Oblaci w Meksyku: niezwykła peregrynacja i cud Niepokalanej
W oblackich parafiach w Meksyku trwa peregrynacja oblackiego krzyża. Wizerunek przekazywany jest ze wspólnoty do wspólnoty, poprzedzany niekiedy barwnymi procesjami. W ten sposób misjonarze Niepokalanej oraz wierni, którym służą, przeżywają jubileusz 80 lat obecności oblatów w Meksyku.
Trudne początki
Meksyk wyzwolił się z kolonialnych objęć Hiszpanii w 1821 roku. Jednak ogłoszenie niepodległości przyniosło ze sobą blisko czterdziestoletnie walki o wpływy, które przeradzały się w wojny domowe. Już w 1949 roku misjonarze oblaci w Stanach Zjednoczonych stacjonowali na lewym brzegu rzeki Rio Grande, jednak ustanowienie stałej obecności w Meksyku nie było jeszcze możliwe. W Teksasie działała wtedy słynna “Kawaleria Chrystusa”.
Pierwsza misja w Meksyku odbyła się w 1859 roku, kiedy ojcowie: Pierre Parisot OMI i Rigomer Olivier OMI dotarli do Cruillas. Rok później, na prośbę miejscowego biskupa, dwóch kolejnych misjonarzy osiedliło się w Victorii, stolicy prowincji Tamaulipas – pół tysiąca kilometrów na południe od placówki macierzystej w Brownsville.
W 1863 roku objęli opieką duszpasterską sanktuarium Matki Bożej Ucieczki Grzeszników, jednak fala prześladowań religijnych zmusiła ich do wycofania się na teren Teksasu.
Kolejną próbę podjęli w 1902 roku, osiedlając się w Puebla, gdzie prowadzili szkołę oraz prowadzili dwie wspólnoty parafialne w okolicy stolicy kraju – Meksyku. Jadnak i ten wysiłek został przerwany przez prześladowania religijne.
Trzecia próba w 1942 roku zaowocowała założeniem stałej rezydencji. Rok ten uważany jest za czas rozpoczęcia stałej obecności oblatów w Meksyku.
Cudowna spowiedź za wstawiennictwem Niepokalanej
Jednym ze świadectw z trudnego okresu rodzenia się niepodległości Meksyku i napiętych relacji z północnym sąsiadem, jest historia młodego chłopaka, żołnierza w wojsku teksańskim, który został pochwycony przez Meksykan i osadzony w więzieniu. Przez sąd wojskowy został skazany na śmierć. Pomimo usilnych próśb, aby skorzystał z posługi kapelana wojskowego, jeniec odmawiał jego posługi. Zwrócono się z apelem do oblatów.
Do celi skazanego udał się o. Joseph-Marie Clos OMI. Jednak próby rozmowy, nakłonienia do spowiedzi nie przyniosły żadnego rezultatu. Zakonnik postanowił spędzić noc z osadzonym w jego celi:
Przyjacielu, zamierzam zostać tutaj z tobą przez całą noc. Teraz, gdy wszyscy cię opuścili, pocieszeniem może być fakt, że przynajmniej kaznodzieja Jezusa Chrystusa wciąż cię kocha!
W pewnym momencie misjonarz wyciągnął medalik Niepokalanej i zapytał nieśmiało, czy skazany zechce go przyjąć. Chłopak, odpowiedział: “Z tym nie mam problemu” i sam założył sobie podarowany przedmiot na szyję. Późnym wieczorem rozpoczęła się jego spowiedź. Około pierwszej w nocy przyjął komunię świętą, a trzy godziny później był prowadzony na egzekucję.
Jak szliśmy – wspominał oblat – zapytałem go, czy kocha Najświętszą Maryję Pannę.
Jak mógłbym jej nie kochać? – odpowiedział. – Ona jest moją jedyną nadzieją!
Jego ostatnie słowa, które dało się słyszeć, brzmiały:
Święta Maryjo, módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |