Fot. youtube / zrzut ekranu

Ordo Iuris: prawa „reprodukcyjne i seksualne” nie są prawami człowieka [ANALIZA]

Środowiska lewicowe podejmują wysiłki zmierzające do uznania przez społeczność międzynarodową „praw reprodukcyjnych i seksualnych”. Analiza Instytutu Ordo Iuris wskazuje, że nie są one prawami człowieka i nie mają korzeni w prawie międzynarodowym.

W analizie prześledzono jej genezę i proces kształtowania, wskazując, że prawa te nie mają umocowania traktatowego. Podejmowane są natomiast próby ich wywodzenia z innych uznanych praw, takich jak prawo do życia, prawo do prywatności czy prawo do niedyskryminacji.

Instytut Ordo Iuris w analizie źródeł praw „reprodukcyjnych i seksualnych” w prawie międzynarodowym prześledził kształtowanie się i kontekst praw „reprodukcyjnych i seksualnych”. Autorzy na samym wstępie zauważyli, że żaden obowiązujący akt prawa międzynarodowego nie zawiera wyraźnego odniesienia do praw „seksualnych i reprodukcyjnych”, natomiast podejmowane są próby wywodzenia ich z innych, uznanych praw człowieka.

Narzędzie manipulacji

Eksperci Instytutu zaznaczyli, że, chociaż prawo międzynarodowe odnotowało znaczny postęp w zakresie ochrony praw człowieka, to od pewnego momentu stają się one narzędziem manipulacji w sprawach ideologicznych, również w celu kodyfikacji praw „reprodukcyjnych i seksualnych” (RSR). 

Ordo Iuris w analizie wskazuje na kontekst historyczny oraz problemy związane z próbą umiejscowienia tej kategorii praw w systemie i pierwotnych założeń twórców traktatów. Autorzy analizy podkreślili, że pierwotnie instrumenty praw człowieka koncentrowały się na podstawowych prawach obywatelskich i politycznych, z ograniczoną wzmianką o prawach społecznych i ekonomicznych, które obecnie usilnie są interpretowane jako obejmujące RSR. 

W analizie zwrócono uwagę, że działanie to pozostaje w sprzeczności z pierwotnym brzmieniem traktatów, których celem było przede wszystkich ochrona podstawowych praw człowieka, takich jak prawo do życia. Ponadto wskazano na niebezpieczeństwo wynikające ze stosowania wykładni rozszerzającej rozumienie poszczególnych praw, która bez oparcia w obiektywnym systemie wartości, może doprowadzić do redefinicji całego systemu praw człowieka.

>>> Powstaje zespół ds. analizy śmiertelnych i ciężkich przypadków krzywdzenia dzieci

Autorzy analizy prześledzili wydarzenia, które sprawiły, że już w latach 60., 70. i 80. XX wieku nastąpiła zmiana w kierunku uznania praw gospodarczych, społecznych i kulturalnych (ESCR) poprzez instrumenty takie jak Międzynarodowy Pakt Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych (ICESCR). W kolejnych latach, podczas Międzynarodowej Konferencji na temat Ludności i Rozwoju (ICPD) w Kairze w 1994 r. oraz Czwartej Światowej Konferencji na rzecz Kobiet w Pekinie z 1995 r. rozpoczęto dyskusję na temat konieczności uznawania praw „reprodukcyjnych i seksualnych” za obowiązujące.

Różnorodność

Ponadto Ordo Iuris wskazuje, że działania w celu przyjęcia powszechnej akceptacji „praw reprodukcyjnych i seksualnych” za obowiązujące są różnorodne, a najniebezpieczniejszym z nich jest doprowadzenie do wykreowania zwyczaju międzynarodowego, który zmieni charakter dotąd niewiążącej koncepcji.

W analizie zwrócono uwagę, że obowiązująca w ramach Rady Europy Europejska Konwencja Praw Człowieka nie gwarantuje „praw seksualnych i reprodukcyjnych”. Mimo to, organy Rady Europy – Zgromadzenie Parlamentarne oraz Komisarz Praw Człowieka – uznają je za prawa człowieka, wywodząc je najczęściej z art. 8 Konwencji, gwarantującego każdemu prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego. I tak, przykładowo, Zgromadzenie Parlamentarne w rezolucji nr 1607 z 16 kwietnia 2008 r. w sprawie dostępu do bezpiecznej i legalnej aborcji w Europie, wezwało państwa do całkowitej dekryminalizacji aborcji, uznania „wolności wyboru” oraz zniesienia wszelkich ograniczeń, które utrudniają dostęp do „bezpiecznej aborcji”. Innym przykładem może być raport Komisarza Praw Człowieka Nilsa Muižnieksa z 2017 r. poświęcony tematyce tzw. praw seksualnych i reprodukcyjnych, w którym postawił kontrowersyjną tezę, że prawo do aborcji wynika z prawa do życia, prawa do wolności od maltretowania i prawa do prywatności. 

„Główną funkcją dobrze funkcjonującego systemu prawnego powinno być prawo, które jest klarowne i spójne. Prawo nie znosi luk, a wszystkie próby nadinterpretacji ustaw, umów czy traktatów, niezależnie w jakich celach, doprowadzają do legislacyjnego chaosu. W prawie międzynarodowym jest to, być może, tym ważniejsze, że wartości, które przyświecały twórcom traktatów, mają swoją nieodłączną aksjologiczną podstawę. W obowiązującym prawie międzynarodowym nie sposób doszukać się tzw. praw reprodukcyjnych i seksualnych. Kto twierdzi inaczej, motywowany jest w najlepszym przypadku emocjami, które z pewnością w prawie nie są dobrym doradcą” – zaznacza Julia Książek z Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze