fot. archiwum WSD w Obrze

Obra: dlaczego klerycy zdecydowali się wstąpić do oblatów?

21 maja przypada wspomnienie św. Eugeniusza de Mazenoda, a już dzień później rozpoczyna się modlitwa o powołania oblackie. W związku z tym porozmawialiśmy z klerykami oblaciego seminarium w Obrze.

Ile czasu potrzeba, by zostać misjonarzem oblatem Maryi Niepokalanej? To zależy od tego, czy chce się zostać bratem zakonnym, czy księdzem-zakonnikiem – czyli ojcem. Dobrym początkiem drogi jest przyjazd na rekolekcje powołaniowe organizowane przez Sekretariat Powołań.

Droga właściwej formacji zaczyna się od nowicjatu (a czasami także prenowicjatu), czyli rocznego przygotowania do rozpoczęcia życia zakonnego. Nowicjat kończy się złożeniem pierwszych ślubów zakonnych. Śluby składa się na jeden rok i nowicjusz staje się po nich oficjalnie członkiem Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej.

Co dalej?

Scholastycy (albo po prostu „klerycy”) – czyli kandydaci na ojców – rozpoczynają sześcioletnie studia magisterskie z teologii w Wyższym Seminarium Duchownym w Obrze. Zwykle po czterech latach ponawiania rocznych ślubów składają śluby wieczyste, podczas których otrzymują oblacki krzyż – znak, który wyróżnia nas od innych zakonników. Natomiast pod koniec piątego roku studiów klerycy przyjmują święcenia diakonatu, a rok później prezbiteratu.

Bracia zakonni rozpoczynają juniorat. Jest to czas poszerzania wiedzy, umiejętności i kwalifikacji zawodowych. Po dwóch latach spędzonych w Obrze wraz ze swoimi kursowymi współbraćmi-klerykami rozpoczynają trzyletnią posługę w naszych klasztorach. Po pięciu latach od pierwszych ślubów składają śluby wieczyste.

śluby wieczyste, obra
fot. Jan Jeliński

W jednostkach specjalnych Boga

Na drodze przygotowującej do święceń prezbiteratu są obecnie m.in. Tomasz Maruszak OMI, Bohdan Kuzmenko OMI, Mateusz Chrzanowski OMI oraz Norbert Jabłko OMI. Pierwszy z nich poznał oblatów na Świętym Krzyżu: „Nie wiedziałem wtedy, czego Bóg ode mnie oczekuje, ale zaufałem Mu i postanowiłem nawiązać kontakt z oblatami. Z czasem, gdy poznawałem coraz bardziej zgromadzenie i inne wspólnoty, urzekła mnie otwartość i prostota oblatów, traktowali mnie normalnie. A do tego charyzmat zgromadzenia i osoba św. Eugeniusza idealnie zgrywały się z tym, co mi w sercu grało. To pragnienie głoszenia nadziei Ewangelii najbardziej opuszczonym, tym, od których świat się odwrócił albo o których zapomniał. Dzisiaj jestem czwarty rok w zgromadzeniu i nie żałuje tej decyzji, póki co. Z każdym dniem coraz bardziej odkrywam bogactwo tej rodziny i powołania. Nie jest to łatwa droga, ale kiedy zawierzy się Jezusowi i autentycznie stara się z Nim kroczyć przez każdy dzień, to największy trud czy przeciwność jakoś stają się do zniesienia”.

Bohdan Kuzmenko OMI pochodzi z Ukrainy. Gdy miał szesnaście lat, w jego kraju odbyła się rewolucja, a następnie rozpoczęła się wojna. Tak jak wielu jego rodaków, miał w sobie ogromne pragnienie, by bronić swoją ojczyznę przed wrogiem: „Chciałem zaciągnąć się do wojska i jechać na wojnę. Ale już wtedy jasno słyszałem głos powołania do życia zakonnego. W sercu odczuwałem ogromną rozterkę. Dużo się modliłem o rozeznanie życiowej drogi. Po namowie jednego z braci zakonnych wybrałem zakon. Teraz odczuwam ogromny pokój w sercu i pewność tego, że jestem na właściwym miejscu. Chcę podążać za głosem tego, który przygotował dla mnie najlepszą przyszłość. Bóg zrealizował mój plan sto razy lepiej: trafiłem do jednej z Jego najlepszych jednostek specjalnych i teraz walczę o zbawienie dusz!”.

fot. archiwum WSD w Obrze

Mateusz Chrzanowski OMI pochodzi z Kanady. Wstąpił do Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, bo to oni wychowali go w wierze. Od urodzenia uczęszczał do parafii pw. św. Maksymiliana Kolbego w Mississaudze.

– Dzięki posłudze oblatów w tej parafii otrzymałem wszystkie dotychczasowe sakramenty. Miałem głębokie przekonanie, że przychodząc do tego kościoła, odnalazłem drogę prawdziwego życia, realizację powołania, rozwinięcie potencjału, życia tak diametralnie innego od zagubionej, ubogiej i cierpiącej rzeczywistości „nowoczesnego” świata. Rozpoczęcie życia zakonnego było dla mnie zachwytem nad pięknem daru chrztu świętego, darem życia chrześcijańskiego – jego wyzwoleniem, autentycznością, radością, miłością i pragnieniem przeżycia go całym sobą – wyjaśnia kleryk.

Podobne zdanie ma Norbert Jabłko OMI, który pochodzi z oblackiej parafii w Łebie, a który chce dziś być oblatem, bo widzi aktualność charyzmatu przekazanego przez świętego Eugeniusza. Oddają to m.in. słowa: „Kościół Boży, wspaniałe dziedzictwo, co zrodzony z Chrystusa świętej Krwi, za dnia naszych jakże spustoszony woła do sumień wiernych swoich sług”.

– Święty Piotr w Ewangelii pyta Jezusa: „Panie, do kogóż pójdziemy?”. I zaraz sam odpowiada: „Ty masz słowa życia wiecznego”. Wierzę w to, że Bóg-Stwórca dla każdego z nas ma wyznaczoną drogę i dla każdego z nas wyznaczył cel – świętość. Z tym chcę dotrzeć do każdego człowieka, którego Bóg postawi na mojej drodze. Myśląc teraz o rozeznawaniu powołania, z własnego doświadczenia powiem, że ważne jest cierpliwe obserwowanie tego, co Duch Święty mówi do nas każdego dnia: na modlitwie i różnych życiowych doświadczeniach. Warto to sobie zebrać i zobaczyć, do czego jestem przez to zapraszany – podkreśla Norbert.

W kolejnych dniach po wspomnieniu św. Eugeniusza de Mazenoda będziemy publikować na naszym portalu nowennę w intencji powołań oblackich. Mamy nadzieję, że historie naszych kleryków oraz przedstawianych w nowennie oblatów pomogą w rozeznaniu odpowiedniej ścieżki życiowej kolejnym pokoleniom.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze