fot. PAP/Lech Muszyński

Odbici od ściany. Rozmowy z MEN w sprawie lekcji religii w szkole

Na temat zmian dotyczących nauczania religii w szkole, nowego rozporządzenia minister edukacji w tej sprawie i rozmowach rozmawiamy z biskupem Grzegorzem Suchodolskim z Siedlec, wiceprzewodniczącym Komisji Wychowania Katolickiego KEP.

Marcin Wrzos OMI: Czy w tym roku pójdziemy na religię do szkół?

Bp Grzegorz Suchodolski: Wydaje się, że tak.

Nie słyszę entuzjazmu w Księdza głosie. Czy później może być różnie?

Bp Grzegorz Suchodolski: Może być, choć chcielibyśmy, żeby wszystkie zmiany w tej materii dokonywały się, zgodnie z prawem, na zasadzie porozumienia, a nie narzucania siłą.

Fot. Szymon Zmarlicki/Niniwa.pl

Niedawno, bo 1 sierpnia, zostało opublikowane rozporządzenie Ministra Oświaty o łączeniu grup klasowych także na różnych poziomach wiekowych. Mówi się o zmniejszeniu liczby godzin religii za rok. W dużych miastach już mało osób chodzi na religie na poziomie szkół średnich. W Poznaniu mocno odczujemy skutki łączenia klas i dopasowywania godzin – często wcześnie rano lub późnym popołudniem – nie będzie to zachęcać do uczęszczania na lekcje religii.

Bp Grzegorz Suchodolski: Nie tylko zachód Polski na tym ucierpi. My na wschodzie kraju również to odczujemy, choć z innych powodów. We wschodnich diecezjach Polski mamy wiele szkół wiejskich, w których w jednej klasie jest tylko kilku lub kilkunastu uczniów. Nowe, narzucone bez porozumienia rozporządzenie MEN, sprawi, że wiele oddziałów klasowych zostanie połączonych. Dlatego rozporządzenie to uderza nie tylko w duże szkoły miejskie, gdzie korzystających z lekcji religii jest stosunkowo mniej, ale także w małe wiejskie szkoły, nawet jeśli chodzących na religię jest tam niemal 100 procent uczniów. To niesprawiedliwe.

Strona rządowa twierdzi, że konsultowała to z Kościołem, natomiast Komisja Wychowania Katolickiego Episkopatu Polski 5 sierpnia wydała oświadczenie, że jednak nie do końca, bo nie osiągnięto porozumienia. Niezależny profesor prawa wyznaniowego z UW Paweł Borecki na łamach „Rzeczpospolitej” stwierdził, że rozporządzenie zostało wydane w sposób wadliwy i nielegalny. Jak Ksiądz Biskup to ocenia?

Bp Grzegorz Suchodolski: Prawdą jest, że Zespół roboczy KEP ds. kontaktów z Rządem RP, a dokładniej z Ministerstwem Edukacji, w sprawie lekcji religii w szkole, w skład którego wchodzą księża biskupi oraz przedstawiciele świeckich katechetów, dwukrotnie spotkał się z przedstawicielami Ministerstwa Edukacji Narodowej. W obu przypadkach były to spotkania niemalże wyproszone przez stronę kościelną. Stronie rządowej nie zależało, by zbyt często spotykać się z przedstawicielami Kościoła. W czasie tych spotkań strona kościelna zgłosiła swoje zastrzeżenia co do projektów rozporządzeń proponowanych przez ministerstwo. Wcześniej stosowne opinie za pośrednictwem Sekretariatu KEP były przesłane także w formie pisemnej. Rozporządzenia te – jak wiemy – dotyczą trzech kwestii: po pierwsze, niewliczania oceny z lekcji religii do średniej ocen; po drugie, łączenia klas i oddziałów, gdy liczba uczniów wynosi mniej niż 30 osób i umieszczania tychże lekcji na pierwszej albo ostatniej godzinie zajęć; i po trzecie, redukcji lekcji religii z dwóch do jednej godziny tygodniowo. Wobec wszystkich tych trzech projektów strona kościelna wypowiedziała się merytorycznie, zgłaszając swoje zastrzeżenia. Na spotkaniach uczestnicy Zespołu usłyszeli jednak, że strona rządowa może wysłuchać tych uwag, ale nie musi ich uwzględniać w finalnej wersji rozporządzenia, bo to rząd, a nie Kościół podejmuje ostateczne decyzje. To oczywiście przeczy dotychczasowym przepisom prawnym, które mówią, że zmiany te powinny dokonywać się we wzajemnym porozumieniu.

Fot. M. Hadrich OMI

Czy te projekty zostały więc zaakceptowane przez stronę kościelną?

Bp Grzegorz Suchodolski: Wręcz przeciwnie. Zespół roboczy KEP poczuł się, jakby się odbił od ściany. I choć minister edukacji twierdzi, że rozmowy się odbyły oraz że niektóre elementy zostały uwzględnione, to proszę zwrócić uwagę, czego i jakim stopniu one dotyczą. Po pierwsze, ministerstwo łaskawie obniżyło limit uczniów przy łączeniu klas z 30 do 25 w klasach młodszych i z 30 do 28 w klasach starszych – a przypomnijmy, że do tej pory było to 7 uczniów „–„ [mniej niż 7 – od redakcji]; po drugie zamiast dwóch poziomów przy łączeniu klas w nauczaniu religii: klasy I-III i IV-VIII, ministerstwo zaproponowało trzy poziomy: klasy I-III, IV-VI i VII-VIII. W trzeciej kwestii  – liczby godzin lekcji religii ministerstwo nie przyjęło stanowiska strony kościelnej i bez porozumienia rozporządziło, że od kolejnego roku szkolnego będzie tylko jedna godzina lekcji religii na wszystkich poziomach edukacyjnych. Nie dano więc nam czasu, aby się na to przygotować, co uważamy spowoduje w praktyce duże trudności w nauczaniu.

Nagłe zmiany dotkną także katechetów, zwłaszcza świeckich.

Bp Grzegorz Suchodolski: Dokładnie. Takich zmian na runku pracy nie można dokonywać z miesiąca na miesiąc. Przy redukcji liczby godzin o połowę oraz łączeniu klas znaczna część katechetów straci pracę lub przynajmniej znaczną część swoich etatów. Dla wielu zabraknie już pracy w szkołach, a często dla katechetów świeckich jest to jedyne źródło utrzymania. Nawet gdyby duchowni ustąpili miejsca świeckim katechetom, to i tak dla wielu z nich zabraknie lekcji do nauczania. Myślę tu zwłaszcza o wschodniej Polsce, gdzie liczba katechetów jest bardzo duża, a w każdej klasie są dwie godziny religii tygodniowo. To właśnie w obawie o utratę miejsc pracy zawiązało się ostatnio Stowarzyszenie Katechetów Świeckich, którzy na wzór związku zawodowego, bronią swoich praw. Również oni bardzo jednoznacznie wyrazili swój sprzeciw wobec zmian proponowanych przez ministerstwo. Pamiętajmy, że większość katechetów przez lata inwestowała w swój rozwój zawodowy i osobowy, zdobywając te same kwalifikacje, co nauczyciele innych przedmiotów. Ścieżka rozwoju zawodowego katechetów i nauczycieli innych przedmiotów była identyczna; wielu z nich jest wychowawcami klas, organizują liczne konkursy, olimpiady, akademie; cześć z nich pełni funkcję dyrektorów szkół, a teraz okazuje się, że nie będzie dla nich pracy. Dlatego wyrażamy jasny sprzeciw przeciwko takiemu traktowaniu. Rozumiemy potrzebę ewolucyjnych zmian, opracowywania nowych podstaw programowych i nowych podręczników. Rozumiemy, że czasy się zmieniają, ale powinno to się odbywać na zasadzie porozumienia, a nie wykluczenia.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze