stronie. A potrzebujemy natomiast wiele miłosierdzia ze strony Ukrainy i partnerów wobec Ukrainy” – zaznaczył.
Odniósł on wrażenie, że politykom trudno jest traktować ludzkie istnienia jako priorytet. „To co usłyszeliśmy w Waszyngtonie, koncentrowało się na tym, kto komu powinien podziękować i ile. Z mojego punktu widzenia, powiedziałbym, że na aspektach drugorzędnych. Tak więc wielkie pytanie brzmi: jak budować pokój i przy użyciu jakich sił? Z pewnością nie obejdziemy się bez polityków, a każdy kraj, każdy polityk ma inny język. To zawsze jest wyzwanie. Dlatego potrzebujemy szeroko zakrojonej współpracy między politykami, między politykami a światem mediów, między profesjonalistami a światem religijnym, abyśmy razem mogli zbudować wspólny język. Dialog nie toczy się tylko między Ukrainą a Rosją. Dialog wymaga kilku poziomów. Dialogu wewnątrz każdego kraju, między Kościołami, między wierzącymi, między politykami. Wojna stawia pytania wszystkim. Fakt, że przez ponad trzy lata nie byliśmy w stanie rozwiązać wojny tak ciężkiej i tak dramatycznej, jak ta, której doświadczamy tu, na Ukrainie, pokazuje, że w XXI wieku jako ludzkość nie byliśmy w stanie pracować i budować pokoju” – powiedział nuncjusz apostolski w Kijowie.
>>> Ukraina: polska rodzina na misjach pomimo wojny [FOTOREPORTAŻ/MISYJNE DROGI]
Chiara Biagioni (SIR): Szczególnie w ostatnich dniach dyplomacja obraca się wokół tzw. ziem rzadkich. Wydaje się, że mamy do czynienia z „dyplomacją cenową” i „dyplomacją biznesową”. Jakie są zagrożenia prowadzonej w ten sposób dyplomacji?
Abp Visvaldas Kulbokas: Można to zrozumieć, bo taka jest również natura człowieka. Istnieją także interesy polityczne i gospodarcze, więc realistycznie rzecz biorąc, rozumiem, że nie można całkowicie wykluczyć tych aspektów. Co więcej, często jeden kraj przychodzi z pomocą drugiemu, ponieważ ma w tym swoje interesy. Pozostaje jednak pytanie: czy taka bliskość jest długotrwała? Moim zdaniem nie. Zawsze będą to strategie o ograniczonym czasie trwania i ograniczone do interesów. I właśnie tutaj Kościoły i społeczeństwo obywatelskie odgrywają kluczową rolę, ponieważ stawiają w centrum osobę i naród. Zawsze zadaję sobie pytanie: co i kto ma pierwszeństwo w wojnie? Dążenie do realizacji swoich interesów czy raczej dążenie do pokoju? Wydawało mi się, że tamtego dnia w Waszyngtonie priorytetem nie był pokój, mimo iż słowo „pokój” było na ustach. Z drugiej strony, nie możemy też krytykować. Polityka zależy również od tego, czego wszyscy wymagamy od polityków, którym udzieliliśmy mandatu, od tego, co robimy jako Kościoły, a także od przykładu i świadectwa, jakie dajemy. W tej chwili bardziej pokładam ufność w osobach, grupach i stowarzyszeniach, w których jest serce, pragnące być blisko innych osób. To jest moja nadzieja.
Jak widzi Ekscelencja przyszłość po tym, co wydarzyło się w Waszyngtonie? Czy się martwi?
– Mówienie o obawach byłoby niedopowiedzeniem, ponieważ to coś więcej niż obawy. Każdy kolejny dzień wojny oznacza zniszczenia, setki ofiar śmiertelnych, nie wspominając o wielu innych bardzo negatywnych konsekwencjach dla ludności. Moją wielką nadzieją jest to, że kiedy zobaczymy, że nic nie wydaje się prowadzić do pokoju, popchnie to ludzi, którzy mają narzędzia w swoich rękach, aby coś zrobić, aby zdali sobie sprawę, że tak nie może być.
Wszyscy jesteśmy nadzy w obliczu wojny. Nagi w obliczu wojny jest także agresor, ponieważ kiedy idziesz na wojnę i nie ma nikogo, kto byłby w stanie cię powstrzymać, wojna staje się problemem także dla ciebie.
W niedzielę 2 marca na Ukrainie obchodzono „Niedzielę Przebaczenia” według obrządku bizantyjskiego. Czy kiedykolwiek dojdzie do przebaczenia między narodami rosyjskim i ukraińskim?
– Trzeba prosić o przebaczenie nawet wtedy, gdy wydaje nam się, że nie uczyniliśmy nic złego. Nie oznacza to bycia naiwnym. Z pewnością istnieją procesy, które wymagają czasu. W bulli ogłaszającej Jubileusz papież Franciszek poprosił nas, abyśmy obserwowali naturę, a natura nie rozwija się skokowo. Istnieją procesy, które ewoluują i potrzeba wiele cierpliwości, aby czekać na rezultat tego, co zasiejemy. Musimy więc zasiać przyszłość pojednania, ale zasiejemy ją, głosząc sprawiedliwość i prawdę. Odpowiadając na pytanie, kiedy owoce pojednania zostaną zebrane, trudno to przewidzieć.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |