Odnaleziono cenne relikwie. Były w piwnicy za słoikami
Historia tych relikwii jest naprawdę niesamowita. Ukazanie się świętego, nierozłożone ciało, podróż w wagonie-kaplicy i zaskakujące znalezisko w piwnicy jednego z domów w Ostrowie Wielkopolskim.
Andrzej Bobola urodził się w 1591 roku w Srachocinie koło Sanoka. Był jezuitą i pracował jako kaznodzieja na terenach wschodniej Rzeczypospolitej. Na sercu leżało mu pojednanie między prawosławnymi a katolikami. Ale w czasie wojen kozackich, w 1657 rok został uwięziony. Był torturowany, aż w końcu go powieszono a skatowane ciało ukryto w podziemiach kościoła w Pińsku.
Wkrótce o nim zapomniano. Ale święty przypominał o sobie ukazując się w 1702 roku rektorowi miejscowego kolegium i nakazał odnaleźć swoje ciało. Okazało się, że pomimo upływu prawie 150 lat ciało jest w dobrym stanie. Wieść o tym bardzo szybko się rozeszła. Ludzie zaczęli się modlić do Andrzeja Boboli i doznawali wielu łask i uzdrowień za jego przyczyną. To sprawiło, ze zaczęto starać się o beatyfikację męczennika. Co nastąpiło w 1853 roku. Zmumifikowane naturalnie zwłoki Boboli przez długie lata otaczane były czcią w kościele w Połocku.
Andrzej Bobola wykradziony przez bolszewików
W 1922 roku wykradli je bolszewiccy agenci i przewieźli do Instytutu Higieny w Moskwie. Polski rząd interweniował, ale nic to nie pomogło. Dopiero w obliczu klęski głodu w 1938 roku bolszewicy wydali ciało Andrzeja Boboli Watykanowi w zamian za zboże. 17 kwietnia 1938 roku Andrzej Bobola został kanonizowany przez papieża Piusa IX. I ciało świętego Andrzeja Boboli ruszyło w niecodzienną podróż.
Podróż w wagonie-kaplicy
Ciało męczennika jechało z Rzymu do warszawy w srebrnej trumnie w specjalnym wagonie-kaplicy. Rano 13 czerwca 1938 roku pociąg przekroczył granice Polski w Zebrzydowicach. Na wszystkich stacjach gromadził się tłumy wiernych. Pociąg zwalniał, żeby ludzie mogli pokłonić się świętemu. O godzinie 17:41 pociąg zatrzymał się w Ostrowie Wielkopolskim. Cały dworzec był zapełniony ludźmi pomimo tego, że na peron gdzie zatrzymał się pociąg mogło wejść tylko duchowieństwo, wojsko, delegacje władz i poczty sztandarowe.
Gdy otwarto wagon – kaplicę na widok cudownych relikwij zakołysały się tłumy i zrobił się niebywały ścisk. Każdy chciał być jak najbliżej trumny. Jedyny zaprawdę był to widok, którego przeżyć nie jest dane każdemu – relacjonował Orędownik Ostrowski.
Odmówiono kotką modlitwę, odśpiewano Boże coś Polskę i o 17:50 pociąg ruszył do Poznania. Tam uroczystości trwały przez 3 dni i 17 czerwca rano pociąg ruszył do Warszawy, znów mijając Ostrów. Tym razem w czasie postoju i zmiany lokomotywy trumnę z ciałem świętego wystawiono na platformę, by wierni mogli ją zobaczyć. Prasa donosiła, że tego dnia na dworcu było nawet 10 tysięcy wiernych. Pociąg ruszył do Kalisza.
Relikwie odnalezione w piwnicy za słoikami
Wierni z dworca ruszyli w dziękczynnej procesji niosąc do kościoła farnego podarowane relikwie świętego Andrzeja Boboli. Były przeznaczone dla nowo budowanego kościoła. Ale tutaj historia relikwii urywa się na wiele lat.
– Ktoś poodłamywał części relikwiarza myśląc, że jest to metal szlachetny. Chciał na tym zarobić, ale nie zarobił, bo to nie było wcale srebro. Na szczęście nie uszkodził centralnej części z kością. Z tyłu została natomiast mosiężna pasyjka. Może ktoś zorientował się po czasie i obawiając się konsekwencji ukrył całość na piwnicznej półce, głęboko za słoikami. Właśnie podczas porządkowania starej piwnicy w budynku przy ulicy Wrocławskiej relikwiarz został znaleziony przez osobę, która dostarczyła go w moje ręce. Rozmawiałem już z długoletnim przełożonym kaliskiej wspólnoty jezuitów ojcem Aleksandrem Jacyniakiem. Stwierdził, że na 99 procent są to właśnie zaginione relikwie św. Andrzeja Boboli – opowiada Jerzy Sówka, kolekcjoner i regionalista, który niezwykłe znalezisko przekazał do swojego parafialnego kościoła Matki Boskiej Częstochowskiej na Zębcowie.
Wszystko wskazuje na to, że relikwie w 1938 roku trafiły do kaplicy garnizonowej w Ostrowie. Być może stwierdzono, że tam będą bezpieczne. Ale na początku września 1939 roku, jeszcze przed nadejściem Niemców wojsko puściło ostrów. O relikwiach zapomniano. Relikwie ktoś zabrał z kaplicy. Prawdopodobnie była to jakaś osoba z rodzin wielkouchych, ponieważ one mogły wchodzić do tego kaplicy. Ten człowiek najprawdopodobniej już dziś nie żyje. Być może nie żyje też nikt kto mógł wiedzieć o ukryciu relikwii. Ale dobrze się stało, że została odnaleziona przypadkiem.
>>Skuteczna modlitwa o pomoc w trudnościach za wstawiennictwem św. Andrzeja Boboli
* * *
Historię można przeczytać w Kurierze Ostrowskim z 14 lipca 2019
A także obejrzeć informację w Teleskopie na TVPInfo
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |