Nuncjusz w Kijowie: 1000 dni wojny i rosnąca liczba ofiar
W związku z przypadającym jutro tysiącem dni od rozpoczęcia wojny w Ukrainie, nuncjusz apostolski w Kijowie abp Visvaldas Kulbokas w rozmowie z watykańskimi mediami zastanawiał nad rozczarowaniem zdolnością organów międzynarodowych do rozwiązania konfliktu i zaufaniem kultywowanym dzięki pracy Kościoła, który nigdy nie przestaje budzić nadziei i być blisko ludności, która zbyt długo cierpi z powodu rosyjskiej agresji.
Rozmowa odbyła się 16 listopada, w przeddzień zmasowanego rosyjskiego ataku rakietowego na terytorium Ukrainy, podczas którego ponad 200 pocisków i dronów zostało wykorzystanych głównie do atakowania obiektów cywilnych i infrastruktury. Oprócz zniszczenia infrastruktury, atak spowodował śmierć wielu cywilów.
>>> Ks. Igor Bojko: jak spojrzeć dzieciom prosto w oczy? [1000 DNI WOJNY]
Abp Kulbokas pytany, jak pomóc ludziom pielęgnować nadzieję po 1000 dni wojny i ro zadanie jest realizowane przez Kościół w Ukrainie powiedział: „Myślę nie tylko o ludziach mieszkających na terytoriach kontrolowanych przez Ukrainę, ale także o tych poza tymi terytoriami, a zwłaszcza o jeńcach wojennych. Pomoc tym ludziom jest bardzo trudna, ponieważ pozostaje tylko modlitwa, to jedyna siła. Ale mam dużo wiary, bo wiem, że modlitwa może czynić cuda. Duszpasterze stoją przy swoich ludziach i to jest dar Kościoła katolickiego, a także innych Kościołów i wspólnot wyznaniowych”.
Abp Kulbokas wskazał na zaangażowanie kapelanów wojskowych. „Widziałem to na przykład w Chersoniu, gdzie słyszałem historie księży, którzy byli praktycznie jedynymi punktami odniesienia dla ludzi i za to są oni bardzo wdzięczni księżom. To bycie razem jest bardzo ważne. Działanie kapelanów wojskowych jest również bardzo ważne, ponieważ żołnierze często nie wiedzą, czy będą żyli następnego dnia, czy nie, a pytanie o sens życia jest jeszcze bardziej fundamentalne. Słyszałem kilka historii wolontariuszy przynoszących leki żołnierzom, którzy często słyszeli, jak żołnierze mówili: `Jesteś dla mnie jak Jezus, ponieważ przyjechałeś z tak daleka, aby przynieść mi leki`. Istnieje więc bardzo silne poczucie człowieczeństwa. A potem sami kapelani wojskowi, rozmawiając jak najwięcej z żołnierzami, zawsze przypominają im: `Słuchaj, nawet jeśli stracisz zdrowie, życie lub członków rodziny, to nie wszystko się kończy, ponieważ jest ktoś, kto kocha cię pomimo wszystko: i to jest Bóg`. Powiedziałbym, że ta nadzieja dla wojska ma fundamentalne znaczenie” – powiedział abp Kulbokas.
Zwrócił uwagę, że po 1000 dni od początku wojny na dużą skalę działania wojenne nasilają się. „W 2023 roku było więcej ofiar śmiertelnych niż w 2022 roku. Jeśli mówimy o bieżącym roku 2024, jest więcej ofiar śmiertelnych niż w 2023. Tak więc rośnie, rośnie cierpienie i dlatego bardzo ważne jest, aby nadać sens, chrześcijański sens w obliczu niepewności i strachu. Nie ośmieliłbym się powiedzieć, że Kościołowi udało się to zrobić doskonale, ale każdy duchowny i każdy wierzący stara się to zrobić na miarę swoich sił” – powiedział nuncjusz.
>>> 1000 dni wojny. Ukraińcy próbują wciąż mieć nadzieję…
Zwrócił uwagę, że wojna trwa już tak długo, że panuje poczucie nieufności. „Nieufność, ponieważ na świecie istnieją organy takie jak Organizacja Narodów Zjednoczonych, Rada Bezpieczeństwa ONZ, które okazują się nieadekwatnymi strukturami, niezdolnymi do rozwiązania czegokolwiek. Jeśli chodzi o jeńców wojennych, ich krewni zawsze mówią mi: `Ale jaki skutek mają konwencje genewskie? Czy ktokolwiek może odwiedzać naszych więźniów, czy nie?`Fakty mówią nam, że nie, nie można stosować ani egzekwować konwencji. Tak więc istnieje bardzo duże poczucie rozczarowania tym, jak ludzkość jako taka radzi sobie z tą kwestią, oczywiście nie tylko tutaj w Ukrainie, ale także w innych częściach świata. Istnieje więc duże poczucie nieufności i znużenia” – powiedział abp Kulbokas.
Zwrócił uwagę, że nie spotyka wielu ludzi, którzy liczą dni wojny. „Raczej robią to w innych krajach lub widzę to w serwisach informacyjnych, które robią to ze względów statystycznych. Zamiast tego, na przykład w Kijowie, jesteśmy przytłoczeni tak wieloma sprawami i często nie możemy nawet śledzić mijających dni czy miesięcy. Pytanie o sens przedłużania się wojny jest bardzo głębokie i ja też je sobie zadaję. Osobiście przedłużanie się wojny pozwala mi lepiej zrozumieć iluzje, na których często polegamy, a więc ulotność iluzji. Ale z ludzkiego punktu widzenia wojna zawsze nie ma sensu” – powiedział abp Kulbokas.
Mówiąc o sytuacji humanitarnej i najpilniejszych potrzebach nuncjusz wskazał różne sfery potrzeb. Na przykład byli jeńcy wojenni lub dzieci, które wracają do kraju i potrzebują rodzin lub placówek, które je przyjmą. „Jedną z kwestii jest więc sprawdzenie, która diecezja lub eparchia, które zgromadzenie zakonne ma możliwości przyjęcia tych ludzi. Kolejnym wyzwaniem humanitarnym jest koordynacja pomocy humanitarnej, ponieważ w 2024 roku pomoc dramatycznie spadła w porównaniu do 2022 roku. Potrzebne są osoby, które dadzą darczyńcom pewność siebie, aby wdrożyć projekty lub inicjatywy tam, gdzie pomoc spadła.
Innym aspektem jest to: niektórzy wolontariusze z Włoch, z diecezji Como, którzy współpracują z greckokatolickim egzarchatem Charkowa, powiedzieli mi, że w ostatnich dniach widzieli, że w regionach wokół Charkowa jest wielu ludzi, którzy potrzebują prawie wszystkiego, począwszy od drewna do ogrzewania, po produkty higieniczne, ubrania na zimę, wodę, żywność. Widzę również podobne wyzwania w regionie Zaporoża. Wiem na przykład, że w obwodzie chersońskim księża przywożą ludziom wodę pitną. W wielu regionach woda pitna jest towarem trudno dostępnym. Tak naprawdę potrzeba więc wszystkiego” – powiedział abp Kulbokas.
Nuncjusz podkreślił wagę wspólnych działań Kościołów i wyznań religii w Ukrainie. „Istnieją różne aspekty, którymi należy się zająć. Jeden z nich poruszyliśmy dziś z protestanckim pastorem. Rozmawialiśmy o tym, że w kontekście wojny bardzo ważne jest, aby szukać sposobów na wspólne działania. Nie można rozwiązać wszystkich trudności, które istnieją między różnymi wyznaniami i wspólnotami religijnymi, ale bardzo ważne jest podkreślenie tego, co nas łączy. Innym bardzo ważnym aspektem jest to, że Kościół i Kościoły pełnią posługę sumienia, są głosem sumienia. To jest to, co kapelani wojskowi robią, a przynajmniej starają się robić, z dowódcami, ponieważ istnieje sposób i sposób radzenia sobie z wojną: jest sposób bardziej ludzki i mniej ludzki, a kapelani wojskowi starają się wypełniać tę misję bycia głosem sumienia. Wydaje mi się, że nawet na poziomie globalnym pojawiła się potrzeba, aby Kościół był głosem sumienia. Weźmy na przykład osoby odpowiedzialne za wojnę. Kościół oczywiście nie może nikogo zmusić, ale zawsze stara się utrzymywać minimalny kontakt ze wszystkimi, stara się również znaleźć sposoby, aby powiedzieć, może nie bezpośrednio, ale w sposób zrozumiały, odwołując się właśnie do sumienia, do pilnej potrzeby zaprzestania wojny. Oczywiście jest to trudna rola, ale jest to jedna z głównych posług Kościoła, być głosem sumienia, próbując dowiedzieć się, jakich słów użyć, aby odwołać się do sumień. I nadal to robi” – zapewnił abp Kulbokas.
>>> 1000 dni wojny. Ambasador Ukrainy: zawsze mamy wsparcie ze strony Watykanu
Wskazał na wielką potrzebę pomocy ludziom najbardziej doświadczonym przez wojnę i ich rodzinom. „Krewni oczywiście potrzebują dużo duchowego wsparcia. Kiedy się z nimi spotykam, mówię im: `Kiedy modlisz się za swoich bliskich lub jeśli nie jesteś wierzący, kiedy myślisz o swoich bliskich – wiem to z historii jeńców wojennych, którzy zostali uwolnieni – modlitwa lub nawet prosta myśl dociera do człowieka i przynosi skutek`. Słyszałem historie byłych jeńców wojennych, którzy mówili, że myśleli o popełnieniu samobójstwa z rozpaczy lub z powodu tortur, które przechodzili, ale zostali uratowani albo przez myśl o Bogu, ponieważ wiara często ich ratuje albo przez pamięć o bliskich, o członkach rodziny. Wiemy, że modlitwa lub myśli docierają do krewnych i dodają im otuchy. Istnieje jednak wyraźna potrzeba towarzyszenia tym krewnym w bardziej zorganizowany sposób. Powiedziałbym, że nie ma jeszcze wystarczająco dobrze wykonanej pracy towarzyszenia tym ludziom, ponieważ potrzeba specjalistów, psychologów, a często po prostu bycia z nimi. Czasami, gdy członkowie rodzin więźniów przychodzą się ze mną spotkać, nawet tylko porozmawiać, po prostu dać upust, to oczywiście jest ważne. Po prostu trudno jest objąć wszystkich, są tysiące członków rodzin, ponieważ są tysiące jeńców wojennych” – powiedział abp Kulbokas.
Wskazał na różne inicjatywy Kościoła mające na celu przygotowanie księży i wolontariuszy Caritas do pomocy tym ludziom. „Ponieważ byłoby zbyt banalne powiedzieć tym ludziom: `Wszystko będzie dobrze`. Rozmowa z nimi wymaga przygotowania, nawet szczególnego przygotowania. Często nie trzeba nic mówić i po prostu stać obok nich w ciszy” – zaznaczył nuncjusz.
Abp Kulbokas wyraził wielką radość, gdy widzi grupy ludzi, którzy wciąż przybywają tutaj z różnych krajów: z Włoch, Polski, Francji, Niemiec, aby pomagać. „Czasami przynoszą niewielką pomoc, ale to naprawdę daje radość. Osobista bliskość tworzy też pewien kontrast, bo w środkach masowego przekazu o wojnie często mówi się tylko w kategoriach statystycznych, czyli w mniej ludzkich aspektach, albo są tylko chłodne komentarze. Z drugiej strony wizyty grup modlitewnych lub wolontariuszy zawsze przynoszą radość, ponieważ pozwalają uwierzyć, że jest serce, że jest człowieczeństwo, a to już budzi nadzieję. Wojna jest również diaboliczna, ponieważ chce zabić zaufanie do ludzkości, grozi zniszczeniem zaufania do wszystkich struktur międzynarodowych, do wszystkich związków krajów, ponieważ efekty są takie, jakby ich nie było. Świadectwo wolontariuszy i tych, którzy tu przybywają, tworzy kontrast, pokazując, że jest serce, jest troska, jest człowieczeństwo. Chciałbym skorzystać z okazji i podziękować każdemu z nich za inicjatywy, które realizują” – powiedział nuncjusz apostolski w Ukrainie.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |