Otwarci na niespodzianki Ducha Świętego – Spotkania Małżeńskie [ROZMOWA]
15 sierpnia mija 20 lat od zatwierdzenia przez Papieską Radę do Spraw Świeckich statutu Spotkań Małżeńskich, a tym samym uznania Ruchu za międzynarodowe stowarzyszenie wiernych na prawach papieskich. O szerokiej, międzynarodowej działalności tego, opartego na dialogu ruchu, mówią jego założyciele Irena i Jerzy Grzybowscy.
KAI: „Wybraliśmy się na to spotkanie w gniewie, bólu, nie mogąc siebie znieść, ale chcieliśmy spróbować tej ostatniej szansy. Stał się cud. To, co przeżyliśmy na tych rekolekcjach, było czymś cudownym, nie do opisania. Był to czas ogromnej pracy, przełamania własnych barier”. – To świadectwo jednego z uczestników Spotkań Małżeńskich, organizowanych przez Państwa od 1977 roku. Mimo upływu lat, inicjatywa rozwija się i wydaje się być coraz bardziej potrzebna. Co przyciąga kolejne pokolenie małżonków? Co jest siłą waszych warsztatów i powoduje przemiany w uczestnikach? Co powoduje, że tych kilkadziesiąt godzin na warsztatach może zmienić styl relacji w małżeństwie?
Jerzy Grzybowski: Niedawno byliśmy na Ukrainie, gdyż Spotkania obchodziły tam jubileusz 25-lecia tego Ruchu w Kościele grekokatolickim. Organizatorzy wybrali jako motto tego zjazdu słowa Maryi do sług w Kanie Galilejskiej „Zróbcie wszystko cokolwiek wam powie” (J 2,5). Jezus polecił sługom, by napełnili stągwie wodą. My też niejako napełniamy stągwie wodą, stosując metody z zakresu psychologii komunikacji. Ale przemiany w uczestnikach dokonuje Jezus. I to jest siłą naszych warsztatów. To powoduje wycofanie z sądów decyzji o rozwodzie, powrót do sakramentów, zmianę nastawienia ludzi wobec siebie. Na naszych warsztatach nie są ważne konferencje, nawet najciekawsze, ale praca własna w parach, dialog według opracowanych przez nas zasad, otwartość, prawda i zaufanie, przeżycie danego tematu na podstawie cech własnej osobowości. Dzięki temu nasze warsztaty są czytelne nie tylko dla osób wierzących, ale także dla tych, którym do kościoła nie po drodze, którzy zrazili się do księży.
Spotkania Małżeńskie nadal mają wielu uczestników. Czy i w jaki sposób nadążacie za zmianami społecznymi, religijnymi, jakie zachodzą w Kościele i społeczeństwie.
– Siłą przebicia Spotkań Małżeńskich są świadectwa prowadzących. One dotykają realnych problemów, z jakimi w swoim małżeństwie spotykają się dzisiaj prowadzący. Mówią otwarcie o swoich trudnościach osadzonych w dzisiejszych realiach ich życia codziennego. Używają dzisiejszego słownictwa.
Zdajemy też sobie sprawę z tego, że małżeństwa zawierają dzisiaj osoby, które miały religię w szkole. Nie zawsze było to doświadczenie pozytywne. Sposób prowadzenia lekcji religii, rekolekcje szkolne, nie odpowiadające na pytania o wiarę, a także kryzys Kościoła jako instytucji powoduje, że dla wielu osób słowo „rekolekcje”, jakim określaliśmy od samego początku Spotkania Małżeńskie, brzmi dziś odstraszająco. Na warsztaty pojadą, ale na rekolekcje – nie. Jednak z drugiej strony są osoby zainteresowane odnowieniem więzi małżeńskiej, które dzwonią do naszego sekretariatu i pytają czy to na pewno są rekolekcje katolickie i czy to nie jest jakaś sekta. Używamy więc pojęcia „nietypowe rekolekcje”, „warsztaty rekolekcyjne”.
Czym dla ruchu „Spotkania Małżeńskie” miało zatwierdzenie statutu i uznanie ruchu za katolickie, międzynarodowe stowarzyszenie wiernych na prawach papieskich?
– Zatwierdzenie statutu Spotkań Małżeńskich przez Stolicę Apostolską przyniosło w całym Ruchu dużą ulgę. Otrzymaliśmy osobowość prawną w Kościele rzymskokatolickim. Staliśmy się jednym z ok. 120 istniejących na świecie międzynarodowych stowarzyszeń, które działają na tzw. prawach papieskich. Przyniosło to jednoznaczną odpowiedź na pojawiające się czasem pytania, czy ta nowatorska forma działalności nie jest prowadzona przez jakąś sektę.
Rok po zatwierdzeniu, w homilii wygłoszonej na otwarcie Międzynarodowego Zjazdu Animatorów Spotkań Małżeńskich w Poznaniu, metropolita poznański abp Stanisław Gądecki, zacytował dekret Papieskiej Rady ds. Świeckich, że „doświadczenie przeszło 25 lat dotychczasowego istnienia stowarzyszenia pokazało, iż Spotkania Małżeńskie owocnie służą świętości małżeństwa i jedności rodziny”.
>>> Małżeńskie Drogi – sposób na udane małżeństwo
Co było najważniejsze w czasie tych 20 lat?
Irena Grzybowska: To samo, co w czasie 25 lat poprzedzających oficjalne zatwierdzenie. Najważniejsi byli uczestnicy różnych form naszej działalności i ich zdobywanie doświadczenia w dialogu. Małżeństwa często przyjeżdżały w poszukiwaniu ostatniej deski ratunku dla ich związku. Zdarzało się, że mąż i żona przejeżdżali oddzielnie, bo już nie mieszkali ze sobą, a wracali razem. Najważniejsi byli młodzi małżonkowie, którzy nie doświadczyli jeszcze kryzysu, ale bali się o przyszłość swojego związku i wyjeżdżali umocnieni przekonaniem, że dbanie o dialog i więź z Panem Bogiem, to swego rodzaju karty gwarancyjne małżeństwa na długie lata. Najważniejsi byli żyjący w związkach nieformalnych, którzy po naszych warsztatach rekolekcyjnych decydowali się na ślub kościelny i wreszcie małżonkowie niesakramentalni w powtórnych związkach po rozwodzie, którzy odkrywali, że ani Pan Bóg, ani Kościół ich nie odrzucił. Najważniejsi byli wreszcie kapłani i siostry zakonne, którzy przeżywając dialog według programu specjalnie dla nich przygotowanego umacniali swoje powołanie.
W czasie tych 20 lat ważni byli przygotowujący się do małżeństwa na Wieczorach dla Zakochanych i Rekolekcjach dla Narzeczonych, którzy rozeznawali czy są przygotowani do wspólnego życia, rozpoznawali czy są gotowi przyjąć sakrament małżeństwa, który umocni ich związek. Nieraz dowiadywali się w ogóle czym jest sakrament małżeństwa i zastanawiali się nad decyzją o ślubie. Dowiadywali się w jaki sposób sakrament małżeństwa realizuje się w dialogu i na czym ten dialog polega.
Ale to zdobywanie umiejętności dialogu nie byłoby możliwe, gdyby prowadzący sami nie dbali o swój dialog ze sobą i z Panem Bogiem. Są w końcu świadkami a nie nauczycielami. Dlatego tak bardzo ważne było dbanie przez animatorów o ich dialog ze sobą, z innymi ludźmi i z Panem Bogiem.
JG: Bardzo ważne w minionym dwudziestoleciu było doprecyzowanie poszczególnych elementów „szkoły dialogu”, jaką stworzyły Spotkania Małżeńskie. Bardzo ważne było rozpoznanie, że dialog jest drogą duchowości. Początkowo rozpoznaliśmy go jako duchowość małżeńską. Później zobaczyliśmy, że jest to duchowość świeckich w szerszym kręgu, w środowisku zawodowym, ale doświadczenie pokazało, że jest to także duchowość kapłańska i zakonna. Zakonnicy różnych zgromadzeń czasem bronili się przed tym, mówiąc, że mają swoją duchowość dominikańską, franciszkańską, jezuicką, że dialog nie jest ich duchowością, ale… że Spotkania Małżeńskie im osobiście bardzo dużo dają… W ten sposób rozpoznaliśmy, że dialog, tak jak go opisujemy jest uniwersalnym stylem życia i uniwersalną drogą do świętości.
Świat bardzo potrzebuje dialogu. Nie tylko w postaci prezentacji wzajemnych stanowisk, opinii i dyskusji, ale jako słuchania, rozumienia, dzielenia się sobą i przebaczania. Nade wszystko potrzebna jest dojrzałość emocjonalna. Z brakiem tej dojrzałości spotykamy się powszechnie w życiu społecznym, także politycznym. Brak słuchania i rozumienia, dyskusje zamiast dzielenia się, brak dojrzałości emocjonalnej – wszystko to wywołuje często reakcje agresywne, postawy sprzeczne z kulturą relacji międzyludzkich.
– Coraz więcej mówi się w Kościele o potrzebie słuchania…
IG: Nasze doświadczenie mówi, że można słuchać z uprzejmości, z poczucia, że tak trzeba, albo czekać tylko aż rozmówca przestanie mówić, żeby samemu się wypowiedzieć. Można słuchać dla zasady i pozostawać uparcie przy swoich poglądach i opiniach. Prawdziwe słuchanie prowadzi do zrozumienia drugiego człowieka, zobaczenia w nim dobra, a także trudności, które sam przeżywa. Słuchanie oznacza wrażliwość na osobę.
Dialog w naszym rozumieniu, taki, jaki promujemy, prowadzi do prawdziwego spotkania osób. Owocem tego mogą być decyzje podejmowane w miłości. Nie tylko w małżeństwie, ale w życiu społecznym w ogóle, w polityce też.
JG: Ważne dla nas były także słowa kard. Stanisława Ryłki, który w czasie pielgrzymki przedstawicieli Spotkań Małżeńskich z różnych krajów do Rzymu w 2011 r. powiedział, abyśmy byli otwarci na niespodzianki Ducha Świętego. Nie trzeba było długo czekać. Taką niespodzianką stało się zaszczepienie dialogu jako drogi odnowy małżeństwa i rodziny wśród małżeństw prawosławnych, a wkrótce potem w Kościele Chrześcijan Baptystów w Rosji. Wzajemne słuchanie, rozumienie się nawzajem, dzielenie sobą zamiast dyskutowania, a nade wszystko przebaczenie, czyli opracowane przez nas zasady dialogu, przyniosło nam poczucie jedności w Chrystusie pomimo różnic teologicznych. Przyniosło doświadczenie i przeżycie, że Jezus także ich wybrał z tego świata, że do tego świata nie należą. (por. J 15,19). A w ostatnich latach niewątpliwą niespodzianką, wymuszoną Covidem, stało się włączenie do naszej działalności metody zdalnej, która okazała się owocna nawet dla małżeństw w kryzysie, a przede wszystkim przydatna w formacji animatorów.
>>> Jak towarzyszyć młodym małżeństwom i osobom homoseksualnym? Sesja Duszpasterstwa Rodzin
– W Kościele mówi się dzisiaj bardzo dużo o synodalności. Niedawne spotkanie liderów ruchów w Papieskiej Dykasterii ds. Świeckich Rodziny i Życia poświęcone było synodalności. Jak rozumiecie synodalność w Spotkaniach Małżeńskich?
IG: W sposób bardzo prosty. Synodalność rozumiemy jako wspólnotowy sposób funkcjonowania. Umacnianiu wspólnoty służą organizowane co roku od 40 lat zjazdy animatorów lub liderów. Są to zjazdy krajowe lub międzynarodowe. Są one poświęcone wymianie doświadczeń, nakreślaniu kierunków rozwoju i wspólnemu braniu odpowiedzialności za ten rozwój. Kiedy papież Franciszek zaczął mówić na czym polega konieczna do wprowadzenia, a właściwie przywrócenia, synodalność w Kościele, zobaczyliśmy, że Spotkania Małżeńskie w taki sposób funkcjonują od pierwszego Zjazdu, jaki miał miejsce w 1983 r. w Łaźniewie k. Warszawy. Wszystkie późniejsze zjazdy to były swego rodzaju synody. Chodziło w nich o to, abyśmy wszyscy podążali razem. Chodziło o naszą jedność duchową, programową i organizacyjną.
W roku 2009 dostaliśmy od o. Krzysztofa Wonsa SDB jego książkę „Rozwój i zamieranie instytutów zakonnych”. Jego zdaniem o harmonijnym rozwoju ruchu decydują cztery elementy: charyzmat, programy, wspólnota i administracja. Przyjęliśmy i rozbudowaliśmy nieco sposób funkcjonowania tych elementów w Spotkaniach Małżeńskich. System tych czterech filarów tak dalece sprawdził się w dalszym rozwoju Spotkań Małżeńskich, że umieściliśmy go w zmienionym w 2022 roku statucie, jako sposób funkcjonowania naszego Stowarzyszenia. Dziś powiedzielibyśmy, że jest to system funkcjonowania synodalnego.
Również niektóre nasze warsztaty pomiędzy zjazdami mają charakter synodalny. Np. w 2020 r., tuż przed wybuchem pandemii, zorganizowaliśmy w Laskach k. Warszawy międzynarodowe warsztaty zatytułowane „Czego najbardziej potrzebujemy w naszych ośrodkach”. Uczestniczyło w nich 60 przedstawicieli z 21 ośrodków z Polski i z zagranicy. Drugi taki międzynarodowy warsztat odbył się także w Laskach w 2022 r. i był poświęcony rozeznawaniu dróg, jakimi Pan Bóg prowadzi animatorów. Na potrzebę rozeznawania we wspólnocie jako jednego z przejawów synodalności zwrócił uwagę papież Franciszek podczas tegorocznego spotkania z liderami ruchów i stowarzyszeń katolickich.
Szczególne znaczenie podczas tych zjazdów i warsztatów ma praca w grupach, która jest miejscem dzielenia się doświadczeniami i zdobywania wiedzy i umiejętności.
– Ale prowadzący są chyba specjalnie przygotowywani…
IG: Oczywiście. Prowadzimy warsztaty szkoleniowe dla animatorów. W czasie tych warsztatów animatorzy uczą się naszego warsztatu, poszerzają swoje umiejętności. Na zapleczu mamy psychologów, którzy są naszymi superwizorami. Ale szczególnie ważna jest zdolność do świadectwa swojego życia, nie takiego, jakie chciałoby się żeby było, ale takiego, jakie jest ze wszystkimi radościami, ale i trudnościami we wzajemnym porozumieniu.
– W jaki sposób docieracie do przyszłych uczestników? Skąd dowiadują się o waszych rekolekcjach, czy też warsztatach?
JG: Mniej więcej 30-40% uczestników dowiaduje się z internetu, drugie tyle metodą indywidualnego przekazu w rodzinie, przyjaciołom, czasem w miejscu pracy. Około 10% trafia dzięki zachętom księży podczas spowiedzi. Niestety, tylko ok. 5% z plakatów i ulotek wykładanych w kościołach oraz ogłoszeń księży.
– Czy owoce tych weekendów rekolekcyjnych są trwałe? Czy nie jest to tylko jednorazowe przeżycie emocjonalne, po którym życie małżonków w zderzeniu z codziennością wraca w stare koleiny?
IG: Tak się też zdarza, ale dla znacznej części małżeństw jest to swego rodzaju przestawienie sposobu komunikacji na inne tory. Dlatego wielu małżeństwom jednorazowe uczestniczenie w tych rekolekcjach wystarcza, ale nie wszystkim. Prowadzimy tzw. rekolekcje pogłębiające oraz małe grupy formacyjne, które pozwalają na kontynuację tego, co uczestnicy przeżyli na rekolekcjach podstawowych. Również uczestników Wieczorów dla Zakochanych i Rekolekcji dla Narzeczonych zapraszamy, by niedługo po ślubie przyjechali na warsztaty rekolekcyjne dla małżeństw.
>>> Bp Roman Marcinkowski: Ulmowie pokazują, że małżeństwo może być drogą do świętości
– U podstaw Spotkań Małżeńskich leży sakrament małżeństwa, a więc rzeczywistość na wskroś religijna…
IG: Pan Bóg daje do pomocy sakrament, ale w swoim działaniu nie jest związany sakramentem. Jego Duch tchnie kędy chce… Ten Duch powoduje otwarcie się na słuchanie, rozumienie, dzielenie się i przebaczenie niezależnie od statusu religijnego. Inaczej nie byłoby nawróceń.
Wartością wszystkich naszych zajęć jest doświadczenie wewnętrzne, że sakrament małżeństwa, a także sakrament kapłaństwa, śluby zakonne sprzyjają otwieraniu się na rzeczywistość nadprzyrodzoną, na łaskę Bożą, która realizuje się w codziennym dialogu, w codziennych relacjach. W dialogu jako sposobie życia na co dzień, ze świadomością własnej słabości w tym dialogu i potrzebie pomocy „z Góry”. Na Spotkaniach Małżeńskich uczestnicy często dopiero rozpoznają istnienie tej pomocy „z Góry”.
– W ciągu tych 20 lat zmieniło się rozprzestrzenienie Spotkań Małżeńskich na świecie. Czy i jak funkcjonują Spotkania Małżeńskie w innych krajach w warunkach wojny na Ukrainie, w Rosji?
JG: W Polsce sytuacja jest dość stabilna. Co prawda w ciągu tego dwudziestolecia trzy ośrodki przestały funkcjonować, jednak doszły cztery nowe. Bardzo umocniła się działalność Spotkań Małżeńskich na Litwie, Łotwie i Białorusi, a także Ukrainie obrządku grekokatolickiego. Spotkania Małżeńskie na Ukrainie rozwijają się pomimo wojny, a może właśnie z powodu wojny, bo w tej sytuacji wśród animatorów większa jest potrzeba wspólnoty. Każdy jej potrzebuje bardziej niż zwykle. Abp Światosław Szewczuk popiera działalność Spotkań Małżeńskich, gdyż rodziny ukraińskie są bardzo poranione wojną. Na miarę swoich możliwości działalność prowadzi katolicki ośrodek Spotkań Małżeńskich na Syberii. Ostatnio w całych rekolekcjach wziął udział, jako zwykły uczestnik, ordynariusz diecezji nowosybirskiej, abp Joseph Werth SJ.
Bardzo trudny czas przeżywa siostrzana wspólnota prawosławna. Natomiast powstał niedawno i dość dynamicznie rozwija się ośrodek Spotkań Małżeńskich Chrześcijan Baptystów. Stolica Apostolska bardzo popiera naszą działalność ekumeniczną. My wychodzimy z założenia, że jeżeli inspiruje się miłość w relacjach małżeńskich i autentycznym dialogu z Bogiem, to ona promieniuje na inne sfery życia i na środowisko, w którym ci ludzie żyją i pracują. Naszą dewizą są słowa św. Piotra, że „Bóg nie ma względu na osoby, ale w każdym narodzie jest mu miły ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie” (Dz 10,34-35). Spotkania Małżeńskie umacniają taką postawę w Rosji w czasie wojny. Staramy się budować świadomość, że w Rosji i na Białorusi żyją także Boży ludzie.
W minionym dwudziestoleciu rozpoczęliśmy prowadzenie Spotkań Małżeńskich wśród Polonii w Irlandii, Niemczech, Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej i w Kanadzie, Wielkiej Brytanii oraz Szwajcarii. Niedawno Spotkania Małżeńskie rozpoczęły działalność wśród emigracji ukraińskiej w USA i we Francji.
– Co uważacie Państwo za największe wyzwanie dla Spotkań Małżeńskich na przyszłość?
JG: W naszym statucie jest zapisane, że Spotkania Małżeńskie dążą do tego, by jak największa liczba osób wzięła udział w podstawowych formach naszej działalności. Jest to zadanie misyjne, które wciąż w zbyt małym stopniu jest realizowane. Dar dialogu pozostaje wciąż jak to światło ukryte pod korcem. O potrzebie coraz szerszego zaangażowania misyjnego ruchów i stowarzyszeń mówił także kard. Kevin Farrell na spotkaniu z liderami ruchów. I to jest także przejaw synodalności. Powinniśmy wciąż szukać nowych dróg jak zachęcać do przeżycia naszych rekolekcji i warsztatów zarówno dla małżeństw jak i dla par przygotowujących się do małżeństwa, a także kapłanów i sióstr zakonnych. Bo świat potrzebuje dialogu.
IG: Poza tym wciąż aktualne są słowa kard. Stanisława Ryłko, byśmy byli otwarci na niespodzianki Ducha Świętego oraz przesłanie z niedawnego zjazdu animatorów na Ukrainie: „Zróbcie wszystko cokolwiek wam powie”.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |