fot. EPA/ETTORE FERRARI

Ostatni list papieża Franciszka do Kościoła [FELIETON]

Papież Franciszek się spieszył. Może trochę taki miał temperament, może dużo obowiązków, ale w niektórych osobach, które całym sobą zaangażowały się w życie Ewangelią widzę ten pośpiech, żeby jeszcze ostatnim rzutem na taśmę… choć jednemu człowiekowi pokazać miłość Boga, podprowadzić do Niej. Zafascynować.

Wiele dokumentów, czy wypowiedzi papieża czytałam „zawodowo” i jako teolog i jako dziennikarz. To w pewien sposób impregnuje i człowiek nie przeżywa tego, co czyta, tylko na chłodno analizuje i syntezuje. A przecież to pewne zawężenie, owszem, czasami potrzebne, ale prawdą jest także to, że pozbawia w pewnym sensie relacyjnego odbioru. Relacyjnego, to znaczy takiego, kiedy pozwalam tekstowi, a przez to i papieżowi, coś do siebie powiedzieć, jakoś poruszyć, czy zainspirować.

Jak święty Paweł

Ostatnio wróciłam do encykliki „Dilexit nos” z myślą, że w zasadzie to są ostatnie słowa, które papież chce napisać do Kościoła. Ku swojemu zaskoczeniu, kiedy tak czytałam 3, czy 4 raz ostatnie punkty zdałam sobie sprawę, ze ten styl bardzo kojarzy mi się z listami świętego Pawła, który chciał umocnić kościoły w wierze, czy nadziei.

I tak zaczęłam czytać tekst tej encykliki jako list papieża do mnie. List, w którym chce powiedzieć do mnie ostatnie słowa. Chce przekazać to, co odkrył jako najważniejsze w życiu, najważniejsze w Ewangelii i najważniejsze dla Kościoła.

fot. EPA/FABIO FRUSTACI

Przyjaźnić się z Jezusem, to pozwolić się posłać

Przedostatni punkt to wyruszenie w misję, „zejście z kanapy”, o którym papież mówił. Misja jest bardzo prosta: pomnażać dobro.

On posyła cię, by szerzyć dobro i przynagla cię od wewnątrz. Z tego powodu wzywa cię powołując do służby: będziesz czynił dobro jako lekarz, jako matka, jako nauczyciel, jako kapłan. Gdziekolwiek jesteś, możesz poczuć, że On cię wzywa i posyła, abyś żył tą misją na ziemi. On sam mówi do nas: „Posyłam was” (Łk 10, 3). Jest to część przyjaźni z Nim. Dlatego, aby taka przyjaźń dojrzała, trzeba pozwolić, aby On posłał cię do wypełnienia misji na tym świecie, z zaufaniem, ze szczodrością, w wolności, bez strachu. Jeśli zamkniesz się w swoich wygodach, nie da ci to bezpieczeństwa, zawsze będą pojawiać się lęki, smutek i udręka. Ten, kto nie wypełnia swojej misji na tej ziemi, nie może być szczęśliwy, jest sfrustrowany. Lepiej więc, byś pozwolił Mu się posłać, pozwolił poprowadzić się Mu tam, gdzie On chce.

Jezus prowokuje w nas tą chęć mnożenia dobra, dzielenia się tym, czego doświadczyliśmy od Bożego Serca bezpośrednio, czy też poprzez dobro i miłość innych ludzi. Sprawia, że nasze serce staje się niespokojne, że zaczyna mu być niewygodnie na kanapie, zaczyna się spieszyć, bo wie, że jeszcze tyle osób czeka na dobre słowo, czy na dobry gest, który ocali w nich nadzieję.

>>> Papież ma być świadkiem zmartwychwstania, tego Jezus oczekiwał od Piotra

Bóg nie rzuca cię w przepaść

Misja, moja, twoja, i misja Kościoła nie jest łatwa. Można zwątpić, kiedy staje się przed ogromem bólu, cierpienia, ale też ludzkich błędów, wad i grzechów, które odbierają wiarygodność dobru i nadziei. Dlatego tak poruszające są słowa papieża:

Nie zapominaj, że On ci towarzyszy. Nie zrzuca cię w przepaść i nie pozostawia zdanego na swoje siły. On ponagla cię i towarzyszy ci. Obiecał i dotrzymuje słowa: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni” (Mt 28, 20).

Może właśnie ta świadomość dawała siłę Franciszkowi, by jeszcze choć na moment wyjść do ludzi, by powiedzieć choć słowo, by do końca pracować dla Kościoła.

fot. Vatican Media

Miłość jest misją

Można powiedzieć, że najbardziej podstawową misją chrześcijan jest być rękami, nogami, a przede wszystkim szaleńczo kochającym Sercem Boga w świecie, który często wydaje się już nie mieć serca.

W pewien sposób powinieneś być misjonarzem, tak jak Apostołowie Jezusa i pierwsi uczniowie, którzy poszli głosić miłość Boga, którzy poszli głosić, że Chrystus żyje i warto się z Nim zapoznać. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus przeżywała to jako nieodłączną część swojego poświęcenia się Miłości miłosiernej: „Chciałam dać pić memu Umiłowanemu i czułam równocześnie, że i mnie pali pragnienie dusz” [227]. To także jest twoją misją. Każdy wypełnia ją na swój sposób, a ty zobaczysz, jak możesz być misjonarzem. Jezus na to zasługuje. Jeśli macie odwagę, On was oświeci. Będzie wam towarzyszył i umacniał was, a wy przeżyjecie cenne doświadczenie, które przyniesie wam wiele dobra. Bez względu na to, czy zobaczycie rezultaty, pozwólcie Panu działać w skrytości waszych serc, ale nie przestawajcie żyć radością płynącą z wysiłku przekazywania innym miłości Chrystusa.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze