Fot. Instytut Polonika

Ostatni Waza w Rzymie – milczący głos polskiej historii w kamieniu

Rzym, kościół Stygmatów św. Franciszka. To tutaj, nieopodal miejsca zabójstwa Juliusza Cezara, w prezbiterium, znajduje się monument, który opowiada historię nie tylko jednej osoby, lecz także polskiej monarchii. Mowa o nagrobku Władysława Konstantego Wazy – ostatniego z polskiej linii tej słynnej dynastii, nieślubnego syna króla polskiego Władysława IV. Najważniejsze lekcje historii nie krzyczą z podręczników – ale szepczą z marmurowych płyt w cieniu wielkich bazylik.

>>> Francuzi już się przebudzili. Na Jubileuszu Młodych będzie ich więcej niż Polaków

„Jego życie nie było burzliwe jak losy jego ojca – króla Władysława IV – ani spektakularne jak panowanie jego dziadka Zygmunta III, ale nagrobek Władysława Konstantego Wazy w Rzymie skrywa w sobie symboliczne znaczenie. Jest świadectwem przemijania, godności i tego, jak historia potrafi znaleźć swój koniec w zupełnym milczeniu” – wskazuje Anna Rudek-Śmiechowska, historyk sztuki i Szefowa Programu Badania Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą w Instytucie Polonika, w którym realizowany jest projekt badawczy prof. Hanny Osieckiej-Samsonowicz i prof. Pawła Migasiewicza, dotyczący tego nagrobka.

Fot. Instytut Polonika

Zapomniany książę, przypomniany monument

>>> Kościół ma nowego błogosławionego. To dobry nauczyciel pokoju na co dzień

Władysław Konstanty Waza zmarł w 1698 roku w Rzymie. Był szambelanem papieskim, a jego życie, choć nieznane szerszej publiczności, przebiegało w cieniu wielkich wydarzeń epoki baroku. Jego nagrobek, ukryty dla widza w prezbiterium, został zaprojektowany przez Lorenza Ottoniego – rzeźbiarza cenionego za umiejętność łączenia patosu z subtelnością. To dzieło jest barokową symfonią kamienia, gdzie monumentalizm przeplata się z delikatnością.

Koniec dynastii – początek pamięci

To, co czyni ten nagrobek szczególnym, to fakt, że jest symboliczną „kropką” kończącą historię Wazów w Polsce. Dynastia, która przez dziesięciolecia kształtowała Rzeczpospolitą, której przedstawiciele koronowali się w Krakowie, budowali pałace, fundowali kościoły i prowadzili wojny, kończy swoje dzieje nie na zamku, nie w boju – ale w rzymskim wnętrzu kościoła, wśród turystów, którzy często nie zdają sobie sprawy, że mijają grób polskiego księcia.

Czy to ironia historii? A może naturalna konsekwencja politycznych wyborów? Jakkolwiek by to oceniać – nagrobek Władysława Wazy w Rzymie jest jak zamknięta księga: nie krzyczy, nie dramatyzuje, lecz trwa.

Fot. Instytut Polonika

Na straży pamięci

Dzięki działaniom Instytutu Polonika ten zapomniany polonik odzyskuje swoje znaczenie. W ramach programu badawczego, Polonika nie tylko przypomina o jego istnieniu, ale także podejmuje realne kroki, by zabezpieczyć i przywrócić do świadomości narodowej to, co przez wieki zatarło się w pamięci.

W czasach, gdy podróże do Rzymu są łatwiejsze niż kiedykolwiek wcześniej, warto zatrzymać się na chwilę w kościele Stygmatów Świętego Franciszka przy Largo di Torre Argentina. Spojrzeć na nagrobek Władysława Wazy i pomyśleć o tym, jak historia Polski rozpraszała się po świecie – i jak dziś próbujemy ją na nowo zebrać.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze